Obserwując poczynania The Blues, można czasami pomyśleć, że włodarze grają tam w Football Managera. Ściąganie „wonderkidów” z faweli, wielomilionowe transfery nie do końca sprawdzonych graczy czy frywolne zarządzanie trenerami. Po prostu zabawa. My też co wakacje się bawimy w podobne rzeczy, ale sęk w tym, że szukamy wzmocnień tylko na jednej pozycji.

Mimo wydanych setek milionów kilka niedociągnięć w Chelsea wciąż jest, a na usta ciśnie się nawet legendarny cytat z Kiler-ów 2-óch, że w sumie to „gdzie są tu dociągnięcia”? Z ręką na sercu trzeba jednak przyznać, że końcówka sezonu była bardzo obiecująca i nawet na newralgicznych pozycjach zawodnicy wyglądali lepiej niż zwykle (Cucurella i Jackson). Mimo to niezbadane są wyroki włodarzy Chelsea i gdy coś zaczęło działać, to włożyli kij w szprychy, zwalniając Mauricio Pochettino.

A więc co do tych niedociągnięć, to mamy tak:

  • Bramkarz. Petrović z optycznie dobrym początkiem, ale statystycznie był jednym z najgorszych bramkarzy ligi (a nawet Europy). Z pewnością był lepszy od Sancheza, ale tego fanem jest rzekomo Enzo Maresca. Włoch widzi w nim tą mityczną dobrą grę nogami. Natomiast ktokolwiek widział mecz Chelsea z Hiszpanem w bramce, ten wie, że w słowie „mityczny” leży tutaj wiele prawdy. Trzeba mieć zatem nadzieję, że trener w końcu jakiś mecz zobaczy. Aha, no i jest też Kepa.
  • Środkowy obrońca. Odszedł Thiago Silva, prawdopodobnie klub opuści również Chalobah, czyli podstawowy duet z końcówki sezonu. W kadrze wciąż pozostają: Lewi Colwill, Benoit Badiashile, Axel Disasi, Wesley Fofana czy nowy gracz Tosin Adarabioyo. Patrząc teoretycznie duet Fofany z Colwillem brzmi świetnie, szczególnie z tak mocną ławką. Patrząc praktycznie Fofany nie było cały sezon. Przydałby się prawdziwy lider na Stamford Bridge. Skała jak kiedyś Terry, czy ostatnio Thiago Silva. Ale wtedy ktoś musiałby odejść, a za bardzo o tym nie słychać.
  • Lewy obrońca. Cucurella świetnie odnalazł się w nowej roli, ale raczej nie sądzimy, że Maresca będzie podtrzymywał formację z odwróconym bocznym obrońcą, a Chilwell w poprzednim sezonie zagrał tylko 750 minut. W teorii piłkarzem The Blues wciąż jest finalista Ligi Mistrzów Ian Maatsen ale ten najprawdopodobniej zostanie sprzedany. Od biedy jednak na lewej stronie może grać świetny Malo Gusto.
  • Lewa pomoc. Znowu trzeba rozdzielać teorię od praktyki, bo na papierze Sterling i Mudryk niby wyglądają solidnie i jestem zdania, że nie można przekreślać jednego i drugiego. Niemniej, ciężko im zaufać, że będą dawać wymaganą jakość na przestrzeni całego sezonu.
  • Atak. Jackson w debiutanckim sezonie zapisał 14 goli w Premier League, co jest niezłym wynikiem. Jeszcze lepiej wygląda to, jeśli nie policzymy bramek z rzutów karnych, bo tych miał więcej od Palmera czy Salaha. Senegalczyk jest świetnym napastnikiem odnajduje przestrzenie, „czuje” grę kombinacyjną, jest szybki i dobrze drybluje. Jeśli tylko zacznie trafiać w prostokąt owinięty siatką, omijając przy tym bramkarza, Chelsea może mieć napastnika na lata. W drugiej części sezonu popracował również nad dyscypliną (poza bitwą o rzut karny). W napadzie The Blues może grać również Nkunku.

Na początku wpisu nawiązałem do cytatu znanego z pewnością przez „starszych” czytelników, ale patrząc na przegląd newralgicznych pozycji, aż ciśnie się na usta klasyk od Kaza Bałagane, który mówi nam, że „coś jest trochę dobre, ale trochę też nie”. Tak naprawdę na każdej z wymienionych pozycji Chelsea ma graczy z potencjałem (Petrović, Badiashile, Colwill, Nkunku) i za których płaciła grube miliony (Kepa, Fofana, Disasi, Cucurella, Mudryk, Sterling), a mimo to wciąż kibice nie mogą być do końca zadowoleni.

W mojej opinii, najbardziej Chelsea brakuje bramkarza, bo Sanchez z jakiegoś powodu stał się trzecim bramkarzem Brighton, a Petrović jak pisałem wyżej test oka ma całkiem przyjemny, ale suche liczby i gra nogami mówią co innego. Sumienie nie pozwala mi zaś wspominać o Kepie w kontekście walki o pierwszy skład, stąd widzimy, że problem jest.

Zdrowy rozsądek: Álvaro Vallés

Wyobraź sobie, że szukasz bramkarza do Chelsea. Jako taki zwykły „dziennikarz” odpalasz zatem FBRef i wertujesz wszelkie skomplikowane statystyki. Liczba wybronionych oczekiwanych goli, procent obronionych strzałów, ale przede wszystkim również średnia długość podań czy ich celność. W końcu golkiper ponadprzeciętny w tych aspektach ma stróżować bramki drużyny Enzo Mareski. I Twoim oczom ukazuje się postać Álvaro Vallésa.

Dla niewtajemniczonych w terminologie statystyczne Hiszpan to gracz, który średnio 2.65 razy na 90 min wybiega poza pole karne i wypada w tej statystyce lepiej niż 99% bramkarzy w ligach TOP 5 na Starym Kontynencie. Przy okazji pozostaje również jednym z najlepszych, jeśli chodzi o liczbę kontaktów z piłką i bardzo rzadko korzysta ze wznowienia gry długim wykopem.

Od momentu podpisania umowy z Chelsea przez Mareskę mówi się, że pierwszym wyborem ma zostać Robert Sanchez. Zdaniem portalu FBRef, bramkarz Las Palmas to właśnie taki Sanchez. Wysoki, śniady Hiszpan, który dobrze gra nogami. Różnica jest jedna, ale kluczowa Vallés rzekomo potrafi bronić.

Ogólnie rzecz biorąc, profilem statystycznym 26-letni bramkarz pasuje tak perfekcyjnie do Chelsea, że jestem w stanie uwierzyć, że The Blues również wyskautowali go właśnie w ten sposób. Wszak pojawiły się nawet pierwsze pogłoski łączące go ze stołecznym klubem.

Filip z konopii: Andrij Łunin

Zastanawiałem się, czy w tej kategorii nie wrzucić Kepy Arrizabalagi, który potencjalnie mógłby urzec Mareskę swoją dobrą grą nogami (oby nie). Ostatecznie wybór pada na gościa, który pozbawił właśnie Hiszpana miejsca w bramce Realu Madryt. A mowa oczywiście o Andriju Łuninie.

Ukrainiec świetnie spisywał się pod nieobecność Thibaut Courtois, szczególnie w meczach Ligi Mistrzów. W tych rozgrywkach operował bowiem na skuteczności obron na poziomie 80%. Generalnie w całym sezonie uchronił Real Madryt średnio przed utratą jednej dodatkowej bramki co 5 spotkań. To świetne liczby.

25-letni golkiper bardzo dobrze zapadł w pamięci angielskim kibicom w czasie rywalizacji z Manchesterem City. Na obiekcie Obywateli obronił 2 rzuty karne w serii jedenastek, a wcześniej na boisku zapobiegł utracie kolejnej „oczekiwanej” bramki.

Nie wiadomo zatem, czy wobec takiej formy będzie chciał godzić się na rolę numer dwa na Santiago Bernabeu. Dlatego też Chelsea mogłaby się nim zainteresować. Jak na razie jednak parol na Ukraińca zaginają rywale zza miedzy The Blues – Arsenal. Choć patrząc na historię transferu innego Ukraińca na Stamford Bridge, zainteresowanie ze strony Kanonierów może być niezłym prognostykiem dla kibiców Chelsea.

Strefa marzeń: Gianluigi Donnarumma

Jeśli po coś tę kategorię stworzyliśmy, to właśnie po to by mierzyć najwyżej, jak się tylko da. Dlatego propozycja Donnarummy, mimo że raczej nieprawdopodobna, może być poniekąd uzasadniona. Poniekąd to jednak odpowiednie słowo, bo raczej nikt nie wierzy, że Włoch mógłby zamienić Ligę Mistrzów na Ligę Konferencji.

No dobrze, ale na potrzebę strefy marzeń załóżmy zatem, że Chelsea staje do walki, to mogłaby przekonać potencjalnie warunkami i pieniędzmi. Choć warto dodać, że od czasów zmiany warty w fotelach właścicielskich, The Blues nie wiodą już prymu w kategoriach wysokości tygodniówek.

Atuty Donnarummy każdy zna. Włoch to wielki dziad, który potrafi zrobić tak, że okrągły element nie wpada do prostokąta z siatką. Jest w tym na tyle dobry, że żaden bramkarz z 5 najlepszych lig Europy nie miał lepszej statystyki wybronionych oczekiwanych goli na 90 min. 25-latek bronił średnio o 0,43 bramki na mecz więcej niż „powinien”, co daje mu zdecydowane pierwsze miejsce w tej klasyfikacji.

Nie zmienia to jednak faktu, że chyba jedynym powodem, dla którego mogłoby się to wydarzyć, byłaby możliwość rozmowy z trenerem w swoim ojczystym języku. Choć tego samego mógłby doświadczyć w Realu Madryt, więc to tylko kolejny argument, który okazał się inwalidą…

Nasz wybór: Diogo Costa

Transfer Portugalczyka poza Porto wisi w powietrzu już kilka dobrych lat, więc skoro pojawiają się pewne spekulacje, to my idziemy za nimi. Te na ten moment nie pojawiają się tylko w kontekście Chelsea, ale także Manchesteru City. Przeszkoda jednak wciąż pozostaje ta sama co zawsze – klauzula wykupu wynosząca 75 milionów euro.

A skoro Diogo Costa jest monitorowany przez Obywateli, to bez wahania możemy powiedzieć, że pasowałby on również do stylu gry Enzo Mareski. Portugalczyk to typowy bramkarz młodego pokolenia, dla którego dzida pod pole karne rywala nie jest już chlebem powszednim. Dopiero co piąte jego podanie w minionej kampanii było dłuższe niż 35 metrów. Co innego powiemy za to o wybieganiu z klatki, bo czynił to średnio 1,62 razy na mecz.

Poprzednie rozgrywki były dla 24-latka ponownie naprawdę udane. Tracił średnio 3 gole na 4 mecze, a w 2 na 5 starć zachowywał czyste konto. Teraz przed nim bardzo ważne letnie okno wystawowe. Turniej w Niemczech może spowodować, że te 75 milionów euro nie będzie wyglądać aż tak niekorzystnie.