Ameryki nie odkryjemy, jeśli rozpoczniemy od słów, że Crystal Palace wystawiało w tym sezonie dwie różne drużyny. Jedna z nich grała futbol pragmatyczny, druga Rock and rolla. Jedna wysyłała kibiców do domu jeszcze przed końcowym gwizdkiem, druga po kolejne piwko w związku ze strzelonymi golami i momentami radości. Dlatego też sezon w wykonaniu Orłów jest ciężki do oceny.
Ciężki do oceny jest również ten lead, bo zaznaczam, że nie skłamię, jeśli pierwszą drużyną, o której piszę, była ta prowadzona przez Roya Hodgsona. Nie skłamię również, że tą samą ekipą była zarazem ta dyrygowana przez Olivera Glasnera. Zmierzam bowiem do tego, że niezależnie, czy na ławce trenerskiej zasiadał Anglik w sędziwym wieku, czy „nieco młodszy” Austriak, to za rozdawanie kart na Selhurst Park odpowiedzialne było super duo – Michael Olise i Eberechi Eze.
Aktualizacja tej pięknej statystyki, gdy Eze i Olise startowali razem ⬇️
GW13: 🇫🇷 ⚽️
GW19: 🇫🇷 ⚽️
GW20: 🇫🇷 ⚽️⚽️, 🏴⚽️
GW22: 🇫🇷⚽️🅰️🅰️, 🏴⚽️⚽️
GW33: 🏴 ⚽️
GW34: 🇫🇷 ⚽️🅰️, 🏴⚽️🅰️
GW36: 🇫🇷⚽️⚽️
GW37: 🇫🇷⚽️🅰️, 🏴⚽️
GW38: 🇫🇷🅰️, 🏴⚽️⚽️🅰️Łącznie w 9 startach 17 goli i 7 asyst. Zdrowi. https://t.co/gjhQa5kW79
— Łukasz Maciejewski (@lukimaciejewski) May 29, 2024
Gdy ta dwójka przebywała wspólnie na boisku przez więcej niż 60 minut, to za Hodgsona Orły zdobyły 6 na 9 możliwych punktów, a za Glasnera 15 na 15. Pierwszy trener mógł cieszyć się łącznie tylko 336 minutami wspólnej gry swojego piorunującego duetu (15% możliwego czasu), gdy za Austriaka Eze i Olise razem przebywali na placu gry przez 415 minut (35%). Statystyki te i jednocześnie dostępność największych gwiazd sprawiają, że niejako wypaczany jest obraz i dysproporcja między Hodgsonem a Glasnerem, choć progres pod jego batutą tego drugiego, a przede wszystkim pomysł na grę, był widoczny. Ale o tym później…
KADRA
Ocena wysoka, ale i skład z potencjałem, choć trzeba zaznaczyć, że niełatwą jest próba oceny, gdy tą wystawiasz na podstawie możliwości kadrowych, a nie faktycznie dostępnych zasobów ludzkich. Na papierze bowiem ekipa: Henderson; Muñoz, Andersen, Guehi, Mitchell; Wharton, Doucoure; Ayew, Olise, Eze; Mateta, jest naprawdę mocna. Rzeczywistość była jednak taka, że zakładany przed sezonem kręgosłup drużyny, czyli: Henderson-Guehi-Doucoure-Eze/Olise, miał w tej kampanii mniejsze lub większe problemy zdrowotne (niestety raczej większe).
Zatem skoro odnotowaliśmy, że brak kluczowych zawodników wydatnie wpłynął już na wyniki drużyny, to na pewno najbardziej można przyczepić się do słynnej „krótkiej kołderki” na ławce rezerwowych, szczególnie w ofensywie. Jeśli Twoimi jedynymi realnymi zmiennikami z przodu są Edouard (notabene też często kontuzjowany, a jakże) oraz 31-letni Schlupp, to wiedz, że coś się dzieje.
Na szczęście zadziało się coś na prawej obronie Orłów. Tutaj nie muszą już biegać mający łącznie na karku blisko 140 lat Danny Ward oraz Nathaniel Clyne, a świeżutki i pachnący Daniel Muñoz, który w 1440 minut zanotował 4 asysty w Premier League. Kolumbijczyk wydaje się kolejnym przemyślanym transferem, pasującym do wizji klubu. Idealnie odnalazł się także w stylu gry Oliviera Glasnera, który zastosował grę wahadłami, a 28-latek świetnie czuje się w ofensywie. Doskonale poczuł się również Adam Wharton, który został kupiony z Blackburn i stanowił o sile środka pola już po zmianie warty na Selhurst Park.
Słowem podsumowania — jak na standardy drużyny, która docelowo nie walczy o europejskie puchary, wyjściowy skład jest naprawdę mocny. Kilka istotnych wzmocnień na ławce rezerwowych powinno jednak jeszcze polepszyć pozycję w lidze Orłów i przy okazji dać oddech kluczowym graczom, którzy są podatni na kontuzje.
OCZEKIWANIA VS RZECZYWISTOŚĆ
Wyrazimy się dyplomatycznie — czy przed sezonem mieliśmy jakiekolwiek oczekiwania co do drużyny Roya Hodgsona? Oczywiście, Anglik po przejęciu sterów na Selhurst Park w marcu 2023 roku, zdobył 18 punktów w 11 meczach, co było w porządku rezultatem. W głębi serca wszyscy wiedzieliśmy jednak, że nie był to projekt długoterminowy, a samo zostawienie Anglika jako trenera drużyny Premier League było bardziej gestem szacunku niż nadzieją na lepsze jutro.
A skoro oczekiwania nie były wysokie, to miejsce w TOP10 uznajemy chyba za sukces, prawda? Warte odnotowania były między innymi łącznie aż 4 trafienia w meczach z City (tylko Chelsea zdobyła więcej w bieżącej kampanii przeciwko Obywatelom) czy zwycięstwo z The Reds, i to na Anfield! Była to dla Liverpoolu pierwsza strata 3 punktów na własnym obiekcie od października 2022 roku, zatem Orły przerwały serię 28 meczów bez porażki Kloppa na Anfield. Czwóreczka jak najbardziej zasłużona.
TRANSFERY
Jeśli mówimy o jakości — było naprawdę okej! Szczególnie zimowe ruchy można uznać bowiem za świetne, ponieważ Adam Wharton oraz Daniel Muñoz z miejsca zostali kluczowymi elementami układanki Olivera Glasnera i aktywnie uczestniczyli w udanej końcówce sezonu. Kategoria „oczekiwania vs rzeczywistość” może nie do końca została zdana przez Deana Hendersona, który nie dość, że przez pół sezonu był kontuzjowany, to jeszcze nie wystrzegał się błędów. Umówmy się jednak, że Anglik w formie to topka bramkarzy Premier League i po jednym średnio udanym sezonie nikt psów na nim nie wiesza. Tym bardziej że kosztował 15 milionów funtów.
Ogólnie kwoty wydawane na nowych graczy Palace też mogą budzić podziw. Za tercet: Henderson, Wharton i Munoz, łącznie wydano 40 milionów funtów, a bez kwoty odstępnego do drużyny dołączył kolejny istotny i doświadczony gracz — Jefferson Lerma. Na razie ciężko powiedzieć cokolwiek o Matheusie Françy, który zasilił Orły za niespełna 20 milionów, ale 19-latek w całym sezonie zaliczył tylko 475 minut, co przy mnogości urazów w ofensywie Palace najlepszą pochwałą nie jest. Dajmy jednak czas.
Na minus jednak zdecydowanie liczba transferów. Rozumiemy strategię przemyślanych i wyrachowanych ruchów, ale gdy kończy się to wystawianiem pomocy na mecz z Arsenalem: Mitchell, Lerma, Hughes, Clyne, a przed nimi hasa sobie Schlupp, to już tak kolorowo nie jest. Rozszerzenie kadry powinno być priorytetem dla włodarzy Orłów na letnie okienko transferowe.
TRENER
Oceniając sezon Palace, tak naprawdę powinniśmy wystawiać dwie oceny — dla Hodgsona i Glasnera. Umówmy się jednak, że Pan Roy to już przeszłość, więc ocena dotyczy aktualnego władcy Selhurst Park. Jak już wspominaliśmy na samym wstępie, dysproporcja między wynikami dwóch trenerów jest w pewnym sensie wypaczana przez obecność (lub brak) Olise i Eze, choć po stronie Austriaka na pewno stoi styl i rozwój poszczególnych graczy.
Ciekawym jest z pewnością jednak fakt, że młodzi skrzydłowi Palace tylko 8 razy w minionej kampanii zagrali wspólnie więcej niż 60 minut, a w tych 8 meczach drużyna zdobyła aż 21 z 49 punktów. Czyli przekładając to na procenty, w 21% spotkań Crystal Palace zdobyło wtedy 43% wszystkich punktów. Obrazując to jeszcze inaczej, z Eze i Olise zdobywali średnio 2,6 punktów na mecz, a bez nich 0,9. Przecież te liczby są niesamowite, prawda?
Zasługą Glasnera jest też niewątpliwie to, jak pod jego batutą rozwinął się Jean-Philippe Mateta, co po prostu jest zasługą austriackiego trenera, który we wcześniejszych klubach słynął właśnie z pracy z rosłymi napastnikami. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w 13 meczach z Austriakiem na ławce, Francuz zdobył 13 goli, a wcześniej łącznie za Hodgsona i Vieiry w 94 spotkaniach zaliczył raptem 16 trafień? No nie da się.
Napastnik typu "duży chłop" u Glasnera:
– Weghorst (197cm): 84 mecze, 45 goli i 15 asyst
– Gartler (184cm): 109M, 47G i 19A
– Fabiano (185cm): 65M, 27G i 5A
– Kolo Muani (187cm): 46M, 23G i 20A
– Mateta (192cm): 13M, 13G i 1AMaszyna do generowania gwiazd z postawnych piłkarzy https://t.co/Fq6DNGL7qp
— Emilian (@yasero_thfc) May 20, 2024
Francuz swojego pierwszego gola z nowym trenerem na ławce zdobył już w debiucie Glasnera, a Austriak po pokonaniu Burnley został dopiero drugim szkoleniowcem w historii Palace, który wygrał w swoim debiucie w Premier League. Z innych wartych odnotowania ciekawostek z minionej kampanii, Palace po raz pierwszy w historii ustrzeliło dublet w meczach z Manchesterem United, a Roy Hodgson został pierwszym menedżerem w Premier League, który zaliczył 5 „niepokonanych” wyjazdów na Old Trafford z rzędu (3 zwycięstwa, 2 porażki).
Wracając jednak do Glasnera, to ten wykonał kawał dobrej roboty i po niemrawym starcie (5 punktów w pierwszych 6 meczach), wyciągnął drużynę na prostą i w ostatnich 7 meczach sezonu zdobył imponujące 19 punktów z bilansem bramkowym 21:4. Oczywiście nie muszę dodawać, w której serii spotkań uczestniczyli Eze i Olise, a w której nie, ale rzecz jasna nikt nie ma zamiaru deprecjonować świetnej roboty Austriaka, dlatego że miał dostępnych kluczowych zawodników.
Co do duetu Olise i Eze, to oni w minionym sezonie — mimo swojej jakości — i tak bardziej byli dla siebie dobrami komplementarnymi niż substytucyjnymi. Gdy gracze Ci startowali razem, to w 9 meczach zdobyli razem 17 goli i 7 asyst. W pozostałych meczach zapisali tylko 4 trafienia i 4 asysty, co podkreśla, że najlepiej tańczy im się w duecie. Taniec ten można nazwać tangiem, choć kibice Palace przy tak cudownych doznaniach serwowanych przez Francuza i Anglika, mogą nawet pomyśleć, że to taniec znany bardziej z klubów nocnych.