Mimo świetnego finału Pucharu Anglii, kibice Manchesteru United raczej z ulgą patrzą na zakończenie tego nieudanego dla nich sezonu ligowego. Czerwone Diabły finalnie zajęły dopiero 8. pozycję w tabeli, co jest ich najgorszym rezultatem w historii Premier League. Znaczna część zawodników straciła swoją zeszłoroczną dobrą formę, a Erik Ten Hag ciągle drży o swoją posadę. Wielkimi krokami zbliża się letnie okno transferowe. Może się wydawać, że będzie to wielka szansa na niezbędny dla United powiew świeżości. Coś takiego z pewnością mogłoby podbudować zespół na nowo. Na fanów spada jednak kolejna zła wiadomość – media donoszą, że klub będzie silnie ograniczony w związku z problemami z Finansowym Fair Play.

Czego dokładnie możemy spodziewać się po United w lato? Czy sytuację Czerwonych Diabłów można jeszcze wyraźnie poprawić? Poniżej staramy się, jak najdokładniej odpowiedzieć na te istotne pytania.

Manchester United ma problemy z FFP nie od wczoraj

Jak łatwo zauważyć, w ostatnim czasie Czerwone Diabły nie oszczędzały na kupnie nowych zawodników. Przez ostatnie  sezony United wydało 420 mln funtów. Do tego trzeba doliczyć ostatnie okienko za Ole Gunnara Solskjaera, w którym wydatki na nowe nazwiska wyniosły 135 mln funtów. Manchester United na przestrzeni ostatnich trzech lat wydał łącznie 555 mln funtów. Jednocześnie nie uzyskał zbyt dużych wpływów ze sprzedaży zawodników. Problemy Red Devils z zasadami FFP nie są, więc niczym nowym.

Praktycznie dokładnie rok temu pisaliśmy o karze, którą United oficjalnie otrzymało od UEFY za złamanie jednej z tych reguł. Wtedy to 20-krotni mistrzowie Anglii mieli nie dopełnić wszystkich formalności w sprawie zasad z zakresu bilansu wszelkich zysków oraz strat określonych w zbiorze przepisów Finansowego Fair Play. Tamta kara opiewała na okrągłe 300 tysięcy euro.

Wówczas United od razu zaznaczało, że nie jest to żadna wielka afera i nie wywoła ona  większych problemów dla struktur klubu. Nie groziło im wtedy też  niespełnienie krajowych regulacji czy odjęcie punktów, jak w tym roku miało to miejsce chociażby w przypadku Nottingham Forest, a także Evertonu. Czy obecnie sytuacja nabrała większej powagi?

Ten Hag i spółka już byli ograniczani przepisami FFP

Zimą sam trener Erik ten Hag zaznaczał, że przez obawę o przekroczenie norm FFP nie może on sprowadzić do swojego składu żadnego napastnika. Nowy snajper był  mocno potrzebny Czerwonym Diabłom co dobitnie pokazała druga połowa minionego sezonu. Marcus Rashford cały czas był w bardzo mizernej formie, Rasmus Hojlund po świetnym początku mocno przygasł, a Anthony Martial od 9 grudnia był kontuzjowany.

Ostatecznie to właśnie brak klasowego egzekutora w dużej mierze pozbawił United awansu do przyszłorocznej edycji Champions League. Wpływ zasad Premier League na zyski i zrównoważony rozwój klubów był jednak nieubłagany i nie pozwalał United na ulokowanie pieniędzy w zakup nowego atakującego.

Podczas zbliżającego się wielkimi krokami tegorocznego letniego okienka transferowego ekipa mająca siedzibę w Teatrze Marzeń znów będzie musiała rozważnie dysponować swoimi środkami, by nie przekroczyć regulacji dotyczących Finansowego Fair Play. Ostatnio piłkarze zdołali jednak swoją postawą sprawić, iż księgowi mogli poczuć lekką ulgę..

Pokonanie Manchesteru City to nie tylko trofeum

W lekkiej poprawie sytuacji United odnośnie zasad FFP pomogła ostatnia wygrana piłkarzy trenera Ten Haga na Wembley Stadium. W derbowej potyczce pokonali oni Manchester City 2:1 w finale minionej edycji Pucharu Anglii. Triumf w FA Cup pozwolił nie tylko na dołożenie drugiego trofeum za kadencji holenderskiego menedżera. Ważne jest też wywalczenie awansu do rozgrywek Ligi Europy.

W Premier League United zdołało uplasować się na 8. lokacie w ligowej tabeli.  Nie daje ona prawa występu w żadnym z europejskich pucharów. Dla United brak pojawienia się na europejskich salonach byłby nie tylko sporą stratą wizerunkową, ale również (a może nawet przede wszystkim) finansową. Awans do LE może okazać się, więc dość ważnym osiągnięciem.

Ma on, bowiem polepszyć sytuację United odnośnie FFP o co najmniej kilkadziesiąt milionów funtów. Zgodnie z przepisami FFP klub może wydawać jedynie procent swoich dochodów. Te mogą zwiększyć się w pewnym stopniu przez grę w Europa League. Już sam udział w rozgrywkach wzbogaci kasę klubu o około 4 miliony funtów. Do tego oczywiście dojdą również pieniądze zarobione za spotkania u siebie. Średnio każdy domowy mecz wzbogaca United o kolejne 3 miliony funtów. Łatwo obliczyć, że za przynajmniej 3 starcia w fazie grupowej na Old Trafford przychód wyniesie 12 milionów brytyjskiej waluty.

Za każde zwycięstwo otrzymuje się też 400 tysięcy funtów. Remis to z kolei bonifikata opiewająca na 140 tysięcy funtów. A nie wspominamy już o awansie do dalszych faz Ligi Europy, w których czekają dużo większe nagrody pieniężne. United na pewno będzie celować w sam finał tych rozgrywek, a wyjście z grupy powinno być dla nich formalnością. Z tego powodu do kasy klubu zostanie dodana  dość przyjemna suma pieniędzy.

Czerwone Diabły po za boiskiem mają nie tylko problemy natury finansowej

No dobrze, ale co jeśli powiemy, że Bruno Fernandes i spółka mogą zostać wyrzuceni z rozgrywek Ligi Europy i zdegradowani do Ligi Konferencji? Istnieje bowiem właśnie taka możliwość.

Taka sytuacja spowodowana jest zbiegiem kilku wydarzeń. Do następnej edycji drugiego najbardziej prestiżowego pucharu na Starym Kontynencie dostała się również francuska Nicea. INEOS jest firmą zarządzająco zarówno Manchesterem United, jak i właśnie Niceą. Jednocześnie przepisy zabraniają występowania w Lidze Europy dwóch różnych klubów, w których to ten sam podmiot ma większościową władzę. UEFA nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie, ale na pewno będzie ona zerojedynkowa dla Czerwonych Diabłów.

W przypadku odrzucenia ich wniosku o pozwolenie na występowanie obu drużyn to jedynie Manchester zostanie zdegradowany do LK. Nicea zajęła, bowiem wyższe miejsce w swojej lidze. Sir Jim Rattclife wraz ze swoimi współpracownikami jest jednak spokojny. Mają być oni jednak przekonani, że ostatecznie całe zamieszanie zakończy się happy endem dla jego klubu. Ma spore podstawy do tego, by tak uważać. Wystarczy choćby przywołać inne przypadki, w których drużyny tych samych głównych właścicieli grali w tym samym pucharze. RB Lipsk i RB Salzburg wydają się być najprędzej przychodzącym do głowy przykładem. Wszystkie profity z Ligi Europy dla budżetu United nie powinny być zagrożone.

Analizy mówią, że inni mają gorzej

Wracając na sam koniec do sytuacji Red Devils w kontekście zasad Finansowego Fair Play warto przytoczyć opinię cenionego eksperta w tej dziedzinie — Roba Wilsona. Nieco ponad dwa tygodnie temu ocenił on sytuację drużyn tak zwanej Wielkiej Szóstki. Według jego analizy najbardziej na przepisy FFP musi uważać londyńska Chelsea. Wilson nazwał The Blues „czerwoną latarnią ligi” w tym względzie.

„Chelsea to bez wątpienia największa czerwona latarnia w całej Premier League. Z ostatnich obliczeń wynika jasno, że ​​do 30 czerwca tego roku drużyna ze Stamford Bridge będzie musiała sprzedać zawodników wartych łącznie ponad 125 milionów funtów, aby uniknąć kar.” – stwierdził Wilson w rozmowie z OLBG.

The Blues mają szukać złagodzenia swoich zaległości finansowych nawet w sprzedaży swoich boisk treningowych w Cobham. Sytuacja United nie jest aż tak trudna. Blog finansowy Swiss Ramble przeanalizował wszystkie liczby dotyczące nowego systemu FFP, który ma zostać wprowadzony w następnym sezonie. Zakres ich analizy obejmował wydatki transferowe i płacowe wraz z przychodami od letniego okienka w 2022 roku. Według nich przykładowo drużyna Manchesteru miałaby mieścić się w oczekiwanych normach limitu wydatków. Ich zapas ma jednak wynosić jedynie 3 procent.

Z drugiej strony media donoszą, że obecnie budżet Czerwonych Diabłów na zakup nowych zawodników podczas tegorocznego letniego okienka transferowego ma wynosić jedynie 40 milionów funtów. Właściwie jedynie próba sprzedania graczy bieżącego składu i próba wygenerowania na nich jak największego zastrzyku pieniędzy może polepszyć ich sytuację.

Bez sprzedaży zawodników się nie obędzie, ale wcale nie musi to być tragedia

Proces zarabiania pieniędzy na niepotrzebnych elementach zespołu rozpoczęto już kilka dni temu. Alvaro Fernandez Carreras za 6 milionów euro został sprzedany do Benfiki Lizbona. To zapewne dopiero początek wyprzedaży w szatni ekipy z Old Trafford. Casemiro, Mason Greenwood, Scott McTominay, Victor Lindelof, Aaron Wan-Bissaka również są od dłuższego czasu łączeni z opuszczeniem United. Jest to w pewnym sensie konieczność dla nowych władz klubu. Na pewno chcą przeprowadzić kilka ciekawych wzmocnień kadry oraz wprowadzić swoje plany na ulepszenie drużyny.

Nie wydaje się jednak, by sprzedanie jakiegokolwiek z wyżej wymienionych zawodników czy też kilku innych nazwisk z listy transferowej było poważnym ciosem dla United. Casemiro i Aaron Wan-Bissaka w minionej kampanii za często doprowadzali sympatyków United do szału. Zwłaszcza Brazylijczykowi zdarzały się zbyt proste błędy. W wielu spotkaniach zasługiwał na wielką naganę. Reprezentant Canarinhos rozczarował oczekiwania wszystkich. Nie wykluczone jednak, że United tego lata zdoła solidnie zarobić na Casemiro i Wan Bissace. Ich usługami od dłuższego czasu poważnie zainteresowane są, bowiem najbogatsze kluby Arabii Saudyjskiej, które na pewno będą skłonne zapłacić dużo pieniędzy byle pozyskać pomocnika do swojego składu. Dla Anglików to świetna okazja do zarobienia pieniędzy, a także jednoczesnego pozbyciu się niepotrzebnych graczy oraz ich wysokich tygodniówek.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku powracającego z wypożyczenia do hiszpańskiego Getafe Masona Greenwooda. Młody Anglik nie zamierza pozostawać na Old Trafford, ale jego umowa z United kończy się już 30 czerwca tego roku. Tym samym Czerwone Diabły bez przedłużenia umowy z 22-latkiem nie mogą liczyć na zarobienie jakichkolwiek pieniędzy z jego oddania. Wraz z początkiem lipca stanie się on wolnym agentem. Z tego powodu zarząd Red Devils może zdecydować się na niespodziewaną propozycję nowego kontraktu dla Greenwooda. Wszystko po to, by móc polepszyć swoją sytuację w normach FFP przez jego późniejszą sprzedaż za dość pokaźną kwotę. Reprezentant Synów Albionu wyceniany jest na około 40 milionów funtów. Dla Manchesteru byłaby to świetna szansa na konkretny zarobek, a także oderwanie się od nieprzyjemnej otoczki Greenwooda.