Kluby Premier League podczas ubiegłorocznego letniego okienka transferowego dokonały wielu naprawdę bardzo interesujących zakupów. Niektóre z nich okazały się prawdziwymi strzałami w dziesiątkę. Dzisiaj przedstawiamy Wam naszą subiektywną jedenastkę najlepszych transferów poprzedniej kampanii angielskiej ekstraklasy. Miłej lektury!

BRAMKARZ

GUGLIELMO VICARIO

Długo trwała u nas dyskusja, kto powinien znaleźć się w bramce w tym zestawieniu. David Raya czy Guglielmo Vicario? Guglielmo Vicario czy David Raya? Ostatecznie wybór padł na Włocha. Wymagania wobec niego nie były z początku wysokie, bo część kibiców z północnego Londynu uważała, że to opcja budżetowa po transferowym fiasku związanym ze ściągnięciem… Davida Rayi. Pojawiały się obawy czy nie skończy jak jego rodak Pierluigi Gollini, który nie poradził sobie w barwach Spurs. Tak się jednak nie stało, a wychowanek Udinese od początku kariery na Wyspach zaprezentował wyśmienity refleks i skuteczną grę na linii.

Na pierwszą myśl przychodzą tu starcia z Manchesterem United już na samym początku sezonu czy z Evertonem z 18. kolejki. Łącznie w tych dwóch meczach Vicario obronił aż 13 strzałów, kilka razy interweniując w spektakularny sposób. Jednak najwięcej uwagi przykuwała u niego agresywna i odważna gra poza własnym polem karnym. Doskonałym przykładem był pamiętny mecz z Chelsea (1:4), gdy obrońcy Tottenhamu, mimo gry w dziewiątkę, wciąż ustawiali się w okolicach środka boiska, a 27-latek do końcówki meczu kasował większość piłek rzucanych za ich plecy. Choć jego statystyki odrobinę spadły przez słabą końcówkę Kogutów, to niewątpliwie jest to kolejny bardzo udany transfer Fabio Paraticiego z Półwyspu Apenińskiego.

OBROŃCY

PAU TORRES

Hiszpan jeszcze przed przejściem do Aston Villi nie raz był łączony z klubami Premier League. W 2022 roku odrzucił ofertę Tottenhamu, gdyż bardzo chciał zagrać w Lidze Mistrzów, a będąc wtedy w Villarealu miał taką możliwość. Jak się okazuje, zainteresowanie jego osobą było tak duże nie bez powodu. Odkąd tylko trafił do Anglii, pomógł w odmienieniu środka obrony Villi i sprawieniu, że drużyna wcześniej bijąca się o miejsce w Lidze Konferencji, zagra w następnej edycji Champions League, a on po raz kolejny będzie mógł wziąć udział w swoich wymarzonych rozgrywkach. Mimo kilku ominiętych spotkań przez kontuzję, odegrał kluczową rolę w ligowej kampanii The Villans.

Poza żelazną obroną dał też od siebie trochę w ofensywie. Torres zdobył dwie bramki, które de facto były kluczowe do zdobycia czterech punktów w całym sezonie. W ósmej kolejce trafił na wagę remisu z Wolves, a w 13. jego trafienie okazało pozwoliło pokonać Tottenham. Jeśli uwzględnimy również kwotę transferu, czyli 33 miliony euro, to od razu uzyskamy odpowiedź na pytanie, czemu to właśnie on znalazł się w tym zestawieniu.

MICKY VAN DE VEN

Poza nowym strażnikiem pomiędzy słupkami priorytetem dla Ange’a Postecoglou pozostawał nowy partner dla Cutiego Romero. Wybór Australijczyka padł na Mikiciego van de Vena z Wolfsburga, który zasilił szeregi Tottenhamu za blisko 35 milionów funtów. Holender mimo zaledwie 22 wiosen na karku, ale do Premier League wszedł nie jak żółtodziób, tylko tak, jakby tę ligę znał od lat. Zazwyczaj prezentował duży spokój przy rozgrywaniu futbolówki od tyłu i wprowadzaniu jej do drugiej linii. Jego jakość podań również stała na najwyższym poziomie, choć trzeba przyznać, że zazwyczaj wybiera nieco bardziej bezpieczne opcje niż jego argentyński partner.

Gra też nieco mniej agresywnie niż były defensor Atalanty, ale jakby bardziej przemyślanie w kwestii prób odbioru i gry w destrukcji. Jednak największym atutem van de Vena jest niewątpliwie jego piekielna szybkość. W styczniu, przeciwko Brentford, goniąc Keane’a Lewis-Pottera, pędził z prędkością 37.38 km/h! To rekord Premier League, od kiedy liga prowadzi tego typu dane (2020/21). Ostatnimi czasy z powodu urazów w drużynie został przesunięty na lewą stronę defensywy, gdzie też radził sobie całkiem dobrze. Choć raz trafił do naszej antyjedensatki, trzeba przyznać, że wychowanek Volendam to transferowy strzał w dziesiątkę!

JOSKO GVARDIOL

Chorwat kosztował latem 90 milionów euro i został drugim najdroższym obrońcą w historii futbolu. Przez pierwsze kilka miesięcy wydawało się, że nie będziemy o nim mówić w kontekście bardzo udanego zakupu. Z czasem były zawodnik RB Lipsk zaczął jednak nabierać pewności siebie i przystosowywać się do wymagań w Premier League. Brylował warunkami fizycznymi, dynamiką, dobrym wyprowadzaniem piłki. Na finiszu, po lutowej kontuzji, wyrósł za to na jednego z najlepszych graczy w całej lidze i rozpoczął dorzucanie liczb z przodu.

Ostatecznie wygląda na to, że Gvardiol wniesie do gry Manchesteru City nową, ciekawą dynamikę. Teraz regularnie zapuszcza się do ofensywy, jest częstym celem przerzutów z prawego skrzydła i atakuje pole karne rywali. Jeśli cztery gole, asysta i wywalczony rzut karny w ostatnich siedmiu kolejkach to zapowiedź tego, co 22-latek pokaże w następnych sezonach, to wyrośnie nam świetna opcja w Fantasy Premier League. A Pepowi Guardioli kolejny zawodnik, który będzie przysparzał przeciwników o spory ból głowy i przy okazji wnosił więcej nieprzewidywalności do i tak dominującej już w Anglii drużyny Obywateli.

POMOCNICY

COLE PALMER

Anglik znalazł się w naszej najlepszej jedenastce sezonu, więc w tym zestawieniu również nie mogło go zabraknąć. Kandydatów jest wielu, jednak raczej nieliczni będą dyskutowali z tym, że Cole Palmer to bez dwóch zdań najlepszy transfer tej kampanii w Premier League. W niezależnym głosowaniu naszych redaktorów 22-latek zgarnia więc dublet – najlepszy piłkarz i najlepszy transfer sezonu. Czy ktoś podejrzewał, że po transferze na Stamford Bridge Anglik odpali? Pewnie tak. Czy ktoś podejrzewał, że zakończy ten sezon jako lider klasyfikacji kanadyjskiej z 22 golami i 11 asystami? Prawdopodobnie nie.

W przypadku Palmera już same liczby robią piorunujące wrażenie, a to jedynie kropla w morzu zasług, jakie Chelsea zawdzięcza byłemu zawodnikowi Obywateli. To wręcz nieprawdopodobne, że w przeciętnie grającym zespole 22-latek zdołał rozegrać taki sezon. Prawda jest jednak taka, że znacząca ilość korzystnych rezultatów The Blues to efekt przebłysku nadzwyczajnych umiejętności Cola Palmera. Uroku tej nietuzinkowej historii dodają jeszcze dwie rzeczy – Chelsea zapłaciła za wychowanka Manchesteru City zaledwie (z perspektywy czasu) 47 milionów euro, a sam Anglik po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców dopiero w ósmej kolejce. Po jednym sezonie na Stamford Bridge ofensywny pomocnik stał się niekwestionowanym liderem drużyny, a awans do europejskich pucharów kampanii to w dużej mierze zasługa właśnie jego zasługa.

ALEXIS MAC ALLISTER

Argentyńczyk był zdecydowanie najlepszym elementem przebudowy środka pola Liverpoolu, która dokonała się podczas ubiegłorocznego letniego okienka transferowego. Mac Allister dobitnie pokazał swoje największe atuty i w momencie, gdy drużyna The Reds miewała gorsze momenty, to właśnie on stawał na wysokości zadania i swoimi fenomenalnymi zagraniami przechylał szalę zwycięstwa na ich korzyść.

Tak było chociażby podczas ligowych potyczek z Sheffield United (cudowna bramka zza pola karnego na 2:1), Nottingham Forest (niesamowita asysta przy dającym zwycięstwo trafieniu Darwina Nuneza w ostatniej minucie meczu) czy Manchesterem City (wykorzystany rzut karny dający remis w meczu z bezpośrednim rywalem w walce o ligowy tytuł). Jego wielki wpływ na grę Liverpoolu nie odzwierciedlają suche statystyki (pięć goli i tyle samo asyst w 33 spotkaniach). Mac Allister ciągle popisywał się niesamowitą boiskową inteligencją, świetną kontrolą tempa gry i kreowaniem akcji. Warto jednak na koniec zaznaczyć, że do tego dołożył również kilka absolutnie kapitalnych trafień z dystansu.

DECLAN RICE

Naprawdę dawno już żadnemu transferowi w Premier League nie towarzyszyły takie emocje, jak przy okazji przenosin Declana Rice’a do Arsenalu. Media rozpisywały się o jakości Anglika, o tym, że wyniesie on grę Kanonierów na zupełnie inny poziom, wreszcie, że poprowadzi The Gunners do upragnionego mistrzostwa. Jak już doskonale wiemy, nie wszystkie z tych przedsezonowych przewidywań się ziściły. Co do jednego nie mylił się jednak nikt, Anglik był brakującym elementem układanki IMikela Artety i zapewnił tej drużynie niezwykłą jakość w środku pola. Najdroższy transfer sezonu 2023/24 w Premier League spłacił się co do centa, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości.

Rice był sercem Kanonierów, prawdziwym motorem napędowym tej drużyny i zawodnikiem, który gwarantował spokój swoim kolegom z zespołu. W dużej mierze to dzięki niemu Martin Ødegaard mógł w pełni skupić się na kreacji. Przysłowiową czarną robotę odwalał bowiem były piłkarz Młotów. Nie sposób jednak pominąć wkładu w grę ofensywną. Zwłaszcza w drugiej połowie sezonu 25-latek wykręcał imponujące liczby. Finalnie rozgrywki zakończył z siedmioma bramkami i ośmioma asystami na swoim koncie, a takie gole, jak chociażby ten z meczu przeciwko West Hamowi na długo zapiszą się w pamięci kibiców.

ROSS BARKLEY

Może i Luton Town się nie utrzymało, ale ich lidera trudno pominąć w dyskusjach o najlepszych transferach tego sezonu. Zwłaszcza, jeśli mowa o stosunku ceny do jakości, bo Barkley trafił na Kenilworth Road za darmo. 30-latek wniósł do drużyny beniaminka dawkę bardzo cennego doświadczenia i umiejętności na wysokim poziomie. Momentami wydawało się nawet, że w pojedynkę podłącza zespół do walki o pozostanie w elicie – zwłaszcza w bardzo udanym okresie na przełomie roku. Rozgrywał, napędzał ataki, pracował w defensywie, skończył też sezon na podium w klubowej klasyfikacji najlepszych strzelców i asystentów – po prostu człowiek orkiestra.

Podpisanie kontaktu z Luton stanowiło dla Anglika szansę na odbudowę po kilku latach konsekwentnego zjazdu w dół piłkarskiej hierarchii. Fakt, że potrafił wziąć na swoje barki odpowiedzialność za dźwignięcie niespecjalnie gotowej do walki w Premier League ekipy The Hatters stanowi najlepszy dowód tego, że jeszcze nie zamierza wypisywać się z poważnego grania. Ba, zimą Paul Merson widział w nim poważnego kandydata na gracza sezonu, a Jermaine Jenas sugerował, że Gareth Southgate powinien pomyśleć o sprawdzeniu wychowanka Evertonu w kontekście ewentualnego powołania na Euro. I w sumie, zwłaszcza w tamtym okresie, nie były to kompletnie odklejone tezy. Konia z rzędem temu, kto by na to wpadł przed sezonem. Barkley zaskoczył wszystkich.

NAPASTNICY

MOUSSA DIABY

Aston Villa sięgnęła latem bardzo głęboko do kieszeni, pobijając swój rekord transferowy, aby ściągnąć Diaby’ego z Bayeru Leverkusen. Francuski skrzydłowy okazał się jednak bardzo udaną inwestycją. Jego szybkość i przebojowość wniosły dużo ciekawego do ofensywy The Villans. Naturalnie głównym dostarczycielem cyferek był Ollie Watkins, ale sześć bramek i osiem asyst 24-latka przy 25 występach w podstawowym składzie i 13 wejściach z ławki wygląda naprawdę dobrze. Zwłaszcza, że odgrywał rolę Robina przy Batmanie.

Diaby skończył rozgrywki jako trzeci asystent i czwarty najlepszy strzelec drużyny (a Douglas Luiz wyprzedził go w dużej mierze dzięki rzutom karnym). Może i trochę brakowało mu regularności, ale miał duży wkład w zaskakujący awans do Ligi Mistrzów i trzeba przyznać, że w dobrej formie to piłkarz na jej poziomie. Właśnie takie zakupy sprawiły, że drużyna z Birmingham rzuciła rękawicę drużynom ze ścisłej czołówki. Unai Emery wspominał, że proces zadomowienia się w Premier League nie jest łatwy i jego podopieczny sam się o tym przekonuje. Jeśli jednak ta kampania miała stanowić tylko wdrożenie, to można patrzeć w przyszłość z uzasadnionym optymizmem.

KAI HAVERTZ

Były śmiechy, były żarty, były też widma poprzedniej kampanii. Finalnie trzeba powiedzieć jednak jasno, że przenosiny Kaia Havertza na Emirates Stadium to udany ruch dla obu stron. Początek rozgrywek nie należał do Niemca. Po pierwszych 14 kolejkach były gracz The Blues miał na koncie zaledwie dwie bramki i jedną asystę. Kibice Kanonierów psioczyli 24-latka, a sytuacji nie poprawiał fakt, że The Gunners zapłacili za niego naprawdę niebagatelną kwotę, bo aż 75 milionów euro.

Mikel Arteta konsekwentnie wystawiał jednak Havertza w podstawowym składzie, aż ten wreszcie wkręcił się na odpowiednie obroty. Regularność przyszła późno, bo dopiero w okolicach lutego. To wtedy Niemiec zaczął dostarczać liczby niemal w każdym spotkaniu – od 25. kolejki zanotował 9 trafień i 6 asyst. Wspominając sezon 24-latka, należy odnotować również, że w obliczu urazów Gabriela Jesusa często to właśnie on rozpoczynał mecze na pozycji napastnika, która nie jest przecież jego nominalnym miejscem na boisku. Słowem zakończenia, Kai Havertz nie był i prawdopodobnie nigdy nie będzie snajperem z krwi i kości, ale te rozgrywki pokazały, że ma jeszcze dużo do udowodnienia, a jego transfer był dla Arsenalu wartością dodaną.

MOHAMMED KUDUS

Trzeba przyznać, że 43 miliony euro wydane przez West Ham United na zakupienie Mohammeda Kudusa z Ajaxu Amsterdam wyglądają obecnie na naprawdę wyśmienity interes w wykonaniu zarządu The Hammers. 23-letni reprezentant Ghany stał się zdecydowanie jednym z największych młodych talentów w całej Premier League. Podczas minionego sezonu jego popisami zachwycało się wielu ekspertów i obserwatorów wyspiarskiego futbolu.

Wpływ na to miały nie tylko bardzo dobre liczby (osiem goli i sześć asyst w 33 rywalizacjach) notowane przez skrzydłowego londyńskiej ekipy, ale też jego bardzo przebojowy i nietuzinkowy styl gry oparty na dynamicznych atakach, a także spektakularnych rajdach z futbolówką przy nodze. Kudus trafiał do siatki średnio co nieco ponad 300 minut. Swój świetny sezon zwieńczył kosmicznym trafieniem w konfrontacji z Manchesterem City na Etihad Stadium. Było to idealnie podsumowanie doskonałej debiutanckiej kampanii w Premier League!