Arsenal pokonał 1:0 Manchester United w hicie kolejki na Old Trafford. Jedyną bramkę dla Kanonierów zdobył Leandro Trossard, który wykorzystał podanie Kaia Havertza. Podpieczni Mikela Artety ponownie wskakują na fotel lidera tabeli Premier League i wciąż liczą się walce o tytuł mistrzowski. Jakie wnioski udało nam się wyciągnąć po dzisiejszym starciu w Manchesterze?
Arsenal pasywny, ale zwycięski
Dzisiejszy występ Kanonierów zdecydowanie nie zaliczymy do najlepszych w tym sezonie. Podopieczni Mikela Artety nie byli wystarczająco dynamiczni w ataku, przez co nie tworzyli sobie stuprocentowych sytuacji. Momentami całkowicie oddawali inicjatywę Manchesterowi United i wręcz zapraszali gospodarzy na własną połowę. W tym miejscu po raz kolejny trzeba pochwalić defensywę Arsenalu. Rywale mimo momentów dominacji, nie tworzyli sobie okazji, po których Raya musiałby interweniować i ratować skórę swoim kolegom. Przede wszystkim w grze piłkarzy klubu ze stolicy zadziwiał brak kreatywności i zdecydowania w ataku.
14 – Only Cole Palmer (19) has more goal involvements in the Premier League in 2024 than Kai Havertz (14 – 8 goals, 6 assists). It's the most Havertz has ever scored or assisted in a single calendar year in the competition (previously 13 in 2022). Fire. pic.twitter.com/tlO6A4xndf
— OptaJoe (@OptaJoe) May 12, 2024
Mikel Arteta widząc taki scenariusz zdecydował się wpuścić na plac gry Martinelliego i to był świetny ruch. Brazylijczyk wniósł sporo ożywienia i oddał groźny strzał, po którym interweniował Onana. W tym miejscu trzeba też pochwali oczywiście Havertza i Trossarda za bramkę z pierwszej połowy. Ten pierwszy wykorzystał fatalne ustawienie Casemiro, przejął piłkę, a potem idealnie wyłożył ją do swojego kolegi. Arsenal poddał się dzisiaj gorącej temperaturze w Manchesterze, ale najważniejsze dla nich jest to, że na południe wracają z piekielnie ważnymi trzema punktami w kontekście walki o tytuł.
Casemiro znów antybohaterem
Dopiero co cała Anglia pastwiła się nad Casemiro po jego katastrofalnym występie przeciwko Crystal Palace, a Brazylijczk dał dziś kolejny popis swojego tragizmu. To właśnie złe ustawienie byłej gwiazdy Manchesteru United i zbyt wolne odbudowanie pozycji, znacząco pomogło Arsenalowi w zdobyciu bramki. Grający z konieczności na pozycji stopera nie był dzisiaj tak objeżdżany, jak w poniedziałek na Selhurst Park. Mimo to, swoimi niektórymi zachowaniami w defensywie – w tym zwłaszcza przy straconej bramce – pokazał, że przy jego osobie stoi coraz więcej znaków zapytania w kontekście przyszłości. Kolejne mecze Casemiro utwardzają w przekonaniu, że trudno nie mieć przekonania, że ten pociąg już Brazylijczykowi odjechał.
📸 – No offside thanks to Casemiro. pic.twitter.com/qf1N2d4crO
— TheEuropeanLad (@TheEuropeanLad) May 12, 2024
Manchester United próbował, ale brakowało wykończenia
Manchester United w dzisiejszym meczu musiał sobie radzić bez Bruno Fernandesa i Marcusa Rashforda, którzy znaleźli się poza kadrą. Dodatkowo Erik ten Hag po raz kolejny musiał wystawić Evansa i Casemiro na środku obrony. Mimo sporo ubytków w składzie, trudno nie było odnieść wrażenia, że Czerwone Diabły mogły dziś śmiało powalczyć o choćby punkt. Arsenal w wielu fragmentach meczu zapraszał gospodarzy pod własne pole karne, ale Ci nie potrafili z tego skorzystać. Często wyglądało to tak, że jedynym pomysłem United na sforsowanie obrony gości było zagranie do Garnacho z nadzieją, że Argentyńczyk coś wyczaruje.
Hojlund próbował, ale oprócz sytuacji strzeleckiej z początku spotkania, był dobrze odcinany od podań. Amrabat, Mainoo kontrolowali tempo gry, ale nie potrafili stworzyć zagrożenia. Aktywny był natomiast Amad Diallo, który w pierwszej połowie odważnie dryblował między obrońcami Kanonierów. Dyspozycja Arsenalu dzisiejszego popołudnia sprawiała, że fani zgromadzeni na Old Trafford czuli, że Davida Rayę da się dziś pokonać. Podopieczni Erika ten Haga nie byli jednak w stanie tego zrobić. Tym samym ponieśli drugą domową porażkę z Arsenalem od sezonu 2007/08.
***
Manchester United: Onana – Wan-Bissaka (Forson 87′), Casemiro, Evans (Kambwala 75′), Dalot – Mainoo, Amrabat (Eriksen 87′) – Amad (Antony 68′), McTominay (C), Garnacho – Hojlund (Wheatley 87′)
Arsenal: Raya – White, Saliba, Gabriel, Tomiyasu – Odegaard (C) (Jorginho 90+3′), Partey (Kiwior 90+3′), Rice – Saka (Gabriel Jesus 82′), Havertz, Trossard (Martinelli 66′)