Właśnie zakończyło się ligowe spotkanie Manchesteru City z Evertonem. Mistrzowie Anglii męczyli się przez długi czas, ale ostatecznie wygrali 2:0 po dublecie Erlinga Haalanda. Pep Guardiola udziela pomeczowego wywiadu i pierwsze, na co zwraca uwagę to mowa ciała jego piłkarzy. Zdradził, że mowa ciała jego graczy w pierwszej połowie nie była odpowiednia. Dla wielu obserwatorów ta wypowiedź było zaskoczeniem. Dla Katalończyka było to jednak zwrócenie uwagi na aspekt, który znacznie wpłynął na to, że Manchester City zdobył w ostatnich latach tyle tytułów. Sukces na Etihad Stadium tkwi w szczegółach, a dokładniej w zachowaniach, mimice twarzy i unikaniu „zrzędliwych min”.
Kiedy Pep Guardiola w 2016 roku przybył do Manchesteru City, jednym z jego pierwszych celów było poprawienie nastawienia. Nowy menedżer zdawał sobie sprawę, że jeśli chce w Anglii osiągnąć sukces, to potrzebuje grupy, która wskoczy za sobą w ogień. Potrzebował motywacji, ognia i ciągłej chęci zwyciężania. Ten proces wymagał trochę czasu i sporej rotacji personalnej. Ostatnie sezony pokazały jednak, że Pep oprócz bycia genialnym taktykiem, strategiem, potrafi jak nikt zmotywować zawodników i stale rozwija się w psychologicznym aspekcie zarządzania grupą.
Mając tak ogromne zaplecze finansowe oraz utalentowane jednostki pewne było, że Pep będzie w stanie osiągać sukcesy w Manchesterze City. Jemu to jednak nie wystarcza. Chce ciągle ulepszać graczy i inspirować ich do odpowiednich zachowań, by stale pobijać kolejne rekordy. Dlatego były piłkarz FC Barcelony taką uwagę przykłada do mowy ciała i jedności grupy. Bo jak mawiał Michael Jordan — „Talent wygrywa mecze, a praca w zespole, jedność i inteligencja wygrywa mistrzostwa”.
Mowa ciała zawodników jest najważniejsza
W nowoczesnym futbolu tak wiele uwagi poświęca się taktyce, technice oraz szybkości. Bardzo często pomijany jest aspekt psychologiczny, który też stanowi istotny fundament. Dlatego też Guardiola mówi swoim piłkarzom, że bez radości i pozytywnego podejścia nie będą się rozwijać. Musisz być pozytywny, bo inaczej nic nie osiągniesz na boisku. Katalończyk zwraca na to bardzo dużą uwagę zarówno na treningu, jak i przede wszystkim podczas meczów.
„Musi się nauczyć, że jeśli nie zdobędzie gola, musi mieć odpowiednią mowę ciała. Musi mieć taki nastrój, w którym jest pozytywny i mówi: Ok, bramki nadejdą” — odpowiedział Pep Guardila na widok sfrustrowanego Erlinga Haalanda, który zakończył jeden z meczów bez strzelonego gola. Zły nastrój na boisku na pewno nie pomaga. Zwłaszcza napastnikowi, który przez nieodpowiednie nastawienie zarzuci na swoje barki zbyt dużą presję.
Standardy panujące w Manchesterze City od wielu lat są na bardzo wysokim poziomie. Trzeba się do nich dostosować, inaczej długo tam miejsca nie zagrzejesz. Nie chodzi tu tylko o umiejętności stricte piłkarskie, ale też działanie w grupie, pilnowanie atmosfery w szatni oraz radzenie sobie z małą ilością minut na boisku.
Niezadowolonych piłkarzy tu nie chcemy
O tym boleśnie przekonał się João Cancelo. Kiedy Portugalczyk wrócił z Mistrzostw Świata w Katarze, regularnie narzekał na małą liczbę minut. Później był rozczarowany faktem, że zamiast niego gra młodziutki Rico Lewis. Kiedy Cancelo w przerwie meczu z Chelsea zaczął się awanturować, przekaz od menedżera był prosty: „w poniedziałek nie chcę go widzieć w klubie”. Pep obsesyjnie dba o atmosferę w drużynie, a Cancelo zdecydowanie naruszył panujące w niej zasady.
Stąd też nagłe wypożyczenie do Bayernu Monachium, a następnie do FC Barcelony. Były gracz Juventusu nie jest jedynym przypadkiem. W przeszłości nieodpowiednią mowę ciała miał często Leroy Sané, czy też Riyad Mahrez. O tym drugim Guardiola mówił, że gdy nie grał, to chodził ze „zrzędliwą miną”.
Zdecydowanym przeciwieństwem był Gabriel Jesus. — „Nigdy nie narzeka. Jeśli zagra pięć minut, to będzie to najlepsze pięć minut, jakie może rozegrać, bez żadnej złej miny. Szanuje swoich kolegów, moje decyzje — gra na prawej stronie, jest szczęśliwy, gra w środku, jest szczęśliwy, gra na lewej, jest szczęśliwy”. — powiedział Guardiola.
Mniejsza kadra oznacza dla Guardioli mniej problemów
Jednym z kluczy do utrzymania zdrowej atmosfery jest węższa kadra. Nie od dziś wiadomo, że Pep Guardiola woli pracować z mniejszą liczbą zawodników, mimo że jest znany z częstych rotacji w składzie. – „Kiedy masz 20 zawodników i sześciu kontuzjowanych, mówią, że powinieneś mieć szerszą kadrę, ale co się stanie, gdy nie będzie kontuzji? Jak mogę sobie poradzić i zarządzać tylko 11 zawodnikami grającymi i 14 niegrającymi przez długi czas? Nie chcę być w takiej sytuacji” – stwierdził Guardiola.
Często więc zwraca uwagę na to, jak niesamowicie ważne jest zachowanie zawodników, którzy nie łapią się do składu. Bardzo często to właśnie przez ich profesjonalizm i odpowiednią mowę ciała każdego dnia na treningu, zespół może ciągle przeć naprzód. To są te niewidzialne dla wielu aspekty codziennego funkcjonowania drużyny, które są ważne dla trenera Manchesteru City. „Nie można stworzyć czegoś, gdy ludzie, którzy nie grają regularnie, stwarzają problemy.”
Mosty zamiast ścian
Oczywiście takie podejście do drużyny nie powstało w głowie Guardioli, od kiedy pracuje w Anglii. 53-latek wypracowywał idealny model już w poprzednich klubach, gdzie uczył się na błędach. Sam twierdził, że w Barcelonie był zbyt blisko graczy, co zepsuło ich relację. Z kolei w Monachium zbytnio się oddalał. Gdy przyszedł do City, stwierdził więc, że zamiast ścian będzie stawiał mosty, między sobą a swoimi podopiecznymi.
Hiszpan stara się więc mieć zaufanie do piłkarzy i nie wtrąca się w ścisłe życie szatni oraz indywidualne relacje pomiędzy graczami. On z kolei bardzo rzadko tłumaczy się ze swoich decyzji, utrzymując status szefa i tworząc odpowiedni dystans. O tym mówił m.in. Oscar Bobb po meczu z Newcastle. – „Czasami trudno powiedzieć, jak bardzo ci ufa. Jednym z jego głównych przesłań jest to, aby zawsze być gotowym i według tego trzeba żyć.”
Tę kwestię na jednej z konferencji potwierdził też Nathan Ake: – „Daje nam swobodę, ale oczywiście to on jest szefem, więc kiedy coś mówi, robisz to. Często mówi też o mowie ciała. Myślę, że w naszym zespole stawiamy sobie bardzo wysokie wymagania, więc w ostatnim meczu, kiedy czuliśmy, że nie gramy tak, jak potrafimy grać, czasami to, co mówi menadżer (o mowie ciała), może trochę za bardzo pokazujemy„.
Dbajmy o atmosferę
Pep jest oczywiście najważniejszym elementem budowania pozytywnej kultury w klubie. Równie istotni są jednak sami zawodnicy. Dlatego 53-latek cieszy się, że Manchester City robiąc transfery, sprowadza do klubu „dobrych piłkarzy, ale i dobrych ludzi”. Ważni są odpowiedni liderzy. Stąd kilkugodzinna kolacja z Kylem Walkerem, po której przekonał go do pozostania w Anglii.
Kalvin Phillips, mimo że nie grał praktycznie w ogóle, był regularnie chwalony przez Guardiolę za etykę pracy. – „Fantastyczny chłopak w trakcie treningów i w dbaniu o atmosferę w drużynie.” Takich zawodników docenia były trener Bayernu.
Menedżer Manchesteru City celnie zauważa, że obecnie dominują analizy, statystyki, dane. Pomijany jest aspekt motywacji i psychologicznego podejścia do sportu, które za kilka lat będzie jednym z najważniejszych i niedocenianych aspektów osiągania sukcesu w piłce nożnej.
Siła charakteru
Obsesja Guardioli na punkcie mowy ciała nie bierze się z niczego. Uczona z USA Tonya Reiman jest zdania, że tak zwana mowa ciała to wręcz najlepsze źródło informacji, i pisze: „ciało najlepiej wskazuje na prawdziwe emocje, ponieważ większość ludzi nawet nie stara się zamaskować jego sygnałów. Często nawet nie uświadamiają sobie, że przez cały czas wysyłają te sygnały”.
Fani Manchesteru City mają nadzieję, że do końca obecnego sezonu piłkarze będą wysyłali same dobre sygnały. Pep Guardiola będzie liczył, że nie będzie już musiał mówić o smutnych minach i mowie ciała swoich piłkarzy. Jeśli połączą te dwa czynniki, to sukces nadejdzie.
Kto by pomyślał, że zachowanie i mimika twarzy odegrają taką role w tym, czy na koniec sezonu piłkarze znów będą mogli balować i „wypić cały alkohol w Manchesterze”, jak zrobili to kilka lat temu. Niech więc język ciała przemówi na boisku.