Fulham wzmocniło zimą linię ofensywą ściągając na wypożyczenie napastnika Chelsea, Armando Broję. Co ciekawe wcale nie musiało dojść do tego transferu. Graczem, który jeszcze nie tak dawno znajdował się na celowniku Marco Silvy był albański napastnik, Ernest Muçi. The Cottagers byli skłonni zapłacić za niego zawrotne jak na warunki Ekstraklasy 20 milionów euro.

Ekipa z Craven Cottage przez większość zimowego okienka transferowego starała się o angaż napastnika Lyonu, Rayana Cherkiego. Ostatecznie przedstawiciele francuskiej ekipy odrzucili ofertę londyńskiej ekipy, dlatego Marco Silva i spółka byli zmuszeni do dalszych poszukiwań. Fulham dopiero ostatniego dnia okienka transferowego zdecydowała się na ściągnięcie napastnika Chelsea, Armando Broji. Choć pierwotnie mówiło się o kupnie zawodnika, ten trafił na półroczne wypożyczenie do nowego zespołu.

Co ciekawe, Broja nie był jedyny Albańczykiem, który przykuł uwagę portugalskiego menedżera. Według portalu Newsport.al, The Whites rozważali ściągnięcie napastnika Legii, Ernesta Muçiego. Według tamtejszego źródła, Fulham było skłonne zapłacić za piłkarza nawet 20 milionów euro.

Zawodnik stołecznego klubu jest jednym z najbardziej rozchwytywanych piłkarzy w obecnym sezonie Ekstraklasy. Wszystko przez świetną dyspozycję w fazie grupowej Ligi Konferencji, w której Muçi zdobył już trzy gole. Jeszcze nie tak dawno wiele polskich dziennikarzy podawało, że Albańczyk będzie mógł opuścić ekipę ze stolicy za blisko 10 milionów euro.

Portal Newsport.al przekonuje jednak, że choć do transferu nie doszło, nie można wykluczać ponownego zainteresowania Muçim ze strony trzynastej ekipy w angielskiej ekstraklasie.