Dokładnie 1 stycznia bieżącego roku rozpoczęło się zimowe okienko transferowe. Kluby ruszyły na rynek, by wzmocnić swoją kadrę przed drugą częścią sezonu w swoich rozgrywkach. My w poniższym tekście wybiegniemy jednak trochę w przyszłość. A konkretnie do tegorocznego lata i trwającego wówczas letniego okienka transferowego.

Wówczas oprócz transferów za grube miliony kluby mogą też oczywiście podpisać tak zwanych wolnych agentów, którym właśnie skończyły się kontakty z ich dotychczasowymi drużynami. W samej Premier League znajdziemy sporo zawodników, którym 30 czerwca 2024 roku kończą się umowy w ich obecnych zespołach.

Poniżej przedstawiamy najciekawszych 10 nazwisk, które latem będą najprawdopodobniej dostępni za darmo. Przynajmniej na ten moment wszystko na to wskazuje, bo ich ekipy nadal nie przedłużyły z nimi umów oraz nie pojawiły się żadne konkretniejsze doniesienia odnośnie ewentualnego podpisania nowych umów. Kolejność ujawnionych nazwisk jest losowa? Czemu? Jest sporo powodów. Ciężko znaleźć jednoznaczne kryterium oceny tych zawodników, wielu z nich znajduje się na zakręcie swojej kariery lub nawet powoli zmierza ku jej końcowi. Różnią, więc ich pozycje, wiek oraz aktualna forma i bycie na danym etapie kariery. Poniższa dziesiątka to po prostu najciekawsze i potencjalnie najbardziej przydatne nazwiska dla ewentualnych zainteresowanych drużyn. Miłej lektury!

Vladimir Coufal

Ok, trzeba przyznać, że czeski prawy obrońca ma ogromne problemy z ustabilizowaniem swojej formy. Choćby poprzedni sezon był w jego wykonaniu naprawdę bardzo przeciętny. Ale kilka wcześniejszych kampanii, a także ta aktualna to już o wiele lepsze chwile dla reprezentanta naszych południowych sąsiadów.

W swojej najwyższej formie śmiało można go wymieniać w gronie najlepszych graczy na swojej pozycji w całej angielskiej ekstraklasie. A wiemy, że klasowych prawych obrońców w naszej ukochanej Premier League nie brakuje.

31-letni defensor w tym sezonie wystąpił we wszystkich 19 ligowych spotkaniach. Zdobył w nich 5 asyst. 4 ostatnie podania zaliczył w serii czterech meczów pod rząd. Łącznie zaliczył już 108 występów na arenach Premier League. Nie można, więc mu nie przyznać dużego ogrania i doświadczenia w stylu gry preferowanym na Wyspach.

Jorginho

Może już niektórzy zapomnieli, ale jeszcze w 2021 roku Jorginho był przez wielu jednym z głównych kandydatów do wygrania plebiscytu Złotej Piłki. Wielu stawiało go ponad Leo Messim, gdy był liderem i absolutnym generałem środka pola reprezentacji Włoch podczas Mistrzostw Europy oraz wraz z Chelsea wygrywał Ligę Mistrzów..

Jakiś pierwiastek z tamtego piłkarza wciąż jest w Jorginho, ale wiek również robi swoje. Włoch ma już 32 lata. Jego forma obecnie pozostawia sporo do życzenia, a trener Arteta nie stawia na niego zbyt często. Dość powiedzieć, że do tej pory rozegrał łącznie jedynie 380 minut w tym sezonie Premier League. Tylko raz zdarzyło się żeby zaliczył występ od pierwszej do ostatniej minuty.

Media donoszą, że najprawdopodobniej znajdzie się on w kilku osobowym gronie pomocników, którzy latem lub zimą tego roku opuszczą szeregi aktualnych wicemistrzów angielskiej ekstraklasy. Defensywny pomocnik na pewno przyciągnie grono chętnych po odejściu z Emirates Stadium Pasowałby do mniej renomowanych ekip, w których mógłby liczyć na więcej szans na grę oraz status lidera środka pola.

Jeśli dana drużyna potrzebowałaby doświadczonego gracza, który ustabilizowałby jej drugą linię, to właśnie Jorginho zdaje się być idealnym kandydatem do tej roli. Nie można mu, bowiem odmówić doświadczenia, ogrania na najwyższym poziomie i boiskowej inteligencji.

Thiago Silva

Brazylijski środkowy obrońca jest aktualnie jednym z najstarszych zawodników w całej lidze, ale wciąż jeszcze nie tak dawno był liderem całej formacji defensywnej Chelsea. To właśnie od niego biła największa pewność siebie oraz potrafił trzymać obronę The Blues w ryzach.

Świetnym ustawianiem się i antycypowaniem zamiarów przeciwników nadrabia swoje braki w szybkości i czasie reakcji. Bez wątpienia wciąż jest w stanie rywalizować na europejskim poziomie. Chociażby będąc szczerym trzeba przyznać, że w niektórych meczach bieżącego sezonu jego gra pozostawiała trochę do życzenia. Ale w pozostałych meczach znów zachwycał swoją skutecznością gry w elemencie destrukcji. W ostatniej ligowej potyczce Niebieskich z Luton Town pobił nawet pewien defensywny rekord.

To, że reprezentant Canarinhos latem tego roku ostatecznie opuści szeregi ekipy z niebieskiej części Londynu nie jest jeszcze praktycznie przesądzone. Klub wciąż zastanawia się ostateczną decyzją w tej sprawie. Wiele źródeł donosi jednak też, że znany jest kolejny potencjalny przystanek w karierze Silvy. Defensor miałby wrócić do ojczyzny, by bronić barw Fluminense.

Andre Gomes

Aż do 18. kolejki bieżącej kampanii wciąż czekał na swój pierwszy występ w tym sezonie dla Evertonu. W końcu dostał szansę. W 24. minucie meczu z Tottenhamem zmienił kontuzjowanego Idrissę Gueye. Trzeba przyznać, że znakomicie wykorzystał ten splot wydarzeń, bo zdobył jedyną tego dnia bramkę uzyskaną przez drużynę z niebieskiej części Merseyside.

Pojawił się także na 65 i 27 minut w kolejnych dwóch ligowych potyczkach. Mimo tego nie zmieniło się ogólne podejście zarządu The Toffees do Gomesa. Portugalczyk wciąż nie może liczyć na dalsze wiązanie swojej przyszłości piłkarskiej z Evertonem. Głównym problemem ma też być jego pensja, która wynosi 120 tysięcy funtów tygodniowo.

29-krotny reprezentant Portugalii łącznie w Premier League uzbierał 91 meczów, 2 bramki, a także 4 asysty. 30-latek grał już na chwałę Barcelony, Valencii, Benfici czy LOSC Lille. Nie można mu, więc odmówić bogatego CV. Everton w 2019 roku wyłożył na stół 19 milionów euro, by zakupić portugalskiego pomocnika z Blaugrany. Wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie jedynie stratny o jego wysoką tygodniówkę w momencie jego odejścia.

Anthony Martial

Kariera Martiala w szeregach Manchesteru United dobiega końca. Można ją podsumować tylko jednym słowem: „zawód”. A może bardziej dwoma: „duży zawód”.

Kiedy francuski atakujący przenosił się w 2016 roku z Monaco do zespołu Czerwonych Diabłów za niebagatelną kwotę 60 milionów euro oczekiwani były bardzo duże. Niektórzy już wtedy typowali jednak, że będzie to kolejny flop transferowy Red Devils. Czas pokazał, że mieli rację, bo oczekiwania odnośnie Martiala boleśnie zderzyły się z rzeczywistością.

317 meczów, 90 goli i 50 asyst – na papierze bilans 30-krotnego reprezentanta Francji nie wygląda jeszcze tak źle, ale po głębszej analizie wygląda to o wiele mizerniej. Wystarczy powiedzieć, że od sezonu 2020/21 Martial zdobył tylko 12 bramek oraz 6 asyst dla ekipy z Teatru Marzeń.

W 13 spotkaniach wszystkich rozgrywek tego sezonu zanotował tylko jedną bramkę. Nie może, więc zupełnie dziwić, że osoby decyzyjne w strukturach United zdecydowały się nie wykorzystywać opcji przedłużenia kontraktu 28-latka o kolejny rok. Być może odejście od wielkich wymagań w Manchesterze i zmiana otoczenia pozwoli Martialowi wrócić do formy. W jego potencjał, mimo wszystko, wątpić nadal nie możemy.

Michail Antonio

Obecnie jamajski snajper jest kontuzjowany. Drużyna West Hamu United radzi sobie bardzo dobrze pomimo nieobecności swojego praktycznie jedynego klasycznego środkowego napastnika w kadrze. Nie znaczy to, że przed doznaniem urazu nie był on przydatnym zawodnikiem dla The Hammers.

W latach 2019/2022 notował serię trzech sezonów z rzędu z wynikiem zdobytych dziesięciu goli. Z kolei w minionej kampanii do swojego dorobku dopisał 5 goli, a także 3 ostatnie podania. Zarząd Młotów miał już rozpocząć prowadzenie rozmów w sprawie nowego kontaktu dla Antonio, ale obie strony nadal nie doszły do pełnego porozumienia w tej sprawie.

Jamajczyk to wciąż gwarant kilku lub kilkudziesięciu goli w pojedynczej kampanii. Sporym minusem w jego CV jest jednak wiek. Antonio ma 33 lata i zdecydowanie jest już bliżej niż dalej końca swojej przygody z futbolem. Trudno przypuszczać, że będzie on w stanie teraz zanotować znaczny progres i strzelać więcej goli niż w poprzednich sezonach. Dla mniejszych klubów byłby jednak naprawdę solidnym wzmocnieniem ataku.

Połącznie jego siły z przyspieszeniem jest zabójczą mieszanką. Do tego od lat pokazuje, że ma niezawodny instynkt strzelca, który pozwala mu się znaleźć w odpowiednim miejscu o właściwym czasie.

Mohamed Elneny

To już drugi pomocnik Arsenalu w całym naszym dzisiejszym zestawieniu. Wygląda, więc na to, że tego lata może dojść do sporych przetasowań w środku pola drużyny z czerwonej części stolicy Anglii.

Elneny w tym sezonie nie jest jednak istotną postacią stołecznego zespołu. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki rozegrał w tym sezonie jedynie 71 minut. W samej Premier League zagrał na ten moment tylko jedno spotkanie. 28 października 2023 roku wszedł z ławki na ostatnią minutę wygranego 5:0 pojedynku z Sheffield United. Na bramkę dla The Gunners czeka już od 9 stycznia ubiegłego.

Armaty nie mają, więc ostatnio zupełnie żadnego pożytku z  Egipcjanina. Z tego powodu właściwie za pewne można brać to, że pozbędą się go już podczas letniego okienka transferowego. Tym bardziej, że jego obecna umowa bazuje na ubiegłorocznym automatycznym przedłużeniu o kolejny rok. Teraz w kontrakcie nie ma już opcji natychmiastowego przedłużenia.

159 występów dla Arsenalu czy 144 dla szwajcarskiego FC Basel nie wzięło się jednak znikąd. 31-latek wciąż może być dość solidnym defensywnym pomocnikiem. Arsenal to jednak dla niego na ten moment zwyczajnie za wysokie progi.

Thiago Alcantara

Kolejny zawodnik na naszej liście, który w formie śmiało mógłby dalej być ścisłą czołówką ligi na swojej pozycji. Hiszpański pomocnik Liverpoolu w najlepszym etapie swojej przygody z The Reds zachwycał niesamowitą techniką, niesamowitą kontrolą piłki oraz cudownymi podaniami. Wszystko zniszczyły jednak ciągłe kontuzje, które są utrapieniem Thiago właściwie od początku jego dorosłej kariery.

https://twitter.com/1947production/status/1707693939992543274

Dość powiedzieć, że były gracz Barcelony czy Bayernu Monachium ostatni mecz dla drużyny dowodzonej przez Jurgena Kloppa rozegrał 26 kwietnia minionego roku. W podstawowej jedenastce ostatni raz mecz rozpoczął jeszcze później, bo w lutym 2023 roku. Teraz jego powrót po serii urazów przedłuża się właściwie od kilku miesięcy. Mimo tego Czerwoni potrafili zażegnać problemy z drugą linią, która rok temu był ich najsłabszym punktem. Bardzo możliwe, więc, że Thiago ostatecznie nie będzie już potrzebny Kloppowi i spółce. Tym bardziej, że jeszcze na początku listopada ubiegłego roku Football Insider podawał, że zarząd Liverpoolu nie ma zamiaru przedłużać umowy z wychowankiem Dumy Katalonii.

Jednocześnie reprezentant Hiszpanii nie powinien narzekać na brak ofert od potencjalnych nowych pracodawców. Pod koniec grudnia pojawiały się doniesienia, które mówiły o sporym zainteresowaniu ze strony Barcelony. Duma Katalonii ma rozważać wyruszenie po ponowne zatrudnienie Alcantary. Trzeba przyznać, że mógłby to być udany ruch, ale tylko w przypadku, gdy będą go w końcu omijać kontuzje.

Lloyd Kelly

W jego przypadku angielska prasa również zdaje się być przekonana, że ostatecznie nie przedłuży kontraktu ze swoim obecnym klubem, a więc Bournemouth. Nie miałoby to większego sensu w tym momencie jego kariery. Jego usługami zainteresowane są, bowiem największe kluby Premier League oraz Starego Kontynentu.

Tottenham, AC Milan, Juventus Turyn i Liverpool – wszystkie te kluby mają stać w kolejce do ewentualnego zakupu Kelly’ego. Po prostu musi to o czymś świadczyć. Na pewno jest to bardzo dobry moment dla defensora Wisienek, by rozpocząć nowy etap i zaliczyć krok naprzód w swoim rozwoju.

Atutem Kelly’ego jest duża wszechstronność. Może z powodzeniem występować zarówno na lewej, jak i środkowej obronie. Mimo młodego wieku potrafi już teraz wykazywać się dużym wyrachowaniem w swoich poczynaniach defensywnych. W swoim Arsenale posiada również sporo innych zalet. Jego szybkość i decyzyjność także stoi na najwyższym poziomie.

W tym sezonie jest bez wątpienia jedną z jaśniejszych postaci w ekipie Wisienek. Nawet, jeśli The Cherries ogólnie nie są w formie, to w dużym stopniu Kelly wyróżnia się na ich tle. Podobnie jest zresztą, kiedy cała drużyna menedżera Iraoli łapie formę. Odejście do większego klubu to dla młodzieżowego reprezentanta Anglii jedynie kwestia czasu. Szkoda, że Bournemouth nic na nim sobie nie zarobi, bo odejdzie za darmo po upłynięciu ważności obecnego kontraktu.

Eric Dier

Na koniec zawodnik kolejnego klubu Big Six. Obrońca Tottenhamu już latem minionego roku miał podjąć ostateczną decyzję o odejściu z północnego Londynu. Jego rozmowy w sprawie ewentualnego przedłużenia umowy miały zakończyć się fiaskiem.

Mniej więcej od tamtego czasu jest on łączony z kilkoma bardziej lub mniej renomowanymi zespołami z całego Starego Kontynentu. W gronie zainteresowanych usługami angielskiego stopera ma znajdować się między innymi Galatasaray i West Ham United.

Przez kilka ostatnich lat można postawić tezę, że Eric Dier stawał się powoli „mini Harrym Maguirem”. Oczywiście w wymiarze żartów i memów na jego temat. Graczowi Kogutów również zdarzało się popełniać kuriozalne błędy i (często nad wyraz mocno czy po prostu niesłusznie) obwiniano go o niepowodzeniach Spurs. Przez to wszystkie jego pozytywne strony zostały przyćmione.

A wciąż należy pamiętać o tym, że Dier w szeregach Tottenhamu jest nieprzerwanie od 2014 roku. Przetrwał obecność wielu wymagających trenerów (Pochettino, Mourinho, Conte), którzy często stawiali na rosłego stopera. Jest też 49-krotnym reprezentantem dorosłej reprezentacji Synów Albionu. Oczywiście, ma swoje dość transparentne i rzucające się w oczy wady, jak na przykład słaba orientacja i zwrotność. W tym momencie wymagania i presja związane z grą w Tottenhamie może być dla niego za duża. Jednak śmiało powinien sobie poradzić w mniejszym klubie, ale wciąż z czołowej ligi.