Starość nie radość, ale z drugiej strony wesołe jest życie staruszka. Historia piłki nożnej zna naprawdę wielu zawodników, którzy pomimo sędziwego (w spojrzeniu piłkarskim rzecz jasna) wieku potrafili jeszcze stanowić o sile swoich zespołów. Nie inaczej jest w przypadku naszej ukochanej Premier League.

W angielskiej ekstraklasie również znajdziemy sporo przypadków, w których zawodnicy mający za sobą ponad 40 wiosen wciąż wybiegali na plac gry i rywalizowali z graczami, którzy mogliby nawet być ich dziećmi. Ostatnio trener Brighton, Roberto De Zerbi pokusił się o stwierdzenie, że jego podopieczny James Milner stanie się najstarszym piłkarzem z pola w dziejach Premier League. Właśnie dzisiaj Anglik kończy 38 lat! Włoski szkoleniowiec zasugerował, że Milner jego zdaniem będzie w stanie grać do osiągnięcia 40. roku życia.

Ile jeszcze lat miałby grać Milner, by faktycznie zostać najstarszym graczem z pola w Premier League? W poniższym zestawieniu zebraliśmy dziesięciu najstarszych zawodników, którzy wystąpili w meczu najlepszej piłkarskiej ligi świata. Macie już swoje typy kogo możecie tutaj znaleźć? Sprawdźcie czy Wasza intuicja Was nie zawodzi! Miłej lektury!

10. Edvin van der Sar (40 lat, 205 dni)

Nasz ranking rozpoczynamy od naprawdę bardzo mocnego nazwiska. Holender bez wątpienia jest jednym z najlepszych bramkarzy w historii Premier League. Jak się okazuje jest też jednym z najstarszych graczy w jej dziejach.

W jego przypadku zachwyca też długotrwałość. Jego ostatni mecz nie był wcale pojedynczym wejściem na boisko z uwagi na przykładowo kontuzję innego podstawowego bramkarza. Jego ostatni występ w angielskiej ekstraklasie przypadł na ostatnie spotkanie sezonu 2010/11 Manchesteru United z Blackpool (4:2). W tej kampanii Holender rozegrał (przypomnijmy w wieku ponad 40 la) aż 33 spotkania dla Czerwonych Diabłów. Stracił jedynie 32 bramki, a także zanotował tylko 14 czystych kont. To się nazywa długowieczność!

Po ostatnim meczu dla 20-krotnych mistrzów Anglii wygłosił cudowne i wzruszające przemówienie. Cały Teatr Marzeń nagrodził go rzecz jasna salwą braw za wspaniałe 6 lat w ich ukochanej drużynie.

9. Tedy Sheringham (40 lat, 272 dni)

Pierwszy i (uwaga, spoiler!) jedyny zawodnik z pola na naszej liście. Bramkarze całkowicie zdominowali ten ranking. Tym bardziej należy, więc szczególnie wyróżnić byłego napastnika między innymi Manchesteru United.

Angielski snajper karierę na angielskich stadionach zakończył jednak grając dla West Hamu United. A jego ostatnim rywalem była ekipa z niebieskiej części Manchesteru. W tym meczu nie trafił do siatki Obywateli, ale 4 dni wcześniej w swoim przedostatnim pojedynku zdobył bramkę w pojedynku z Portsmouth. Stał się wówczas najstarszym strzelcem gola w historii Premier League. Miał wtedy dokładnie 40 lat i 268 dni.

Dodatkowo, 4 z ostatnich bramek strzelonych przez Sheringhama znajduje się w TOP 4 bramek zdobytych przez najstarszych zawodników PL. Kolejnym „najstarszym” golem jest dopiero piąty w tej kategorii Dean Windass (39 lat i 235 dni).

Sheringham jest także czwartym najstarszym zawodnikiem (i zarazem najstarszym Anglikiem), który zdobył bramkę w finale rozgrywek Ligi Mistrzów. Do siatki trafił w pamiętnym starciu Red Devils z Bayernem Monachium w 1999 roku. Jego gol w doliczonym czasie gry rozpoczął genialny comeback United, który dał im triumf w tamtej edycji Champions League. Były reprezentant Anglii miał wówczas 33 lata i 54 dni.

8. Jens Lehmann (41 lat, 151 dni)

Niektórzy mogli się spodziewać, że w tym zestawieniu spotykać będziemy bardziej anonimowych piłkarzy, którzy wsławili się właściwie głównie grą do tak sędziwego, oczywiście jak na piłkarza, wieku. Tymczasem kolejnym zawodnikiem jest ponownie znany bramkarz, który przez wielu śmiało jest uznawany za jednego z najlepszych w swoim fachu.

Niemiec jest bez wątpienia legendą Arsenalu i reprezentacji Niemiec. Od do tej pory wymienionych zawodników różni go jednak to, że swoje ostatnie spotkanie rozegrał w dość nieoczekiwanych okolicznościach. 10 kwietnia 2011 roku wystąpił w spotkaniu The Gunners z Blackpool.  Był to jego jedyny występ w całym sezonie 2010/11. Miało to też miejsce już blisko rok po tym, gdy Niemiec zdecydował się zawiesić swoją przygodę z futbolem.

Długa przerwa od bronienia nie sprawiła jednak, że Lehmann zapomniał, jak się broni. W swoim ostatnim meczu nie zdołał zachować czystego konta (Kanonierzy wygrali 3:1), ale udało mu się zanotować kilka ładnych interwencji. Ciekawym faktem jest również to, że jego ostatni mecz w Premier League był dokładnie 200 spotkaniem rozegranym w barwach Armat. 3 miesiące po potyczce z Blackpool oficjalnie zawiesił buty na kołku.

7. Kevin Poole (41 lat, 164 dni)

Tym razem na naszej liście pojawiło się trochę mniej znane nazwisko niż wyżej wymienieni piłkarze. Nie zmienia to jednak faktu, że Poole jest naprawdę bardzo ciekawym przypadkiem w tym rankingu. Z jakiego powodu? Ano z takiego, że jego ostatni i przedostatni występ w Premier League dzieli odstęp aż 1006 dni!

Bramkarz zakończył karierę po starciu Bolton Wanderers z West Bromwich Albion. Odbyło się ono dokładnie 1 stycznia 2005 roku. Wydaje się, że ta data nie jest przypadkowa. Oczywiście nikt nie potwierdzi tego oficjalnie, ale podstawowy bramkarz Boltonu, a więc Jussi Jääskeläinen nie był wówczas kontuzjowany, a jego pozycja między słupkami bramki była niepodważalna.  Wiele domysłów sugeruje, że to właśnie sylwestrowa noc i nadmiar pewnych trunków mógł spowodować, że 41-letni Poole musiał niespodziewanie zastąpić tego dnia Jaaskelainena.

Ten powrót nie rozpoczął się dla weterana zbyt dobrze. Już pierwszy celny strzał WBA w 13. minucie meczu wylądował w jego siatce. W końcówce wyrównał El-Hadji Diouf i ustalił wynik spotkania na 1:1. Było to ostatnie starcie Poole’a w angielskiej ekstraklasie, ale jego kariera nie była wówczas jeszcze nawet blisko zakończenia.

Skończył ją, bowiem dopiero w wieku 48 lat. Po odejściu z Boltonu bronił jeszcze barw Derby County oraz Burton Albion. Z tą drugą drużyną zaliczył kilka awansów.  Jego statystyki z Premier League nie są oszałamiające (48 meczów, 89 straconych goli i tylko 4 czyste konta), ale sama gra do 41 roku życia w Premier League i ogólnie do 50 roku życia musi budzić respekt widzów.

6. Neville Southall (41 lat, 178 dni)

Jeżeli ktoś kojarzy postać Southalla, to na pewno nie z gry dla Bradford City, a dla Evertonu. A to właśnie w barwach tego pierwszego klubu walijski golkiper rozegrał swój ostatni mecz na arenach Premier League. Dla Evertonu zaliczył jednak łącznie aż 750 spotkań. Jest to klubowy rekord w liczbie rozegranych meczów. Southall jest też posiadaczem rekordu The Tofffees w licznie zachowanych czystych kont. Łącznie ma na koncie aż 269 potyczek na zero z tyłu dla klubu z niebieskiej części Merseyside.

Wróćmy jednak do jego ostatniej potyczki, gdy grał już na chwałę Bradford City. Kuriozalnym faktem w tej sytuacji jest również to, że był to jego jedyny mecz dla Bradford w całej karierze.  12 marca 2000 roku stanął w bramce The Bantams podczas rywalizacji z Leeds United. Kontuzji przed pojedynkiem z Pawiami doznali wszyscy trzej bramkarze Bradford. Trener Paul Jewell nie miał wyboru i musiał postawić na 41-letniego Southalla, który do klubu przychodził na zasadzie grającego trenera.

Southall nie był wówczas – lekko mówiąc – w optymalnej dla sportowca formie. W końcu jego poprzedni mecz w Premier League odbył się dwa i pół roku przed pojedynkiem z Leeds. Drużyna Walijczyka przegrała 1:2. Rok później zdecydował odejść z Bradford. Błąkał się jeszcze po kilku klubach z niższych lig w Anglii, a także Walii aż w końcu w maju 2002 roku ostatecznie zakończył przygodę z czynną grą w piłkę nożną.

W swoich najlepszych latach był jednak bez wątpienia bardzo solidnym bramkarzem. Zachwycał nie tylko samą efektywnością, ale może nawet przede wszystkim efektownością swoich robinsonad. Oglądanie jego świetnych ekwilibrystycznych parad jest naprawdę bardzo przyjemna dla oka.

5. Mark Schwarzer (42 lata, 159 dni)

Wchodzimy do czołowej piątki naszego rankingu weteranów. Schwarzer w tej kategorii plasuje się na 5. miejscu. Australijczyk jest jednak liderem w liczbie spotkań rozegranych w Premier League wśród graczy urodzonych poza Anglią. Łącznie uzbierał ich aż 514!

Jego ostatni mecz miał miejsce 14 marca 2015 roku, gdy jego Leicester City mierzyło się z Hull City. Golkiper urodzony w Sydney zdołał nawet zachować czyste konto. Obronił kilka groźnych strzałów Tygrysów. Lisy nie zdołały jednak wygrać tego spotkania, które zakończyło się bezbramkowym remisem. Podział punktów nie urządzał The Foxes, którzy byli wówczas na dnie tabeli. Po meczu z Hull doznali porażki z Tottenhamem. Jednak po spotkaniu ze Spurs drużyna Leicester nagle nabrała niesamowitego wiatru w żagle. Zdobyli 22 z 27 możliwych punktów i rzutem na taśmę utrzymali się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Dalszą część tej historii zna chyba każdy fan piłki nożnej. Lisy zostały sensacyjnym mistrzem Anglii. Dla Schwarzera, który wciąż znajdował się w ich kadrze, był to idealny moment na zakończenie swojej kariery. Nie rozegrał ani jednego spotkania (mógłby wtedy znaleźć się nawet w TOP 3 tego zestawienia) w mistrzowskiej kampanii Leicester, ale na pewno był ważnym ogniwem w szatni ekipy z King Power Stadium.

4. Brad Friedel (42 lata, 176 dni)

Friedel grał w Premier League przez 17 sezonów z rzędu. W tym czasie reprezentował 4 różne kluby – Liverpool, Blackburn, Aston Villę, a także Tottenham. Jest natomiast wychowankiem Newcastle United. To właśnie z drużyną Srok zmierzył się 10 listopada 2013 roku podczas jego pożegnalnego meczu z Premier League.

The Magpies pokonali Koguty Brada Friedela 1:0, a jedyną bramkę zdobył znany i lubiany Loic Remy. Sroki przegrały tamten mecz jednak nie ze względu na postawę swojego golkipera, a ze względu na absolutnie niesamowity mecz bramkarza rywali – Tima Krula. Holender wybronił aż 13 strzałów Newcastle, co od sezonu 2003/04 jest do tej pory niepobitym rekordem w ilości odnotowanych interwencji.

Dla Friedela był to jedyny ligowy występ amerykańskiego bramkarza w sezonie 2014/15. Zaliczył wówczas jednak 5 meczów w Lidze Europy oraz 2 w Pucharze Ligi. W następnej kampanii nie wszedł jednak już choćby na minutę w jakichkolwiek rozgrywkach.

3. Steve Ogrizovic (42 lata, 237 dni)

Angielski bramkarz serbskiego pochodzenia jest wielką ikoną organizacji Coventry City. W ich szeregach spędził aż 16 lat jako zawodnik. Później był też trenerem bramkarzy (aktualnie również pełni tę funkcję) oraz głównym trenerem Coventry. Łącznie uzbierał aż 601 spotkań (klubowy rekord) w ich barwach.

Przed dołączeniem do Coventry utalentowany golkiper bronił również barw Liverpoolu czy Shrewsbury. Ostatnią potyczkę w Premier League rozegrał jednak rzecz jasna dla Coventry. Miało to miejsce 6 maja 2000 roku. Oponentem było Sheffield Wednesday. Tłumy kibiców przybyły wówczas na stadion The Sky Blues, by móc pożegnać swojego idola. Było to udane zwieńczenie wspaniałej przygody Ogrizovicia. Błękitni pokonali rywali aż 4:1. Skrót z tego starcia znajdziecie poniżej.

Jedynym „problemem” Anglika w tym meczu było to, że zdecydował się założyć na niego dość grube, dresowe spodnie. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, że mieliśmy wówczas… słoneczne majowe popołudnie. Zdaje się jednak, że nie z tej sytuacji najbardziej po latach pamiętają go wszyscy sympatycy Coventry. Popularny „Oggy” bronił, bowiem dostępu do ich bramki w pamiętnym finale Pucharu Anglii w 1987 roku, gdy jego klub wygrał to trofeum. W finale zmierzył się z Tottenhamem, który był wielkim faworytem finałowej potyczki na Wembley. W niesamowitych okolicznościach pokonali jednak Spurs 3:2. Ostatnią bramkę zdobyli dopiero w 95. minucie pojedynku. Do dziś jest to ich jedyny Puchar Anglii w klubowej gablocie.

Do Steve’a należy także kilka innych klubowych rekordów. Rozegrał on najwięcej meczów (209) z rzędu w historii drużyny, znajduje się w gronie czterech bramkarzy, którzy grali w angielskiej ekstraklasie w czterech różnych dekadach. Jest też jednym z niewielu bramkarzy swojego pokolenia na Wyspach, którym udało się wpisać na listę strzelców. Zrobił to w 1996 roku przy okazji starcia… ponownie z Sheffield Wednesday.

2. Alec Chamberlain (42 lata, 327 dni)

Jesteśmy coraz bliżej szczytu naszego rankingu, ale za nim dostaniemy się na najwyższy stopień podium pora na drugie miejsce. Tym bardziej, że jest to zupełnie inny przykład niż wszystkie przedstawione wcześniej. Każdy z wyżej wymienionych graczy, nawet jeśli na swój występ zapracował głównie przez szczęśliwy splot okoliczności, grał swoje ostatnie spotkanie w Premier League od pierwszej do ostatniej minuty. Chamberlain w ostatnim meczu rozegrał dokładnie… jedną minutę.

Jego ostatnią ligową potyczką była to pomiędzy Watfordem i Newcastle United. Odbyła się ona 13 maja 2007 roku. Chamberlain był dopiero trzecim bramkarzem w hierarchii szerszeni. Zdecydowanie wyżej od niego stały notowania Bena Fostera oraz Richarde’a Lee. Menadżer The Hornets, Adie Boothroyd postanowił jednak dać szansę na szczególne pożegnanie dla Chamberlaina. Z tego powodu zdecydował się go wprowadzić z ławki rezerwowych na ostatnią minutę pojedynku z drużyną Srok. Salwa braw od fanów po prostu należała się 42-letniemu piłkarzowi.

W końcu łącznie wystąpił w 264 spotkaniach Watford. Ponad 100 spotkań uzbierał też podczas pobytu w Luton Town. Chamberlain zakończył karierę piłkarską zaledwie sześć dni po meczu z Newcastle. Obecnie pełni funkcję scouta w strukturach Burnley.

1. John Burridge (43 lata, 162 dni)

John Burridge jest bez wątpienia królem tego rankingu. Żaden z graczy nawet nie zbliżył się do tej pory do jego „wyniku”. To jedyny gracz, który po przekroczeniu 43 lat wciąż postawił swoją stopę na boisku Premier League. Dokładnie 14 maja bramkarz Manchesteru City wystąpił w meczu z Queens Park Rangers. Miał wtedy na liczniku dokładnie 43 lata i 162 dni. Na Maine Road goście przegrali z QPR 2:3.

On również był jedynie szaloną opcją rezerwową w przypadku wielkiej plagi urazów lub zawieszeń głównych golkiperów, ale okoliczności losu pozwoliły mu ustanowić ten oszałamiający rekord. Jego powrót do gry, mając na myśli wiek i przerwę od grania, można, by porównać do sytuacji, w której przykładowo Petr Cech lub Pepe Reina wracają pod koniec 2025 roku, by zakryć kryzys w Chelsea lub Liverpoolu. Dobitnie świadczy to o wyjątkowości tego wyczynu Burridge’a.

Anglik był także wyjątkowy w kilku innych aspektach. Przed jednym z meczów założył się z Kevinem Keeganem o 100 funtów, że nie wystąpi w stroju Supermana. Keegan nie docenił jednak Burridge’a i zmuszony był zapłacić mu okrągłe 100 funtów.

To Burridge był też jednym z pierwszych bramkarzy w latach 70. ubiegłego wieku, którzy zaczęli nosić rękawice z lateksu. Był także jednym z jedynych zwolenników zdrowego odżywiania. W tamtych czasach dla piłkarzy problemem nie było zjedzenie sporej liczby frytek i steków, czy wypicie napojów wyskokowych. Burridge stosował zdrową dietę oraz był abstynentem.

Rywalizacja z QPR nie była jednak ostatnim meczem bohatera tego tekstu. Po odejściu z zespołu The Citizens bronił on jeszcze barw aż 9 kolejnych klubów! Jego ostatnią drużyną było aktualnie 6-ligowe Blyth Spartans. Finalnie buty na kołku zawiesił dopiero w 1997 roku. Miał wtedy aż 47 lat!