Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 18. kolejki Premier League.
BART VERBRUGGEN
Generalnie nie mielibyśmy do niego większych zarzutów, gdyby nie fakt, że bramka dla Crystal Palace padła właśnie po jego błędzie w wyprowadzeniu piłki. Jeśli zagrałby bezpieczniej, zamiast ryzykownie przekładać piłkę, zapewne uniknąłby kosztownej straty. Ostatecznie okazało się, że jego pomyłka miała istotny wpływ na wynik, bo skończyło się remisem 1:1.
OLEKSANDR ZINCHENKO
Reprezentant Ukrainy sam przyznawał, że gdy Salah się rozpędza, a on ma go dogonić, to właściwie jest skończony. W sobotnim starciu z Liverpoolem było to doskonale widać. Zinchenko nie zdążył zareagować wobec długiej piłki posłanej przez Alexandra-Arnolda, Egipcjanin go minął i wyrównał stan rywalizacji. Jedna sytuacja przesądziła, ale nie była wyjątkiem. Z Liverpoolem Zina zagrał po prostu bardzo słabo.
MURILLO
To nie był dobry mecz obrońcy Nottingham. Grając z takim napastnikiem jak Dominic Solanke nie można zostawiać mu aż tyle miejsca. Przy pierwszej sytuacji bramkowej napastnik Bournemouth główkował właściwie bez żadnej presji. Reszta spotkania w wykonaniu Brazylijczyka też nie wyglądała zadowalająco. Zaledwie 63% skuteczności podań i tylko 50% udanych odbiorów.
DAN BURN
Takiego wyniku się nie spodziewaliśmy, tak samo, jak takiej gry w wykonaniu zawodników Newcastle. Niestety przełożyło się to też na dyspozycje Dana Burna, który nie zagrał najlepszych zawodów. Anglik dopuścił się kilku nieudanych zagrań, które przełożyły się na stratę posiadania piłki przez piłkarzy Eddiego Howe’a. Finalnie mecz zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Luton Town.
BUKAYO SAKA
Cień samego siebie. Gdyby taki występ zaliczył, z całym szacunkiem, Townsend, to pewnie nikt nie zwróciłby na to uwagi. Tymczasem w weekend weteran zjadł gwiazdora Arsenalu na śniadanie. Saka kompletnie usunął się na boczny plan w meczu z Liverpoolem, trudno przypomnieć sobie dobrą akcję w jego wykonaniu. Nie do tego przyzwyczaił kibiców.
AMADOU ONANA
To nie był udany występ zawodnika Evertonu. Od jego błędu rozpoczęła się akcja powodująca stratę pierwszej bramki. Sarr zbyt łatwo zdobył wtedy przestrzeń w środku pola. Onana w dalszej części spotkania dalej zbyt łatwo oddawał środek pola dla oponentów. Później złapał żółtą kartkę za faul na Emersonie i jego postawa była siłą rzeczy jeszcze bardziej bierna i niepewna. W akcjach ofensywnych również był całkowicie anonimowy i brakowało mu precyzji.
CARLOS BALEBA
Swój występ Kameruńczyk zakończył już po 45 minutach. Młody pomocnik Brighton zdecydowanie nie zaliczy tego popołudnia do udanych. Wiele przegranych pojedynków i kilka fauli co w ogólnym rozrachunku zakończyło się żółtą kartką.
ALEJANDRO GARNACHO
Można się zastanawiać, czy Argentyńczyk zrobił w meczu z West Hamem cokolwiek wartego pochwały. Wygrał zaledwie dwa z 12 pojedynków z zawodnikami Młotów. Zmarnował też zdecydowanie najlepszą sytuację dla Manchesteru United – jeszcze przy stanie 0:0. Uderzył prosto w Alphonse’a Areolę, gdy stanął z nim oko w oko.
ANTHONY GORDON
Swoimi ostatnimi występami Gordon przyzwyczaił nas do znacznie wyższego poziomu. W sobotniej rywalizacji z Luton Town, Anglik obniżył jednak loty. Co prawda mało brakowało, aby 22-latek zaliczył asystę, jednak jego świetnego podania nie wykorzystał Callum Wilson. Niestety oprócz tego nie mamy za co pochwalić skrzydłowego Newcastle.
RASMUS HOJLUND
Duńczyk musi w końcu się przełamać i zacząć udowadniać swoją wartość, bo jak na razie z meczu na mecz nie wygląda to ani trochę lepiej. W starciu z West Hamem boisko opuścił już w 57 minucie. Na koncie miał wtedy 17 kontaktów z piłką, co przełożyło się na zatrważające 7 celnych podań. Z rzeczy ważniejszych dla napastnika, Højlund nie oddał żadnego strzału. Nie jest dobrze…
MOUSSA DIABY
Francuz zaliczył bardzo bezproduktywny występ przeciwko Sheffield United. Doszedł do tylko jednego strzału, nie wykreował też żadnej dogodnej szansy partnerom. Słabo wyglądał w starciach z obrońcami beniaminka. Miał problemy z pokonywaniem ich dryblingiem i podejmowaniem właściwych decyzji. Unai Emery na kwadrans przed końcem stwierdził, że pora zdjąć go z boiska.