Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 16. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MARTIN DUBRAVKA

Wszyscy wiedzieliśmy, że kontuzja Nicka Pope’a będzie naprawdę sporą stratą dla drużyny Newcastle United, ale niewielu spodziewało się zapewne, że Sroki odczują to w tak dużym stopniu już podczas pierwszego meczu bez angielskiego golkipera w kadrze. Martin Dubravka nie zdołał należycie zastąpić byłego bramkarza Burnley. Brakowało mu zdecydowania zwłaszcza przy pierwszej i trzeciej bramce Tottenhamu. Szczególnie przy trafieniu Richarlisona zanotował dość dziwną próbę interweniowania przez swoje mało konkretne wyjście z linii bramkowej.

OBROŃCY

KURT ZOUMA

West Ham United w miniony weekend doznał porażki 0:5 podczas pojedynku z Fulham, więc pojawienie się tutaj defensora drużyny Młotów było zapisane w gwiazdach. Francuz wraz z Aguerdem byli całkowicie bezradni wobec siły rażenia ofensywy The Cottagers. Zouma szczególnie przeciętnie zachowywał się przy pojedynkach powietrznych z rywalami. Zawinił przy przynajmniej dwóch golach oponentów.

JAMAAL LASCELLES

Widoczny był fakt, że niezmiernie brakowało mu szybkości i zwrotności w starciach z Richarlisonem. Szczególnie podkreśla to trzecia bramka dla gospodarzy, gdy kompletnie stracił z radarów Brazylijczyka i jeszcze źle ocenił tor lotu dośrodkowania w jego kierunku. Jest też po części odpowiedzialny za utratę i pierwszego, i czwartego gola. Za pierwszym razem nie przeciął podania Sona do Udogiego, a w drugiej jego wysokie i nieskuteczne wyjście spowodowało wyrwę, w którą wbiegł gwiazdor Spurs, zanim został sfaulowany w szesnastce.

LUKE SHAW

Po świetnym środowym spotkaniu z Chelsea tym razem Anglik, ustawiony na środku obrony, spisał się katastrofalnie. Do dzisiaj zapewne stoi w polu karnym na Old Trafford i analizuje, czy przeciąć płaskie dośrodkowanie Cooka, czy jednak odpuścić. W pierwszej połowie zanotował jeszcze dwa fatalne błędy, najpierw dając się wyprzedzić Semenyo, gdy Solanke zapakował po raz drugi (tu ostatecznie odgwizdano spalonego, co go trochę ratuje), a następnie już gubiąc z radarów samego snajpera Wisienek, gdy ten uderzał w słupek. W dodatku po przerwie jego niechlujne podanie na własnej połowie spowodowało natychmiastowy kontratak Bournemouth i finalnie gola Billinga, z którym przegrał jeszcze główkę. Tragiczne popołudnie.

POMOCNICY

SCOTT MCTOMINAY

Porażka 0:3 z Bournemouth nie jest jedynie winą defensywy United. Bardzo mizernie wyglądał również środek pola zespołu dowodzonego przez trenera Erika ten Haga. Szkot wyglądał bardzo niechlujnie. Większość z jego podań była niedokładna i kończyła się stratą futbolówki.

MARTIN ØDEGAARD

Norweski pomocnik zmarnował zdaje się dwie najlepsze okazje The Gunners podczas całego spotkania Kanonierów z Aston Villą. W jednej z nich nie zdołał nawet przymierzyć w światło bramki strzeżonej przez Emilliano Martineza. Arsenalowi mocno brakowało konkretów z jego strony.

SOFYAN AMRABAT

Wisienki dominowały w środku pola również ze względu na słabą dyspozycję Sofyana Amrabata. Brakowało mu precyzji w większości zagrań oraz zdecydowania przy próbie odbiorów. Reprezentant Maroka nie radził sobie skutecznie z wysokim pressingiem The Cherries.

GABRIEL MARTINELLI

Miał duży problem z urwaniem się spod krycia formacji defensywnej The Villans. A jeżeli już mu się to udało, to został złapany na spalonym przez sędziego liniowego. Duże pretensje można też mieć do jego decyzyjności w ostatnim spotkaniu. Podobnie jak Odegaard zmarnował kilka niezłych okazji.

NAPASTNICY

JORDAN AYEW

Jordan Ayew okazał się prawdziwym gamechangerem, jak przystało na doświadczonego skrzydłowego. Tyle że nie tak, jak by sobie życzyli zgromadzeni kibice Orłów zgromadzeni w sobotę na Selhurst Park. Choć zaczął całkiem, całkiem, gdy wykreował w pierwszej połowie stuprocentową okazję Schluppowi. Jednak potem, choć trochę w nieco kontrowersyjnych okolicznościach otrzymał żółtą kartkę za zagranie ręką, to mając z tyłu głowy prowadzenie zespołu, powinien powstrzymać się od taktycznego faulu na Elliot’cie. Tym samym podłączył prąd pod słabych tego dnia The Reds i osłabił swoją ekipę, która nie dowiozła w końcówce nawet remisu.

ANTHONY MARTIAL

Martial jest w takiej formie, że obecnie miałby problem wychodzić w linii ataku Sheffield United. Jednak Erik ten Hag lubi nieoczywiste zagrywki, więc tydzień po katastrofalnym meczu Francuza na St James’ Park znów dał mu okazję od pierwszej minuty. No wyszło tak, jak można było przewidywać. Schowany głęboko do kieszeni przez Senesiego i Zabarnyi ze swoim zaangażowaniem nawet nie próbował z niej wyjść. Wolny, słaby i nie wnoszący nic pod względem strzałów, jak i kreacji.

ARMANDO BROJA

Po raz trzeci wyszedł w podstawowej jedenastce i mógł wykorzystać fatalny mecz Jacksona w środku tygodnia. Niestety, Albańczyk tego nie zrobił i przez większość czasu (a cierpliwości Pochettino starczyło do 67. minuty) pozostawał kompletnie anonimowy, nie potrafiąc sobie poradzić głównie z Jarradem Branthwaitem. Oddał jeden strzał, w dodatku niecelny. Zanotował zaledwie 16 kontaktów z piłką, ledwie 7 celnych podań i nie wygrał żadnego pojedynku, czy na ziemi, czy w powietrzu. Zasłużone miejsce w naszej Anty XI.