Nie milkną echa wczorajszej decyzji Szymona Marciniaka o podyktowaniu rzutu karnego w końcówce meczu PSG – Newcastle. Polski sędzia wskazał na wapno po tym, jak ręką zagrał Tino Livramento. Decyzja ta w środowisku piłkarskim wzbudziła wiele kontrowersji. O całym zajściu z ostatnich minut wczorajszego spotkania zdecydował się opowiedzieć szkoleniowiec Srok, Eddie Howe.

Z decyzją Marciniaka nie zgadzał się Alan Shearer, nie zgadzali się piłkarze Newcastle, pewnie w zdecydowanej większości nie zgadzaliście się również i wy. Parę słów na temat tego, co działo się w samej końcówce spotkania zdecydował się opowiedzieć Eddie Howe.

Nie wydaje mi się, żeby to był rzut karny. Piłka najpierw trafiła w inną część ciała, a jeśli się przyjrzycie, ręce są Tino nisko. W takich przypadkach nie ma mowy o karnym. Jestem jednak zadowolony z tego, co pokazali moi piłkarze – twierdzi Howe.

Nie zabrakło jednak „malutkiego” gestu wsparcia w kierunku polskiego arbitra…

Powtórki nie pokazują tego, jak szybko przemieszczała się piłka po rykoszecie. Najpierw trafiła w klatkę, a właśnie to jest najważniejsze w tej sytuacji. Dyktowanie rzutu karnego w tej sytuacji jest trudne do zaakceptowania. Do tego momentu [podyktowania rzutu karnego] sędzia rozgrywał naprawdę dobry mecz. Presja ze strony francuskich kibiców była olbrzymia. Niestety wielu kibiców nie zdaje sobie sprawę jak czasami jest ona wielka – podkreślił szkoleniowiec Srok.

Obecnie piłkarze Newcastle plasują się na trzecim miejscu w grupie F z dorobkiem pięciu punktów na swoim koncie. Ostatni mecz ekipa z St James’ Park zagra u siebie z Milanem. Tylko wygrana i dobry wynik (najlepiej porażka PSG w meczu z Borussią) sprawią, że Sroki zagrają w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.