Po kilkunastu miesiącach obserwacji i negocjacji, Sir Jim Ratcliffe prawdopodobnie dopnie swego i w najbliższych dniach sfinalizuje zakup udziałów w Manchesterze United. Według niektórych doniesień, porozumienie miało zostać ogłoszone już w piątek, ale wszystko wskazuje na to, że otrzymamy je w nadchodzącym tygodniu. Kibice Czerwonych Diabłów czekają jednak na odpowiedź na jedno pytanie: Czy Ratcliffe otrzyma jakąkolwiek moc sprawczą?
Od kiedy rodzina Glazerów wystawiła Manchester United na sprzedaż, minęło niemal dwanaście miesięcy. Sam proces wydawał się trwać w nieskończoność, a ostatecznie okazało się, że żadna z zainteresowanych stron nie była w stanie przedstawić oferty, która usatysfakcjonowałaby amerykańskie rodzeństwo. O ile w przypadku Szejka Jassima od początku chodziło o pełny zakup klubu, o tyle w przypadku Sir Jima Ratcliffe’a niejednokrotnie wspominano też o zakupie mniejszościowego pakietu akcji.
Taki scenariusz ostatecznie ma wejść w życie, a właściciel firmy INEOS obejmie 25% udziałów w klubie, którego jak sam twierdzi, jest kibicem od dziecka. Mówi się również, że Anglik zapewni sobie kontrolę nad decyzjami sportowymi, a w dalszej kolejności chce dążyć do pełnego przejęcia klubu z rąk Glazerów. Wszystko brzmi naprawdę pięknie, ale jak będzie wyglądała rzeczywistość?
Rodzina Glazerów nigdzie się nie wybiera. Kto będzie pociągał za sznurki na Old Trafford?
Legendarny obrońca Czerwonych Diabłów Gary Neville kilka tygodni temu wystosował szereg pytań w kierunku zainteresowanych stron. Absolutnie kluczowy pośród nich wydaje się być ewentualny pozytywny wpływ mniejszościowego inwestora na klub. Czy będzie miał jakikolwiek głos w zetknięciu z rodziną Glazerów? Czy będzie w stanie narzucić całemu klubowi pozytywny kierunek?
Nie ma się co oszukiwać, Glazerowie nie stracą kontroli nad klubem. Przynajmniej na razie. Na ten moment mają 96% decydującego głosu w każdym temacie, dotyczącym klubu z Old Trafford. Nie wiemy jeszcze, jak będzie skonstruowana umowa z INEOS i jaką moc sprawczą zapewni im 25% udziałów. To kolejne pytanie pojawiające się we wpisie Neville’a: Kto z Glazerów zostanie w klubie, kto odejdzie, a może każde z nich odda pewną część swoich udziałów? Te szczegóły pozwolą nam poznać realny wpływ Ratcliffe’a na losy klubu, ale trzeba pamiętać, że póki co nie oznacza to pożegnania ze znienawidzonymi w Manchesterze Amerykanami.
Pozbycie się całego sześciorga rodzeństwa z klubu nie będzie łatwym zadaniem. Glazerowie posiadają obecnie 69% wszystkich akcji klubu, więc odsprzedając 25% nowemu właścicielowi, w ich rękach wciąż pozostanie niemal 52% udziałów. Od samego początku procesu sprzedaży United pojawiały się informacje, że wśród rodzeństwa nie ma porozumienia: Avram i Joel nie byli chętni do sprzedania klubu, a pozostała czwórka naciskała na sfinalizowanie transakcji.
Czy Sir Jim realnie będzie w stanie przekonać Glazerów do odsprzedania mu całości klubu z czasem? To późniejsze zmartwienia, teraz musi zyskać zaufanie kibiców.
The news last night of the Qatari withdrawal leaves Manchester United on the brink of a minority investment.
Can this really work and what impact will it have on a struggling organisation?
It’s worth setting out my non-negotiables on a takeover of Manchester United that I made…
— Gary Neville (@GNev2) October 15, 2023
Manchester United przejdzie rewolucję. Co planuje Sir Jim Ratcliffe?
Ratcliffe jeszcze nie pojawił się na Old Trafford, a już zawiódł zdecydowaną część fanów Manchesteru United. Ci liczyli bowiem na stanowcze odcięcie się od obecnych właścicieli, a wykup mniejszościowy nikogo nie zadowalał. Wątpliwości odnośnie możliwości finansowych Anglika niemal od początku całego procesu sprawiały, że wśród kibiców zdecydowanie bardziej popularną stroną zdawał się być Szejk Jassim. Katarska oferta zakładała pełny wykup od samego początku, w dodatku przewidując solidne fundusze na inwestycje w skład czy infrastrukturę. Ofertom Ratcliffe’a towarzyszyło wiele znaków zapytania.
I nawet sama otoczka wokół biznesmena, który spełnia przecież marzenie milionów, inwestując w swój ukochany klub piłkarski, nie poprawia jego notowań. Wielu fanów określa go po prostu jako „kolejnego Glazera” i nie wierzy w rozpoczęcie nowego rozdziału. Sama przeszłość sportowa biznesmena z Failsworth budzi wiele wątpliwości. W swoim portfolio ma już dwa kluby piłkarskie i zarówno szwajcarskie FC Lausanne-Sport, jak i francuska Nicea nie odnosiły spektakularnych sukcesów.
Gdybyśmy jednak chcieli naiwnie uwierzyć we wszystko, co powinien przynieść ze sobą Ratcliffe, to na Old Trafford czeka nas kilka zmian. Kontrola nad sekcją sportową miałaby rozpocząć się od zmian w pionie zarządzającym. Z rolą dyrektora generalnego pożegnał się ostatnio Richard Arnold, a tymczasowo zastąpił go Patrick Stewart, na którego barkach będzie spoczywał obowiązek płynnego wprowadzenia nowego inwestora do klubu. Wkrótce ma go zastąpić Jean-Claude Blanc, pełniący wcześniej podobne role w Juventusie czy Paris Saint Germain, a ostatnio pracujący w sportowych projektach INEOS.
Właściciel INEOS chce bardzo mocno skupić się na stronie piłkarskiej, a w tym celu ma korzystać z rad Sir Alexa Fergusona. Jedną z kwestii w której ma pomóc Szkot jest wybór nowego dyrektora sportowego. Wśród kandydatów przewijają się Dougie Freedman z Crystal Palace, Lee Congerton z Atalanty czy chociażby Paolo Maldini.
A co z Erikien Ten Hagiem? The Athletic podaje, że będzie musiał zaimponować nowemu współwłaścicielowi.
Tylu lat zaniedbań nie nadrobi się w kilka dni. Manchester United jeszcze długo nie wróci
Manchester United jest klubem z renomą giganta, ale dawno przestał być potęgą niemal na każdym polu. Nawet pełne przejęcie klubu nie pozwoliłoby naprawić tylu lat zaniedbań w ciągu kilku dni, tygodni czy miesięcy. Infrastruktura, brak kompetentnego pionu sportowego i bezmyślne wydatki bez jakiejkolwiek strategii sprawiły, że miną lata aż wszystko będzie można wyprostować. Trzeba pamiętać, że Jim Ratcliffe nie musi być człowiekiem, który rozpocznie drogę ku lepszemu, ale czy można dziwić się jakiemukolwiek kibicowi, że posiada taką nadzieję?
Nie ma przypadku w tym, że kolejni menedżerowie wykładają się podczas misji przywrócenia na szczyt. Klubem dowodził już niemal każdy typ menedżera. Był człowiek, który zjadł zęby na Premier League czyli David Moyes, był niezwykle doświadczony Louis van Gaal, seryjny zwycięzca Jose Mourinho, związany z klubem szczególną więzią Ole Gunnar Solskjaer i wreszcie świeży, ale utalentowany Erik Ten Hag. Każdy z nich napotkał problemy i nie licząc ostatniego każdy przypłacił ostatecznie swoją posadą. Czego zabrakło? Być może człowieka bądź grupy ludzi narzucającej pewną wizję i pomysł na budowę długofalowego projektu.
Czy Erik Ten Hag ściągnąłby kumpli z Holandii, gdyby nad jego wyborami czuwał jeszcze dyrektor sportowy z prawdziwego zdarzenia? Prawdopodobnie nie. Czy wyszedłby na tym lepiej? Prawdopodobnie tak. Manchester United za kulisami, tak jak i na boisku, potrzebuje prawdziwego lidera. Klub potrzebuje planu, który pozwoli w jak największym stopniu zniwelować stratę do piłkarskiej elity, która dawno już odjechała. Czy taki plan stworzy Sir Jim Ratcliffe i jego ludzie?
Ostatnie słowo i tak będzie należało do rodziny Glazerów.