Życie pisze różne scenariusze. W konsekwencji, decyzje ostatecznie musimy podejmować sami. Najlepszym uwydatnieniem wspomnianych słów, jest historia obecnie jednego z najlepszych pomocników na świecie. Jako nastolatek, Federico Valverde miał bowiem możliwość dołączenia do zespołu Arsene’a Wengera. Wypowiedź Urugwajczyka zawarta została w The Plaeyrs’ Tribune. 

„Kiedy wygoogluje się moje nazwisko, można dostrzec wiele historii o tym, że prawie dołączyłem do Arsenalu mając szesnaście lat. To tylko w połowie prawda. Tu nie chodzi o Arsenal, tak naprawdę nigdy nie chciałem trafić do Anglii. W tamtym czasie, w piłce zaczęły pojawiać się duże pieniądze. Niektórzy ludzie pytali: „Kto nie chciałby dołączyć do Arsenalu? Chcesz zostać w Urugwaju? To szalone”! Teraz dokładnie to widzę, że przemawiały przez nich pieniądze”.

„W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że w piłce nie zawsze masz możliwość decydować o sobie. Zwłaszcza w młodym wieku, czujesz się bardziej jak zakładnik. Nawet twoja rodzina należy do grona zakładników. Piłka nożna jest ucieczką do lepszego świata, zwłaszcza z regionu, z którego pochodzę. Wszyscy starają się narzucić presję w „miły” sposób”.

„Zostałem wysłany na testy do Londynu na tydzień. Nie czułem się w pełni komfortowo. Jeżeli popatrzy się tylko na kwestie materialne, propozycja była świetna. Rzeczywistość była taka, że moja rodzina nie mogła przylecieć ze mną do Londynu. Musiałbym żyć sam, nie znając języka i mając zaledwie szesnaście lat. W sukcesie i glorii chłopaka, któremu się udaje, łatwo przeoczyć pozostałą setkę, która okazuje się niewystarczająco dobra”. – skwitował Valverde

Możliwości finansowe czy markowe, nie zawsze stanowią przewagę w kontraktowaniu piłkarzy. Nie dla każdego aspekty materialny są najistotniejsze, za co należy się pomocnikowi Realu wielki szacunek. Wybrał swoją drogę i wiele na tym zyskał.