Jadon Sancho od prawie dwóch miesięcy pozostaje poza kadrą pierwszego zespołu po tym, jak popadł w konflikt z ten Hagiem. Antony po transferze opiewającym na blisko 90 milionów funtów wciąż jest dalej niż bliżej swojej optymalnej dyspozycji z czasów Ajaksu. Obaj gracze aspirują do miana wielkich wpadek transferowych i kolejnych zmarnowanych talentów na Old Trafford. Tak, jakby ci gracze wpadali czerwonej części Manchesteru w otchłań, w której nawet najjaśniejsza gwiazda przestaje emanować jakimkolwiek światłem.

Od czasów odejścia na emeryturę sir Alexa drużyna przypomina maszynkę do mielenia nawet najbardziej utalentowanego kawałka futbolowego mięsa. United Fergusona przez lata pozostawało klubem, w którym rozkwitała młodzież. A gracze ofensywnie usposobieni zyskiwali przestrzeń, aby błyszczeć na angielskim i europejskim świeczniku. Teraz jednak każdy talent, jaki trafia lub trafiał do zespołu Czerwonych Diabłów, można rzecz stawia na szali całą swoją piłkarską przyszłość. Istnieje bowiem wiele przypadków (i drogowskazów) w najnowszej historii, że Teatr Marzeń może wciągnąć równie mocno jak Bangkok. Oto 10 przykładów z ostatniej dekady, że tak właśnie się stało.

Shinji Kagawa (2012 – 2014)

Kagawa supertalentem jest, Lewandowski po prostu nie” – to jedna z najbardziej znanych i pamiętnych przepowiedni Romana Kołtonia. Choć ostatecznie te dwie kariery potoczyły się zupełnie inaczej, to latem 2012 roku można było podobne tezy wysnuwać. Japończyk na Old Trafford trafiał za 16 milionów funtów jako jedna z gwiazd mistrzowskiej Borussii Kloppa obok Mario Götze czy Matsa Hummelsa. W walce o tytuł dołożył fantastyczne liczby, zaliczając w samej Bundeslidze double-double (13 bramek i 12 asyst).

Większość kibiców United zapewne będzie kojarzyła Kagawę z jego spektakularnego występu z Norwich w marcu 2013 roku, w którym skompletował klasycznego hat-tricka. Ferguson na konferencji prasowej po meczu powiedział wówczas, że „jego najlepszą wersję zobaczymy dopiero w następnym sezonie”. Ta jednak nie nadeszła, a występ z beniaminkiem prowadzonym przez Chrisa Hughtona pozostał jednym z niewielu momentów chwały. Szkocki menedżer często rzucał pochodzącym z Kraju Wiśni ofensywnym pomocnikiem po różnych pozycjach, ale przynajmniej regularnie dawał mu minuty. Aczkolwiek jedynie 6 razy dał mu zagrać pełne 90 minut. Debiutancką kampanię kończył z dorobkiem 6 goli i 6 ostatnich podań, a część sezonu zabrała mu kontuzja kolana.

U Moyesa sytuacja zmieniła się diametralnie. Obecny szkoleniowiec West Hamu preferował ustawienie 4-4-1-1. Za plecami Robina van Persiego stawiał na Wayne’a Rooneya. Kagawa mógł szukać minut jeszcze na lewej flance, ale 60-latek wolał dawać coraz więcej minut Adnanowi Januzajowi. Styl United też nie za bardzo mu pasował – dużo gry skrzydłami, w kontrataku. Brakowało mu też kolegów w typie Sahina i Gündoğana do rozgrywania od tyłu. Finalnie Shinji zakończył sezon 13/14 bez ani jednego trafienia.

Ostatecznie pod koniec sierpnia 2014 roku postanowiono sprzedać go z powrotem do Dortmundu dwukrotnie mniejszą kwotę po tym, jak zarząd sfinalizował transfer Ángela Di Maríi.

Wilfried Zaha (2013 – 2015)

Zaha przed dołączeniem do zespołu Czerwonych Diabłów pozostawał postrachem wszystkich defensyw na poziomie Championship. Zainteresowanie jego osobą ze strony Sir Aleksa wzięło się jednak odrobinę z przypadku. W listopadzie 2012 roku Crystal Palace mierzyli się na wyjeździe z Peterborough United, a Wilfried popisał się kapitalnym indywidualnym występem, niejednokrotnie ośmieszając obrońców gospodarzy i dokładając decydujące trafienie na 2-1 w doliczonym czasie gry. Kibice Orłów, jeszcze długo po końcowym gwizdku celebrując zwycięstwo na trybunach, śpiewali „On po prostu jest dla was zbyt dobry!”.

W tym czasie Darren Ferguson, menedżer popularnych The Posh, wysłał wiadomość do swojego ojca o treści „Ten chłopak to prawdziwy interes. On ma wszystko, czego szukasz”. Nie minęło kilka tygodni, a legendarny menedżer razem z Sir Bobbym Charltonem spotkali się osobiście z młodym skrzydłowym w Londynie.

Transfer Iworyjczyka został sfinalizowany zimą 2013 roku, a sam piłkarz podpisał 5,5-letni kontrakt. Na pozostałą część sezonu wrócił jednak jeszcze do macierzystego klubu. Tymczasem, mimo że jego kariera na Old Trafford w sumie nawet się nie rozpoczęła, to już zaszły ogromne zmiany, bo Ferguson ogłosił swoje odejście. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności.

Niestety, Moyes nie okazał się szczególnym fanem talentu Zahy. Dał mu zagrać godzinę w meczu o Tarczę Wspólnoty z Wigan Athletic, natomiast młokos nie wywarł na nim pozytywnego wrażenia. Szkot usunął go zespołu. Kolejne minuty w seniorskim zespole złapał dopiero pod koniec października w Carabao Cup. W lidze do końca roku zagrał 28 minut – w dwóch spotkaniach pod koniec grudnia, zanim udał się na wypożyczenie do Cardiff (gdzie trafił pod skrzydła Ole Gunnara Solskjæra).

https://twitter.com/centregoals/status/1709298283217100934

Okres w stolicy Walii okazał się katastrofą, bo Wilfried najzwyczajniej w świecie nie chciał tam trafić. Po powrocie do Manchesteru zastał u sterów Louisa van Gaala, ale Holendrowi również nie przypadł do gustu na przedsezonowym tournée. Ostatecznie, były opiekun Oranje odstrzelił go w tym samym czasie co Kagawę. Obu nakazał trenować poza pierwszą drużyną. A pod koniec okienka wypchnął z powrotem na Selhurst Park, gdzie z otwartymi ramionami powitał go Neil Warnock.

Ángel Di María (2014 – 2015)

Pod względem połączeń na linii menedżer – zawodnik, Louis van Gaal i Ángel Di María byli wybitnie niedobrani. Di María nigdy nie chciał odchodzić z Realu Madryt. Dopiero co wygrał z Królewskimi Ligę Mistrzów, zostając przy okazji MVP finału. Natomiast Florentino Perez sprowadził po brazylijskim Mundialu do zespołu Jamesa Rodrigueza i dla Argentyńczyka zwyczajnie zbrakło miejsca w wyjściowym składzie.

Van Gaal za kolei kilka tygodni przed transferem powiedział w jednym z wywiadów, że „Manchester nie ma skrzydłowych na najwyższym poziomie, jak Ronaldo czy Di María albo kogoś na tym poziomie”. Dlatego zarząd po fatalnym początku sezonu (przegranej ze Swansea i remisie z Sunderlandem) postanowił go uszczęśliwić i sprowadził byłego gracza Benfiki. Pamiętam okładkę i piękny tytuł polskiego wydawnictwa Four Four Two, które kupowałem jako dzieciak – „Anioł zstąpił do piekieł”. Tyle że to czerwone piekło spaliło białego posłańca.

Na miejscu okazało się, jednakże, że Holender nie za bardzo ma pomysł jak wykorzystać zawodnika. Nie pasował mu on do jego taktyki opartej na długim, cierpliwym rozgrywaniu piłki krótkimi podaniami i preferowanego ustawienia 3-5-2. Rzucał go między różnymi pozycjami, od lewego skrzydła po środek ataku. Na początku nowy nabytek „dowoził” – jego lob nad Kasperem Schmeichelem przeciwko Leicester to prawdziwe arcydzieło. W pierwszych 6 spotkaniach wykręcił świetne cyferki – 3 bramki i 4 asysty. Pod koniec listopada rozegrał świetny mecz z Arsenalem na Emirates, zakończony wygraną 2-1. Aczkolwiek, gdy tylko przydarzył się pierwszy zjazd formy, Louis usadził go na ławce.

Nie pomagał fakt, że Ángel wraz z rodziną najzwyczajniej w świecie nie poradzili sobie z przeprowadzką do deszczowej Anglii. Argentyńczyk nie znał angielskiego, więc kulturalne i lingwistyczne luki okazały się nie do przeskoczenia. Jego żona w jednym z wywiadów przyznała, że życie tam było koszmarem, od charakteru ludzi po angielską kuchnię. Czarę goryczy przelało włamanie do domu zawodnika na wsi w Cheshire w lutym 2015 roku.

W marcu w FA Cup przeciwko Kanonierom Angel wyleciał z boiska i od tego momentu ani razu już nie rozpoczął meczu w pierwszej jedenastce. Latem poleciał na Copa America i już do Manchesteru nie wrócił. Van Gaal na jednej z konferencji prasowych w pre-seasonie dostał pytanie o to, gdzie znajduje się jego skrzydłowy i z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że nie wie. Początkiem sierpnia Di María został ogłoszony nowym piłkarzem Paris Saint-Germain.

Memphis Depay (2015 – 2017)

Na papierze transfer Memphisa Depaya bronił się właściwie na każdej płaszczyźnie. Złote dziecko holenderskiego futbolu. W dodatku po wyśmienitej kampanii w PSV, w której strzelił 28 bramek. Współpracował i to owocnie wcześniej z van Gaalem – z Pucharu Świata w Brazylii wracał z brązowym krążkiem na szyi. United o młodego lewoskrzydłowego wygrało rywalizację z Liverpoolem, Spurs czy PSG. Przed przyjściem na Ol Trafford nie zniechęciło go nawet to, że były opiekun Barcelony powiedział mu, że o miejsce w składzie będzie zmuszony rywalizować z Angelem di Marią.

Pamiętam, jak jednym z pierwszym swoich spotkań w ramach eliminacji Ligi Mistrzów, ustrzelił dublet i zaliczył asystę przeciwko Club Brugge, zapewniając fazę grupową Czerwonym Diabłom. Tamte rozgrywki zakończyły się jednak katastrofą. Anglicy nie wyszli z grupy, mając za rywali CSKA Moskwa, Vfl Wolsburg i PSV Eindhoven. W lidze na pierwsze trafienie przyszło mu trochę zaczekać – uczynił to dopiero pod koniec września z Sunderlandem. Trafił potem jeszcze z Watfordem, ale w grudniu stracił miejsce w drużynie. Nie był w stanie spełnić wymagań taktycznych van Gaala. Ten, zamiast pozwolić mu wjeżdżać w pole karne, jak miało to miejsce w czasach PSV, kazał mu cofać się na własną połowę.

Holender uważał, że nominacja José Mourinho da mu szansę na nowe otwarcie w zespole. Portugalski menadżer wysłał mu nawet uspokajającego SMS-a przed pre-seasonem, w którym napisał, że widział, jak dobrze grał w Brazylii i jeden rozczarowujący sezon nie zmienił jego opinii na temat zawodnika. Jednak drugi sezon okazał się jeszcze gorszy. Rozegrał tylko cztery mecze w lidze – wszystkie jako rezerwowy, oraz jeden w Carabao Cup przeciwko Northampton Town od pierwszej minuty. Według doniesień The Athletic Zlatan Ibrahimovic i Paul Pogba nie mogli zrozumieć, dlaczego nie dostawał więcej szans, mimo że trenował zdecydowanie ciężej niż u poprzednika.

Depay niezwykle szybko przeobraził się z pięknego łabędzia w brzydkie kaczątko. Stracił wiarę we własne umiejętności i pasję do gry w piłkę. Sam po latach przyznał, że „zagubił się w Manchesterze”. Do tego stopnia, że przestał rozmawiać z własną matką. Pewnego wieczoru po kolejnym meczu, w którym Mourinho zostawił go na ławce, wrócił do domu i zdemolował kuchnię. Musiał stąd uciekać. W styczniu 2017 roku odszedł do Lyonu za 16 milionów funtów. W dniu wyjazdu do Francji odebrał swoje rzeczy z Carrington i opuścił szybko ośrodek. Zanim ktokolwiek z jego kolegów zdążył przyjechać na trening.

Adnan Januzaj (2011 – 2017)

Nie sądzę, żebym widział zawodnika, prawdopodobnie od czasów Ryana Giggsa, który był tak dobry. Był niewiarygodny. Moim zdaniem powinien był zostać światową supergwiazdą.

Tak o Adnanie Januzaju w wywiadzie dla ESPN w 2019 roku wypowiedział się Nicky Butt. Obecny dyrektor akademii Czerwonych Diabłów stwierdził, że Belg jest „największym rozczarowaniem” ze wszystkich zawodników, którzy przebijali się przez drużyny młodzieżowe w Carrington w ostatniej dekadzie. Czas skrzydłowego w United idealnie oddaje to, jakie zawirowania zawitały po odejściu Sir Aleksa.

Po raz pierwszy w składzie meczowym znalazł się w ostatnim meczu legendarnego szkoleniowca w maju 2013 roku w szalonym meczu z West Bromem 5:5. Jak wspomniałem wcześniej w przypadku Kagawy, Januzaj stał się pupilkiem Moyesa. Ustrzelił dublet w swoim (wygranym 2:1) debiucie w Premier League z Sunderalndem w październiku 2013 roku. Dwa tygodnie później podpisał nowy 5-letni kontrakt. W sumie w trakcie kampanii 2013/14 zagrał aż 35-krotnie w pierwszej drużynie. W nagrodę Roberto Martinez zabrał go na Puchar Świata w Brazylii.

Choć przed następnym sezonem odziedziczył numer 11 po Giggsie, to pod wodzą van Gaala znalazł się na marginesie. Na murawie zameldował się zaledwie 7 razy. Dostał szansę na początku rozgrywek 2015/16, strzelił nawet gola na wagę zwycięstwa z Aston Villą (1:0). Jednak pod koniec miesiąca został wypożyczony do Borussii.

Kiedy Van Gaal przyszedł, grałem może w co szóstym meczu, więc było mi ciężko. Myślałem sobie „co ja tu robię?”. W pierwszym sezonie pod wodzą Moyesa miałem czas na pokazanie się w meczach. Myślę, że rozegrałem 30 lub 35 meczów. Potem był jeden mecz od początku i pięć z ławki.

Biorąc pod uwagę moją jakość, nie rozumiałem tego. […] Wcześniej miałem ludzi, którzy we mnie wierzyli, takich jak Ferguson. Myślę, że gdyby został tam dłużej, grałbym dłużej w Manchesterze United.

Rok później, gdy wrócił, za sterami 20-krotnych Mistrzów Anglii zastał José Mourinho. Portugalczyk nie był chętny, by dać mu szansę, więc wysłał go do Moyesa, do Sunderlandu. Czarne Koty spadły z ligi – Januzaj zagrał w 28 spotkaniach, ale zaliczył jedynie gola i 3 asysty. W lipcu 2017 roku Adnan za 11 milionów euro zasilił szeregi Realu Sociedad.

Henrikh Mkhitaryan (2016 – 2018)

Przykłady Kagawy, Mkhitaryana i Sancho kładą podwaliny pod tezę, że zawodnicy przychodzący z Borussii w ogóle nie radzą sobie w czerwonej części Manchesteru. Jedyny w historii klubu Ormianin dołączał do ekipy Mourinho jako najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu Bundesligi. Henrikh w kampanii 15/16 w barwach BVB w samej lidze skompletował w klasyfikacji kanadyjskiej 31 oczek (11 bramek i zawrotne 20 asyst). W United już tak zawrotnie nie było.

Jego pierwszy start w wyjściowej jedenastce przypadł na Derby Manchesteru, ale w nich totalnie zawiódł i Portugalczyk zdjął go już w przerwie. Pomocnik przychodził jako gracz wielopozycyjny, który najbardziej błyszczał, mając swobodę w poruszaniu się po boisku. Tymczasem The Special One, jak to ma w zwyczaju, wrzucił go w ramy taktyczne. Przywiązał do prawego skrzydła i ograniczył ofensywną fantazję, o czym kiedyś w Monday Night Football opowiedział Wayne Rooney.

Widziałem go wielokrotnie na treningach. On ma w sobie wiele jakości. Myślę, że w United nie otrzymał wolności, której oczekiwał i którą miał w Borussii. Uważam, że teraz naprawdę zacznie grać [w Arsenalu].

Miewał przebłyski – strzelił piękną, zwycięską bramkę ze Spurs czy w finale Ligi Europy z Ajaksem. Zaliczył 5 asyst w trzech meczach na początku następnego sezonu. No i ten gol skorpionem z Sunderlandem, który można oglądać w nieskończoność. Coś cudownego.

Tyle że to było dla ówczesnego trenera United za mało. Po serii z początku 17/18 za chwilę nie było ani śladu i po porażce z Chelsea zleciał do roli zawodnika szerokiego składu. Nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych. W grudniu zagrał jeszcze 100 minut w trzech meczach pod koniec roku i to było na tyle. Zimą oddano go w rozliczeniu za Alexisa Sancheza. Były opiekun Realu w sumie się ucieszył, że przechodzi zespołu bardziej pasującego do jego stylu gry.

Wierzę, że Mkhi będzie jeszcze lepszy niż był u nas. Spędził półtora roku w Anglii, zaadaptował się do kultury i życia tutaj. Arsenal gra też tak, jak on lubi. Myślę, że to dobry ruch dla wszystkich. Dlatego jestem też szczęśliwy ze względu na niego.

Paul Pogba (2016 – 2022)

Hasztag #POGBACK, 90 milionów funtów i status najdroższego piłkarza w historii, klip Adidasa ze Stromzym. Powrót Francuza do Teatru Marzeń, nowa era pod wodzą Mourinho, inne hitowe transfery jak Ibra czy Mkhitaryan. To miały być synonimy powrotu 20-krotnych Mistrzów Anglii na tron. Pogba lądował z powrotem na Wyspach w kwiecie wieku Zaraz po tym, jak prowadził Starą Damę do Scudetto, a rok wcześniej do finału Ligi Msitrzów.

Manchester United jednak okazał się za ciasny, by pomieścić ego francuskiego gwiazdora i Jose. Wielokrotnie dochodziło do tarć, nawet wtedy, gdy czasami na boisku się to kleiło. Trzy zdobyte trofea i wicemistrzostwo kraju w dwa sezony to nienajgorsze osiągnięcia. Tymczasem Portugalczyk zdążył nazwać go wirusem i wytknąć, będąc ekspertem na Mundialu w Rosji, że chciałby widzieć taką formę Paula przez dłużej niż miesiąc klubowej kampanii.

Ostatecznie w grudniu 2018 roku szefostwo United, wybierając między niezadowolonym pomocnikiem a menedżerem, wybrało zwolnienie tego drugiego. Pogba nieco odżył u Solskjærra – trafił do Jedenastki Roku według PFA w pierwszym okresie pracy Norwega. Natomiast, jak przewidywał Mourinho, Pogba nigdy nie umiał utrzymać długo dobrej dyspozycji (czego nie ułatwiały też liczne kontuzje). Gdy był w formie, potrafił być nie do zatrzymania, bo ofensywnie nie miał żadnych mankamentów. Miałem przyjemność widzieć go na żywo i to, jaki ma wachlarz podań i przegląd pola jest do prawdy niesamowity. Ale gdy bywał pod kreską, stawał się bardzo irytujący, wymachiwał rękami i popełniał kardynalne straty i faule.

Ostatecznie spędził w Manchesterze (ku zaskoczeniu chyba wielu) aż 6 lat. Ile z tego czasu można uznać za faktycznie udane? Półtora roku? Może dwa lata? W końcu ¼ stracił na leczeniu licznych urazów. Z biegiem czasu nie potrafię pojąć, dlaczego piłkarz, który w perspektywie kilku lat spokojnie mógłby walczyć o Złotą Piłkę, zdecydował się w tamtym momencie na transfer na Old Trafford.

Będąc świeżym finalistą LM, schodził dwa piętra niżej do Ligi Europy. Wiedział, jakie kłopoty ma klub, jeśli chodzi o wyniki i strukturę. W dodatku trafiał pod skrzydła trenera, który słynął z defensywnego podejścia i ograniczenia swobody takich graczy jak on. Najlepszym przykładem był Juan Mata z czasów Chelsea, którego przecież tutaj spotkał. Pogba mógł mieć wszystko, a skończył jedynie z tytułem Mistrza Świata wywalczonym z reprezentacją.

Alexis Sanchez (2018 – 2022)

Jak z topowego ofensywnego gracze Premier League stać się cieniem samego siebie, któremu cały kraj wypomina absurdalnie wysoką tygodniówkę? Wystarczy przyjść do Manchesteru United. Sanchez był kolejnym genialnym pomysłem Eda Woodwarda i chyba największą jego porażkę. Podobnie jak Fred pół roku później, były wiceprezes klubu kupił go, bo bardzo zainteresowane pozostawało jego osobą City. Kolejny pokaz finansowych muskułów. Tylko po to, by przykryć niewygodne prawdę, że na boisku piłkarze United nie są już w stanie rywalizować z drużyną Guardioli.

Doskonale pamiętam jego debiut na Wembley przeciwko Tottenhamowi – obrzydliwe spotkanie w wykonaniu podopiecznych The Special One, którzy przegrywali już po 10 sekundach. Sanchez od razu dopasował się do dyspozycji kolegów. Następna kolejka – 39 strat futbolówki przeciwko przepotężnemu Huddersfield.

Czym dalej w las, tym bardziej widać było, że Sanchez nie przyszedł na prośbę Mourinho. Po transferze jedyne liczby, jakie u niego wzrosły dotyczyły liczby odbiorów, podań na własnej połowie i przebiegniętych kilometrów. Zagrał dwa dobre (właściwie półtora) spotkania na wiosnę – przeciwko Swansea i drugą połowę z City. Tyle. Kolejna kampania to kolejne tragiczne występy przeplatane kontuzjami.

Pamiętam, że go obserwowałem. Arsenal był wtedy naszym rywalem w walce o tytuł i TOP 4. Widziałem ich mecz z Crystal Palace, w którym im nie szło, ale Alexis strzelił dwa gole, w tym tego zwycięskiego.

To pokazuje, że futbolu czasami nie da się wytłumaczyć. Jak zawodnik, który miesiąc wcześniej, dwa miesiące wcześniej, jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w takiej drużynie jak Arsenal… A potem przychodzi do United i nie gra? Nie mam żadnego wyjaśnienia – tak przyczyny słabej formy Sancheza próbował diagnozować po odejściu z klubu Ander Herrera.

Kiedy drużynę objął Solskjær, spadł w hierarchii za Rashforda, Martiala czy Juana Matę. Licznik występów stanął na 45 na boisku i jednym na fortepianie. Rok później Alexis odszedł najpierw na wypożyczenie, a następnie w ramach transferu definitywnego do Interu.

Andreas Pereira (2012 – 2022)

Brazylijczyk dołączył do akademii United z holenderskiego PSV, mając jeszcze 16 lat. Uchodził za ogromny talent. Jednak debiut w seniorskiej drużynie zaliczył w jednej z najbardziej pamiętnych porażek 20-krotnych Mistrzów Anglii w erze post-Fergie – 0:4 z MK Dons, gdzie wypadł bardzo blado na tle Dele Allego. Van Gaal jednak dawał mu jednak jedynie pojedyncze minuty – tylko raz u Holendra wyszedł w pierwszej jedenastce.

Kiedy nastał czas Mourinho w klubie, dwukrotnie udawał się na wypożyczenie do La Liga – najpierw do Granady, następnie do Valencii. W ostatnim półroczu Portugalczyka jego rola miała się zmienić – w sparingach, jak i otwierającej sezon Premier League potyczce z Leicester grał jako „6”, a nie „8”. Natomiast szybko stracił miejsce, bo po drugiej kolejce The Special One odsunął go od kadry meczowej. Gdy pojawił się Ole, zaczął grać nieco więcej – chociażby był starterem w trakcie tej jednej, cudownej nocy w Paryżu. Ku zdziwieniu środowiska związanego wokół Czerwonych Diabłów otrzymał również nowy czteroletni kontrakt.

Kampania 2019/20 była jedyną, gdzie faktycznie można stwierdzić, że dostał prawdziwą szansę na Old Trafford. Norweg konsekwentnie wystawiał go w wyjściowym składzie, bo w zasadzie nie miał innego ofensywnego pomocnika. Przez pół roku jednak zaliczył zaledwie jedno trafienie i 3 ostatnie podania. Zimą przyszedł Bruno Fernandes, więc czas gry momentalnie spadł. Latem pojawił się jeszcze van de Beek i wiadome było, że przychodzi pora na kolejny rozbrat z Manchesterem.

Odszedł na rok do Lazio, ale Serie A nie podbił. Potem do Flamengo, w którym miał przyjemność trenować pod okiem Paulo Sousy. Niestety, nie rozwinął się na tyle, by ten Hag za wszelką cenę pragnął go zatrzymać. Do ręki wzięto sakiewkę z 10 milionami funtów i oddano do Fulham.

Donny van de Beek (2020 – obecnie)

Gdy przychodził latem 2020 roku, głęboko zastanawiano się nad sensem tego ruchu. Van de Beek co prawda pokazał na europejskiej scenie, jak wiele potrafi, zachwycając pod wodzą ten Haga w Ajaksie. Jednak Manchester United w tamtym momencie miał problemy na wielu pozycjach, ale nie na środku pomocy. Pół roku wcześniej do ekipy dołączył Bruno Fernandes, więc Holender stanowił niejako towar luksusowy w drugiej linii.

Udało mu się trafić do sieci w debiucie z Crystal Palace. Jednak wejście z ławki z Orłami stanowiło jedna z niewielu szans otrzymanych w swojej debiutanckiej kampanii. Solskjær nie miał zamiaru obdarzyć go większym zaufaniem. ESPN podawał swego czasu, że trenerzy United po kilku sesjach treningowych doszli do wniosku, że choć pomocnik jest bardzo uzdolnionym technicznie piłkarzem, to nie oferuje drużynie więcej niż Jesse Lingard. W sezonie 2020/21 zagrał aż w 36 meczach, ale tylko trzy razy pełne 90 minut.

Norweg, gdy był już na skraju zwolnienia, sięgnął po niego w przerwie jego ostatniego meczu na Vicarage Road. Donny wszedł i po minucie Czerwone Diabły wróciły do gry, jednak potem jeszcze straciły dwie bramki i przegrali 1:4. Ole zleciał z koła. Sytuacja nie zmieniła się dla zawodnika również, gdy na menedżerskim stołku pojawił się Rangnick. Zimą udał się na wypożyczenie do Evertonu. Niestety po kilku meczach u Franka Lamparda nabawił się urazu uda i wyleciał z gry na trzy miesiące.

Kiedy stery w Manchesterze United objął ten Hag można było przeczuwać, że 53-latek zwróci uwagę na przebywającego w klubie van de Beeka. Aczkolwiek znowu zabrakło zdrowia – jedna kontuzja, potem już druga bardzo poważna i licznik minut nawet nie przekroczył 300 minut. Latem za 26-latka pojawiły się oferty wypożyczenia i jest sporym zaskoczeniem, że ostatecznie pozostał na Old Trafford. Na razie szansę dostał tylko przeciwko Crystal Palace w Carabao Cup.