Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ANDRE ONANA

Jeśli zastanawiacie się jak bramkarz, który wpuścił trzy bramki w derbach, może figurować w najlepszej jedenastce kolejki, to spieszymy z odpowiedzią. Gdyby nie Kameruńczyk i jego spektakularne interwencje wynik mógłby wyglądać zdecydowanie gorzej. Pięć czy sześć bramek spokojnie należało się podopiecznym Guardioli. André Onana w tym spotkaniu wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Jeśli kibice United chcą upatrywać się po tej rywalizacji jakichkolwiek pozytywów, to może być to dyspozycja 27-latka. Czy wraca stary dobry Onana, jakiego oglądaliśmy w Interze?

OBROŃCY

VIRGIL VAN DIJK

Chociaż Nottingham Forest samo w sobie nie stanowiło zbyt dużego zagrożenia dla Liverpoolu, to duża w tym zasługa właśnie Virgila van Dijka. Wydaje się, że reprezentant Holandii na dobre wskoczył na właściwe tory. Gdy tylko zawodnicy Steve’a Coopera docierali do pola karnego rywala, to musieli liczyć się z tym, że ktoś ich przepchnie, odbierze piłkę zdominuje. Dość powiedzieć, że Van Dijk wygrał 100% pojedynków na ziemi i 87,5% w powietrzu.

JARRAD BRANTHWAITE

Everton zdołał sprawić niespodziankę i pokonać 1:0 West Ham United na London Stadium. Ekipa z niebieskiej części Merseyside nie zdołałaby wywieźć kompletu punktów ze stolicy bez świetnej postawy ich linii defensywy. Dyrygował nią właśnie Branthwaite. Wykonał sporo doskonałych wślizgów i odbiorów. Był bezbłędny w elemencie destrukcji, a do tego dorzucił swój duży udział przy zwycięskiej bramce. Młody gracz zasłużył na wielkie brawa.

JOSKO GVARDIOL

Miał bardzo duży udział przy zachowaniu czystego konta przez drużynę Manchesteru City w ostatnich derbach Manchesteru na Old Trafford. Kompletnie wyłączył z gry ofensywnych graczy Czerwonych Diabłów. Był niesamowicie pewny i skuteczny w swoich poczynaniach.

POMOCNICY

DECLAN RICE

Szef środka pola znowu szefował. Jego dobre ustawienie i wysoka jakość zarówno z piłką, jak i bez niej, pozwoliły Arsenalowi kompletnie zdominować środek pola w meczu z Sheffield United. Świetna skuteczność podań, kilka odbiorów piłki i wygranych pojedynków, a przede wszystkim też umiejętność popchnięcia akcji do przodu – kolejny raz pokazał swoje największe atuty. Zaliczył też niezłą asystę przy pierwszym golu Eddiego Nketiaha.

DOMINIK SZOBOSZLAI

Chociaż reprezentant Węgier pociąga za sznurki od samego początku przygody na Anfield, to dopiero przeciwko Nottingham Forest zanotował swoje premierowe asystę w Premier League. Pierwsza wyjątkowej urody – podanie do Mohameda Salaha, wybiegnięcie na pozycje i wbicie piłki tak mocno oraz precyzyjnie, że Darwin Nunez po prostu musiał umieścić ją pod poprzeczką. Druga nieco przypadkowa – mocne wybicie w kierunku Egipcjanina, fatalne zachowanie Matta Turnera i trafienie wybitnego skrzydłowego. Niemniej Szoboszlai znów zasłużył na słowa pełne uznania.

BERNARDO SILVA

Był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem niedzielnych derbów Manchesteru. Jego występ był prawdziwym majstersztykiem. Ciągle wywoływał pozytywny wpływ na poczynania Obywateli. Wisienką na torcie była dla niego asysta przy drugim golu autorstwa Erlinga Haalanda.

JACK GREALISH

Wydawało się, że postawienie na Jeremy’ego Doku może zdemotywować reprezentanta Anglii. Stało się jednak inaczej, bo w derbach Manchesteru oglądaliśmy najlepszą możliwą wersję Jacka Grealisha. Chociaż były zawodnik Aston Villi nie strzelił gola ani nie zanotował asysty, to tak szarpał defensywą Czerwonych Diabłów, że do spółki z Bernardo Silvą i Erlingiem Haalandem stanowił zdecydowanie największe zagrożenie.

NAPASTNICY

BRYAN MBUEMO

Architekt zwycięstwa Brentford nad Chelsea. To już nie podlega żadnym dyskusjom – Bryan Mbeumo rozgrywa naprawdę świetną kampanię. Sześć bramek i cztery asysty w dziesięciu meczach. W sobotniej rywalizacji z The Blues Kameruńczyk najpierw świetnie dośrodkował na głowę Ethana Pinnocka, który strzelił bramkę, a później w samej końcówce sam wpisał się na listę strzelców. Tutaj ogromne podziękowania należą się jednak Nealowi Maupay, który z niewiadomych przyczyn nie zdecydował się na oddanie strzału na pustą bramkę.

EDDIE NKETIAH

Nketiah raz, Nketiah dwa i Nketiah trzy. Co to był za występ Anglika! Wysoka wygrana w przekonującym stylu – tego potrzebowała drużyna Kanonierów. W obliczu kolejnej kontuzji Gabriela Jesusa, Nketiah po raz kolejny udowadnia swoją wartość dla drużyny. Napastnik Arsenalu świetnie odnajdował się w polu karnym, na szczególne wyróżnienie zasługuje ogromny spokój przy wykończeniu pierwszej sytuacji. No i oczywiście bramka numer trzy, sami spójrzcie. Palce lizać!

MOUSSA DIABY

Był prawdziwym koszmarem dla formacji defensywnej ekipy Luton Town. Defensorzy beniaminka zupełnie nie mogli sobie poradzić z doskonałą grą w pojedynkach dryblingowych, a także kosmicznym przyspieszeniem Francuza. W końcu zaowocowało to bramką Diaby’ego na 2:0.