Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 9. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ROBERT SANCHEZ

Hiszpański bramkarz był na dobrej drodze do tego, aby w pojedynkę przegrać Chelsea mecz. Oczywiście w pamięci zapisało się przede wszystkim katastrofalne wznowienie z własnego pola karnego i podanie prosto pod nogi Declana Rice’a, ale warto też odnotować jeszcze jedno zdarzenie. Gdyby sędzia nieco bardziej panował nad przebiegiem spotkania z Arsenalem, to raczej obejrzałby powtórkę sytuacji, w której Sanchez nokautuje Gabriela Jesusa w „szesnastce”. To spokojnie mogło (powinno?) zakończyć się wskazaniem na wapno.

OBROŃCY

JAMES MILNER

W teorii, gdyby wszystko bardzo szybko poszło, 37-letni Milner mógłby być ojcem 21-letniego Jeremy’ego Doku, z którym rywalizował na skrzydle podczas starcia z Manchesterem City. No i było to widać. Belg niesamowicie męczył go swoją zwrotnością i dynamiką. Doświadczony Anglik wytrzymał tylko 45 minut, potem Roberto de Zerbi zmienił go na Joëla Veltmana. Najlepsze podsumowanie tego, co działo się na prawej stronie Brighton stanowi chyba ta stopklatka:

SERGE AURIER

Czasami jedno zagranie wystarczy, aby zapisać się w pamięci kibiców na długo. Tak stało się w przypadku Serge’a Auriera, który w kuriozalny sposób przyczynił się do roztrwonienia dwubramkowej przewagi w meczu z Luton Town. Obrońca potknął się, wylądował na murawie i nieporadnie próbował wyskoczyć, ale było zbyt późno. Piłka trafiła do Adebayo, a ten zapisał punkt na koncie beniaminka.

MICHAEL KEANE

Michael Keane jest niestety typem piłkarza, którego nieobecność cieszy kibiców Evertonu. Trudno się takiemu podejściu dziwić, bo Anglik w istocie jest w stanie zniweczyć wysiłki kolegów z drużyny. W Derbach Merseyside wszedł na boisko zaraz po przerwie, aby utrzymać korzystny dla The Toffees remis. Stoper nie byłby jednak sobą, gdyby nie kuriozalne zatrzymanie dośrodkowania ręką, które poskutkowało rzutem karnym i otworzeniem wyniku przez Mohameda Salaha. Do tamtego momentu Liverpool, chociaż konsekwentnie naciskał, to miał problemy z realnym zagrożeniem bramce Jordana Pickforda.

Warto też pamiętać, że chwilę wcześniej Keane starł się z Luisem Diazem w swojej „szesnastce”, ale wówczas defensor został jeszcze ocalony. Niemniej dwie tak zapalne sytuacje w mniej niż pięć minut… to robi wrażenie.

CALVIN BASSEY

Chociaż Fulham z Tottenhamem przegrało, to ekipa Marco Silvy wcale nie zaprezentowała się z najgorszej strony. To był solidny występ, ale z jednym wyjątkiem. Calvin Bassey zupełnie pogubił się przy wyprowadzeniu piłki, dwukrotnie podał prosto pod nogi rywala, co Spurs dwukrotnie wykorzystali. Pozytywnych zagrań nie zdiagnozowano.

ASHLEY YOUNG

Do pewnego momentu weteran boiskowych zmagań radził sobie naprawdę nieźle. Może nie było to „perfect” oczekiwane przez Jerzego Engela, ale stopień degrengolady, który nastąpił po kilkunastu minutach był porównywalny do tego, co wyczyniała reprezentacja Polski w 2002 roku. Liverpool z uporem maniaka atakował stroną Younga, co zaczęło przynosić efekty. Błyskawicznie wymęczony Anglik najpierw zobaczył żółtą kartkę, a w 37. czerwona i bardzo szybko zjechał do bazy. Tym samym trudne starcie stało się dla The Reds znacznie, znacznie prostsze.

POMOCNICY

MARTIN ØDEGAARD

Kiedy ma swój dzień, jest naprawdę świetnym pomocnikiem, jednym z najlepszych w Premier League. Kiedy jednak cokolwiek Norwegowi się nie spina, cierpi na tym cała drużyna. Gdyby tak mierny występ zanotował Kai Havertz, Niemiec nie miałby życia w mediach społecznościowych. Martin Odegaard kompletnie przeszedł obok meczu z Chelsea, był po prostu nieprzydatny dla Arsenalu. Dość powiedzieć, że jego skuteczność podań na poziomie 68% była zdecydowanie najgorszą ze wszystkich zawodników pierwszej jedenastki.

LEWIS COOK

Zupełnie niepotrzebną i idiotyczną czerwoną kartką osłabił swoją drużynę, gdy jeszcze remisowała z Wolves. Najpierw ostro sfaulował jednego z graczy Wolvermhapton, a chwilę później wdał się z nim w kłótnię, która zakończyła się uderzeniem głową Cooka swojego przeciwnika i wyrzuceniem Anglika z placu gry. Bournemouth ostatecznie przegrało z Wilkami 1:2 na Vitality Stadium.

https://twitter.com/topcrnr/status/1715766481282089393

OŁEKSANDR ZINCZENKO

To był zdecydowanie jeden z najgorszych występów reprezentanta Ukrainy od momentu dołączenia do szeregów Arsenalu. Zupełnie nie radził sobie z kryciem Raheema Sterlinga na swoim skrzydle. Przegrywał sporo pojedynków jeden na jednego. Był bardzo niedokładny w swoich poczynaniach zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Większość jego kontaktów z piłką była nieudana i wnosiła pozytywów do gry Kanonierów.

NAPASTNICY

MARCUS RASHFORD

Bardzo mizerny występ angielskiego atakującego Manchesteru United pomimo zwycięstwa Czerwonych Diabłów 2:1 w starciu z Sheffield United. Rashford był kompletnie niewidoczny przez zdecydowaną większość czasu pierwszej połowy meczu z The Blades. Brakowało konkretów i precyzji w jego grze.

JEAN-PHILIPPE MATETA

Crystal Palace zostało właściwie zdeklasowane przez Newcastle United, więc nic dziwnego, że ich napastnika właściwie nie było w meczu. Francuz musiał dużo walczyć w powietrzu, a na ziemi dostawał to, co akurat udało się przepchnąć, ale i tak szybko przegrywał w starciach z obrońcami. Na boisku spędził niespełna godzinę.