Fani Leicester City mają wiele powodów do radości. Po spektakularnym spadku z Premier League nikt nie spodziewał się tak dobrego startu sezonu Championship. Po ośmiu kolejkach podopieczni Enzo Maresci są liderami na zapleczu angielskiej ekstraklasy i wszystko wskazuje na to, że wezmą tę ligę szturmem. Wielu zawodników wyrasta na bohaterów tego rozkwitającego sukcesu. Jednak jest jeden nieoczywisty. Jannik Vestergaard odkupuje wszystkie winy wyrządzone klubowi z King Power Stadium.
Podczas letniego okienka transferowego drzwi King Power Stadium praktycznie się nie zamykały. Skład przeszedł kompletną przemianę. Pozbyto się zawodników z wygasającymi kontraktami, a pozyskano zupełnie nowych, młodych i żądnych krwi graczy. Naturalnie sprzedano największe gwiazdy w osobach Jamesa Maddisona, czy Harveya Barnesa, za których klub zainkasował pokaźne sumy. Obserwując postępujące wietrzenie szatni, fani Leicester spodziewali się odstrzelenia wszystkich najsłabszych ogniw. Jednak nazwisko Jannika Vestergaarda cały czas uparcie nie znikało z listy płac. Dzisiaj fani są zachwyceni z takiego obrotu spraw, ponieważ w duńskiego obrońcę tchnięto nowe życie.
Trudne początki
Były menedżer Leicester City, Brendan Rodgers bardzo naciskał na transfer Jannika Vestergaarda. Irlandczyk dopiął swego i były obrońca Southampton zameldował się na King Power Stadium latem 2021 roku, a kwota transferu wyniosła 15 milionów funtów. Jednak w swoim debiutanckim sezonie znalazł się w pierwszym składzie zaledwie 12 razy. Kolejna kampania przyniosła jeszcze większe rozczarowanie, ponieważ reprezentant Danii zaledwie 2 razy dostał szansę gry od pierwszych minut. Jannik bardzo szybko stał się wrogiem numer jeden całej rzeszy fanów Leicester. Kilkukrotnie miał okazję uszczuplić listę płac, idąc na wypożyczenie do innego klubu. Zainteresowanie Duńczykiem swego czasu wykazywało Fulham, a także Union Berlin. Jednak stoper był zdeterminowany, by udowodnić swoją wartość w Leicester.
Brak regularnej gry w klubie kosztował go miejsce w kadrze Danii na Mistrzostwa Świata w Katarze. Sugerowano, że 31-letni defensor nie ma ambicji, a piłkarzem Leicester jest tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Jannik poczuł się dotknięty brakiem powołania, a swoje żale wylał w nieautoryzowanym wywiadzie podczas pobytu w ojczyźnie. Zarzuty o brak zaangażowania podczas treningów określił jako dziwne. Słowa Duńczyka spotkały się z dużą dezaprobatą Brendana Rodgersa, który odsunął go od pierwszego składu Lisów.
Wydawało się, że los duńskiego stopera w Leicester jest przesądzony. Vestergaard musi odejść. Jego agenci przedstawiali mu cały wachlarz ofert z innych klubów, a sam zainteresowany był pewien końca swojej przygody na King Power Stadium. Jednak z niewyjaśnionych przyczyn nic się nie wydarzyło. Vestergaard był w szoku. W kolejnym wywiadzie, tym razem dla duńskiej gazety Ekstra Bladet, powiedział:
Jeszcze kilka miesięcy temu byłem pewien, że na początku nowego sezonu nie będę już zawodnikiem Leicester.
Co się zmieniło?
We wspomnianym w pierwszym akapicie, mocno kontrowersyjnym wywiadzie Vestergaard celnie zauważył: „Brendan Rodgers oraz osoby decyzjne w Leicester dobrze zdawali sobie sprawę, jakiego zawodnika pozyskują. Dobrze znali moje mocne i słabe strony. Dlatego trudno mi zrozumieć, dlaczego nagle według nich stałem się bezużyteczny”. Na początku letniego okienka transferowego stery w Leicester przejął nowy trener, Enzo Maresca. To właśnie 43-latek tchnął w Duńczyka nowe życie. Włoski szkoleniowiec zamienił w atut to, co Brendan Rodgers uważał za najsłabszy punkt duńskiego stopera. Chodzi oczywiście o grę z piłką przy nodze.
Były asystent Pepa Guardioli chce, żeby jego środkowi obrońcy grali bardzo wysoko, kiedy zespół posiada piłkę. Włoch wielokrotnie w tym sezonie udowodnił, że lubi zostawiać całe hektary pustej przestrzeni za linią obrony, kiedy jego drużyna kreuje swoje ataki. Wiążę się to oczywiście z bardzo dużym ryzkiem, ponieważ w momencie straty piłki, rywale są w stanie zaledwie kilkoma podaniami przedostać się pod pole karne Lisów. I tutaj pojawia się wiara Enzo Maresci w umiejętności Vestergaarda. 43-letni menedżer, przeprogramował duńskiego stopera w ten sposób, że ten nie pozwala sobie na bezsensowne straty oraz stara się otwierać grę długimi, penetrującymi podaniami.
Filozofia futbolu Enzo Maresci polega na jak najdłuższym posiadaniu piłki, dominowaniu rywali i zamykaniu ich na własnej połowie. To naturalnie wymusza na całej linii obrony bardzo wysokiego ustawienie. Zawsze jest coś za coś, nawet w piłce nożnej, dlatego najmniejszy błąd może kosztować zespół utratę gola. Tutaj dokładnie widzimy, że zespół Leicester zmienił się o 180 stopni w porównaniu do tego, co prezentował za kadencji Brendana Rodgersa. W zeszłym sezonie Premier League straty piłki na własnej połowie były dla Lisów chlebem powszednim. Dziś jest to element, który został całkowicie wypleniony, poczynając od linii defensywnej. Zaufanie Enzo Maresci do Jannika Vestergaarda jest najlepszym przykładem na jego niesamowity rozwój.
Nowoczesny defensor
Jannik Vestergaard rozegrał pełne 90 minut w każdym ligowym meczu Leicester w bieżącym sezonie Championship. Letni transfer Lisów, środkowy pomocnik, Harry Winks zasłynął do tej pory z niesamowitej częstotliwości oraz celności podań. Co ciekawe, jeśli chodzi o statystyki ilości oraz celności podań, lepszy od Vestergaarda jest jedynie reprezentant Anglii. Harry Winks zaliczył do tej pory 677 podań, z czego 643 było celnych, a bohater tego tekstu zaliczył 685 podań, z czego 640 było celnych. Można domniemać, że stoper większość swoich podań kieruje do tyłu, lub na boki. Nic bardziej mylnego, ponieważ liczba progresywnych podań Duńczyka jest najwyższa w zespole Leicester. 6 687 to liczba metrów, jakie przemierzyła piłka w kierunku bramki rywali po podaniach Vestergaarda.
Jannik Vestergaard świetnie zaadaptował się do mojej filozofii gry. Jego poczucie tempa gry jest niesamowite. Dobrze wie, kiedy należy przyspieszyć, a kiedy spowolnić grę. Są momenty, kiedy musimy przyspieszyć i takie, kiedy musimy zwolnić. On rozumie to doskonale. Jedyną rzeczą, jaką można mu zarzucić, jest jego szybkość, a właściwie jej brak. Możemy mieć spore problemy, jeśli stracimy piłkę w połowie boiska i przejmie ją dynamiczny napastnik, ale z naszym stylem gry musimy się z tym liczyć” – podkreślał Enzo Maresca na pomeczowych konferencjach.
Gwiazda z przypadku
Latem do klubu dołączył doświadczony angielski obrońca, Conor Coady. Jednak kontuzja stopy spowodowała, że do tej pory ani razu nie pojawił się na boisku w meczu o stawkę. Reprezentant Danii prawdopodobnie nie miałby szansy na udowodnienie swojej wartości, gdyby Coady był zdrowy od początku sezonu. Czy Enzo Maresca żałuje takiego obrotu spraw? Na pewno nie. Tym bardziej, że niedawno kontuzji nabawił się również wypożyczony z Manchesteru City Callum Doyle, który do tej pory z sukcesami okupował lewą stronę obrony Leicester. Conor Coady wraca do zdrowia, a włoski szkoleniowiec nie musi rezygnować z usług Vestergaarda, ponieważ ten swoimi umiejętnościami grą z piłką przy nodze udowodnił, że równie dobrze poradzi sobie na lewej flance.
Kontrakt Jannika Vestergaarda straci swoją ważność już przyszłego lata. Jednak Enzo Maresca całkowicie się tym nie przejmuje. „Wszyscy obecni zawodnicy są dla mnie bardzo ważni. Nie ma znaczenia, czy konkretny gracz ma przed sobą rok, czy dwa lata ważnej umowy. Po prostu staram się zrobić z nich jak najlepszy użytek”. Jannik Vestergaard raczej nigdy wcześniej nie czuł się tak bardzo doceniony w klubie, dlatego słowa włoskiego menedżera można brać za pewnik.