Saga transferowa z udziałem Moisesa Caicedo była niesamowita. Kiedy wydawało się, że Liverpool zaszokuje cały piłkarski świat i pobije rekord transferowy kupując Ekwadorczyka, nagle zza rogu wychyliła się Chelsea i Todd Boehly. The Blues zapłacili za Caicedo więcej, a przede wszystkim to właśnie ich drużynę preferował sam reprezentant Ekwadoru.
Ostatecznie Niebiescy zapłacili za Caicedo aż 115 milionów funtów. W 2021 roku Brighton zakupiło go za jedyne 4,5 miliona euro. Niezły profit zarządu Mew.
Sama cena może wydawać się zawyżona. Fani ze Stamford Bridge mogli jednak już przywyknąć, że ich kluby jeśli kogoś chce to po prostu go kupuje, jednocześnie nie ceregieli się w zaawansowane negocjacje odnośnie kwoty danej transakcji. Tym bardziej, że 21-letni Caicedo jest typem gracza, którego trener Mauricio Pochettino bardzo mocno potrzebuje do swojej układanki. Otworzy on, bowiem wiele nowych możliwości dla The Blues.
O tej zalecie, a także wielu innych atutach młodego defensywnego pomocnika mówi cały jego rozwój i proces wchodzenia po kolejnych szczeblach piłkarskiej. Jeśli chcecie poznać historię tego w jaki sposób wartość Caicedo urosła od 4 milionów funtów z 2021 roku do 115 milionów z bieżących czasów, to ten tekst jest dla Was. Miłej lektury!
Jeden z dziesięciu
Caicedo jest najmłodszym z dziesięciu dzieci swoich rodziców. Pochodzi z biednej dzielnicy Santo Domino, oddalonego o 100 kilometrów na zachód od stolicy Ekwadoru, Quito. Ojciec Caicedo głównie utrzymywał rodzinę, ale matka też starała się dołożyć swoje do budżetu rodzinnego, bowiem pracowała jako praczka. Starali się, by ich wszystkim pociechom żyło się jak najlepiej. W przypadku Moisesa bazowało to na pomocy w rozwoju jego wielkiej miłości do piłki nożnej.
Impossible not to smile. 💙 pic.twitter.com/k6Vn14G4za
— Chelsea FC (@ChelseaFC) August 14, 2023
Ważną rolę w rozwoju młodego Caicedo odegrał jednak także trener Ivan Guerra, który opłacał bilety autobusowe, by zawodnik Chelsea mógł dojeżdżać na treningi do akademii Independiente del Valle. Były pomocnik Brighton miał wówczas jedynie 13 lat, ale już widać było w nim duży potencjał, którym wyróżniał się na tle reszty zawodników.
Już w wieku 17 lat Caicedo został przesunięty do pierwsze drużyny Independiente. Rok później debiutował w barwach reprezentacji narodowej. Musiało to zwrócić uwagę skautów europejskich klub, które wzięły na radary gracza z Ameryki Południowej. Manchester United, Chelsea, Newcastle United, West Ham United , Everton, AC Milan, RB Leipzig i Club Brugge – wszystkie te kluby obserwowały wówczas Ekwadorczyka, ale to Brighton ostatecznie zdecydowało się na wykonanie konkretnych ruchów i zakupić najmłodszego z dziesięciu braci państwa Caicedo.
Małymi krokami do celu
Przeskok z Ameryki Południowej do Europy jest wymagający dla każdego młodego zawodnika. Tym bardziej jeśli od razu trafia się do najmocniejszej ligi piłkarskiej na całym Starym Kontynencie. Dodatkowo, Caicedo nie znał języka angielskiego, więc ówczesny trener Brighton, Graham Potter dał mu kilka miesięcy na zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu.
Rzucenie na głęboką wodę mogłoby się okazać zabójcze dla nowego nabytku Mew. Z tego powodu na ławce rezerwowych w meczu Premier League Caicedo usiadł dopiero 3 miesiące po swoim transferze na The Amex. Do końca kampanii 2021/22 tylko 3 razy został jeszcze umieszczony na ławce. Nie pojawił się nawet na minutę w rozgrywkach ligowych, ani też żadnym krajowym pucharze. 3 pełne spotkania w Premier League 2 – tym Ekwadorczyk musiał się zadowolić po pierwszym sezonie w Anglii.
W kolejnym sezonie bohater tego tekstu wciąż był najczęściej jedynie rezerwowym w Premier League. Zaczął jednak otrzymywać minuty w Carabao Cup oraz FA CUP. W barwach Brighton zadebiutował 21 sierpnia 2021 roku w trakcie meczu drugiej rundy Carabao Cup. Był to udany debiut, bo jego drużyna wygrała 2:0 z Cardiff City, a Caicedo zanotował asystę. Nie był to jednak przełomowy moment. Caicedo został wypożyczony na pół roku do belgijskiego Beerschot V.A.
Wyczekiwany przełom osiągnięty kosztem Polaka
Sztab Brighton wbrew pozorom dostrzegał umiejętności drzemiące w młodym pomocniku. Nie chciał, więc pozwolić, by siedział on ciągle na ławce. Potrzebował minut i ogrania w Europie. Z pomocą przyszło Beerschot, które zgodziło się na półroczne wypożyczenie Caicedo.
Rozegrał dla nich 14 meczów. Aż 11 z nich zostało przegranych. Jednak Ekwadorczyk mimo młodego wieku i zerowego doświadczenia z europejskim stylem gry pokazywał się przyzwoitej strony. W dwóch jedynych wygranych meczach swojej ekipy zdobył bramkę i asystę. Zdobył bezcenne ogranie na dość wysokim europejskim poziomie (Jupiler Pro League śmiało w tamtym czasie mogła być nazywaną jedną z najlepszych europejskich lig poza TOP5), a także rozwinął się pod względem taktycznym.
To było dla niego wspaniałe doświadczenie edukacyjne. To było dla niego trudne, znowu mieszkać daleko. Bariery językowe i wszystko, co się z tym wiąże. Ale pomogło mu to rozwinąć się jako osoba i jako zawodnik. To nie było zbyt miłe doświadczenie, ale dla niego jako gracza miało fundamentalne znaczenie oraz dla jego całego rozwoju – mówił o tym wypożyczeniu dyrektor techniczny Brighton, David Weir.
Po powrocie na południe Anglii utalentowany reprezentant Ekwadoru odczekał kolejne parę miesięcy na ławce rezerwowych, ale w kwietniu wreszcie zaczął regularnie pojawiać się w pierwszym składzie Brighton. Nowy nabytek Chelsea niejako skorzystał na kontuzji Jakuba Modera. Polak zerwał więzadła krzyżowe, a więc trener Potter musiał szybko znaleźć alternatywę do środka pola dla reprezentanta Polski.
Ekwadorczyk ostatecznie wystąpił we wszystkich 8 ostatnich ligowych rywalizacjach sezonu 2021/22. Brighton wygrało aż 5 z tych starć! Co więcej, Moises nie był na placu gry tylko w końcówkach spotkań. Wszystkie te spotkania rozpoczął w wyjściowej jedenastce, a łącznie złożyło się to na 664 minuty na 720 możliwych.
Wystarczyło mu to też na zaliczenie pierwszej bramki i asysty w angielskiej elicie. Do siatki w cudowny sposób trafił w trakcie pamiętnego domowego meczu z Manchesterem United, który Mewy niespodziewanie wygrały aż 4:0. Ostatnie podania do swojego konta dopisał natomiast w wygranym pojedynku z inną drużyną Big Six, Arsenalem.
Po tak udanej końcówce kampanii 2021/22 nie mógł się już doczekać kolejnych rozgrywek. Tym bardziej, że po jednym ze swoich występów został bardzo mocno pochwalony przez menedżera.
Moises to młody zawodnik o ogromnym potencjale. Nie ma wątpliwości, że będzie czołowym graczem – stwierdził Potter.
Z 4 milionów do 115 milionów
Sezon 22/23 w wykonaniu Caicedo to już czysty majstersztyk, który zna większość obserwatorów angielskiej piłki. Rozegrał 37 meczów w minionej kampanii odgrywając kluczową rolę w środku pola Brighton. Zachwycał swoją walecznością, mobilnością, skutecznością w elemencie destrukcji, a także świetnym ustawieniem. Potter zdecydował się na przesunięcie Ekwadorczyka bliżej lewej strony. Umożliwiło mu to udaną współpracę z Alexisem Mac Allisterem.
Doskonała dyspozycja 21-latka nie pogorszyła się po odejściu Pottera do Chelsea. Szkoleniowiec Roberto De Zerbi okazał się idealnym następcą Anglika. Również trafił do umysłów swoich podopiecznych i potrafił z nich wykrzesać wszystko, co najlepsze.
W końcu Brighton (pomimo, że ciągle znajdowali się w obrębie miejsc premiujących awansem do europejskich pucharów) okazało się za małe dla Caicedo. Jeszcze zimą tego roku oferty za niego złożyły Chelsea (55 milionów funtów) oraz Arsenal (70 milionów tej samej waluty). Obie te propozycje zostały jednak odrzucone. Wywołało to niezadowolenie samego zawodnika. Caicedo zamieścił wiadomość na Instagramie, w której wyraził chęć odejścia z klubu.
Trzeba przyznać, że nie było to najbardziej rozsądne posunięcie. Szybko przyklejono mu łatkę kapryśnego piłkarza, który patrzy tylko na pensję zawartą w kontrakcie. Ostatecznie latem tego roku Caicedo otrzymał zgodę na odejście z The Amex. O jego usługi rywalizowały Liverpool i Chelsea. Jednak to The Blues byli wielkimi faworytami Caicedo. The Blues wyłożyli na stół rekordowe w skali Premier League 115 milionów funtów i wykupi pomocnika do swoich szeregów.
Czemu Chelsea była aż tak zdeterminowana?
Każdy, kto oglądał inauguracyjną potyczkę Chelsea z Liverpoolem na Stamford Bridge musiał być pod wielkim wrażeniem gry Enzo Fernandeza. Argentyńczyk do momentu oficjalnego potwierdzenia transferu Caicedo był najdroższym zawodnikiem w całej Premier League. Podczas tegorocznego zimowego okienka transferowego Londyńczycy zapłacili za niego 105 milionów funtów dla Benfiki Lizbona. Do tej pory w ich barwach prezentował się co najwyżej nieźle albo przyzwoicie. Przede wszystkim brakowało mu regularności. W trakcie 1. kolejki i starcia z Liverpoolem zobaczyliśmy jednak jego świetną grę na przestrzeni całych 90 minut.
Wynikało to nie tylko z problemów oponentów w drugiej linii, ale także bardzo dobrej asekuracji niżej ustawionego Conora Gallaghera. Młody Anglik nie jest jednak typową „6”, która potrafi świetnie asekurować wyżej ustawionych partnerów. To zadanie zdecydowanie lepiej powinien wykonywać Caicedo.
Wszakże jego statystyki z ubiegłego sezonu angielskiej ekstraklasy świadczą o tym dobitnie. Ekwadorczyk zajął drugie miejsce w klasyfikacji największej liczby odbiorów i przechwytów. To dzięki niemu Alexis Mac Allister mógł wychodzić wyżej i operować piłką w pobliżu pola karnego przeciwnika. Bez współpracy i pomocy Caicedo Argentyńczyk nie zostałby najlepszym strzelcem Brighton, a także nie uzyskałby tyłu asyst w ostatnim sezonie Premier League.
Teraz jego kompanem w linii pomocy może być inny ubiegłoroczny mistrz świata z Kataru, a więc właśnie Enzo Fernandez. Nie tylko on skorzysta na świetnej umiejętności gry w destrukcji Caicedo. To samo będzie dotyczyło, bowiem ofensywnie usposobionych wahadeł w machinie Pochettino. We wspomnianym meczu z Liverpoolem było widać, jak wiele w ofensywie mogą dawać ustawieni tam Ben Chilwell z lewej oraz Reece James z prawej strony.
Caicedo może bez dwóch zdań być „nowym N’golo Kante” dla Chelsea. Świetnie wpisuje się też w etap przemiany, który następuje od tego sezonu w niebieskiej części stolicy Anglii.