Przed Tottenham bardzo ważny sezon. Kolejna zmiana trenera, kolejna próba przebudowy szatni, kolejne plotki transferowe o ich największej gwieździe. Spurs wchodzą w nową kampanię z mnóstwem znaków zapytania. Jakimi z nich najbardziej powinniśmy się zainteresować?

Spurs to ogromna niewiadoma. Nowy trener, który dla wielu jest totalnym anonimem. Nowi piłkarze, ale i powracający po wypożyczeniach, którzy zaczną z czystą kartą, a u poprzednich trenerów nie grali za wiele. Oraz oczywiście crème de la crème — Harry Kane. Should he stay or should he go?

Co zrobi Kane?

Na chwilę obecną sytuacja z najlepszym piłkarzem Spurs jest taka: Tottenham zaakceptował ofertę Bayernu, a ostateczna decyzja należy do piłkarza. Co zrobi 30-latek? Prasa w ostatnich tygodniach sugerowała, że coraz to bardziej przekonuje się on do pozostania. Jednak nie wiemy, czy dlatego, że Ange Postecoglou przekonał go, iż osiągną razem sukces i warto przedłużyć kontrakt, czy może dlatego, że lepszą opcją będzie odejść do kogoś za rok za darmo. Tym bardziej że sezon dla Kogutów, jak i Bawarczyków startuje tuż za moment, a Anglik rzekomo nie chce zmieniać klubu już po 1. kolejce Premier League.

Scenariuszy na możliwy koniec jest wiele. Najbardziej prawdopodobny to ten, że Kane na dniach po prostu zmieni klub. Już wcześniej miał być dogadany z Bayernem, więc teraz pozostaje tylko przyklepać ten transfer. Do meczu z Brentford jeszcze kilka dni, więc wszystko powinno się zmieścić w czasie.

Jednak nie możemy wykluczyć opcji, że Kane jednak odpuści mistrzów Niemiec. Może uzna, że Bayern nie jest najlepszym wyborem. Może lepszą opcją będzie przeczekanie pół roku lub całego sezonu, choćby aby pozostać w Premier League. Oraz oczywiście dalej jest szansa, że Kane podpisze nową umowę ku radości kibiców Spurs i zdziwieniu każdego innego fana futbolu.

Niemniej, odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nie poznamy przed startem sezonu. Z niekorzyścią dla Kane’a, Tottenhamu i potencjalnych przyszłych pracodawców napastnika.

Czy Angeball jest gotowy na Premier League?

Wśród kibiców Spurs panują pozytywne nastroje. Nawet aż za pozytywne, bo pojawiają się opinie, głównie humorystyczne, że Tottenham w przyszłym sezonie wygra wszystko. Jednak obiecujące sparingi nie oznaczają tego, że Koguty są dalej wielką niewiadomą.

Jak będzie grał Tottenham Postecoglou? Bardzo, ale to bardzo ofensywnie. Hołdować zasadzie „strzel więcej do rywala”. Nie wiemy, czy takie podejście uda się w Premier League tak samo, jak działało z Celtikiem w lidze szkockiej czy w rozgrywkach w Australii i Japonii. Zresztą, Celtic miał już problemy w europejskich pucharach, kiedy mierzyli się z rywalami lepszymi od siebie lub równorzędnymi. Nawet w sparingach pomimo ogromnej przewagi w statystykach czy ogólnie dobrej gry Tottenham przegrywał z West Hamem czy Barceloną. Brakowało skuteczności i dobrej postawy w tyłach. Choć to drugie pewnie niedługo się zmieni, bo do klubu trafił już Micky van de Ven. Niemniej, na koniec takie nawet naiwne ofensywne podejście może zostać szybko zweryfikowane i choć Postecoglou jest dobrym trenerem, to na pewno będzie potrzebował trochę czasu, aż nauczy się nowej, o wiele trudniejszej od swoich poprzednich ligi. Gorzej, jeśli się nie nauczy i skończy bez pracy jak poprzednicy.

Trudno też przewidzieć, które miejsce zajmą Koguty. Brak europejskich pucharów zazwyczaj bardzo pomaga klubom Big Six. Chelsea potrafiła wygrać ligę, a Arsenal po wcześniejszym 8. miejscu zaczął walczyć o Ligę Mistrzów. Skład tragiczny nie jest, ale też nie wiemy, jak to będzie działać bez Kane’a. Z drugiej strony, czy obecny Tottenham, który dopiero powoli wygrzebuje się z tego bałaganu, który kumulował się od dłuższego czasu, jest ekipą na Top 4? Przy kosmicznym City, wzmacniających się pozostałych klubach Big Six czy robiących ogromne postępy Newcastle, Brighton czy Aston Villi?

Czy obrona podoła?

Tottenham w zeszłym sezonie Premier League stracił 63 gole. Więcej od Crystal Palace, Wolves czy nawet Evertonu, który walczył o utrzymanie do ostatniej kolejki. W tym sezonie dojdą nowe problemy, bo Postecoglou będzie grać wysoką linią obrony w formacji czteroosobowej, przez co wyjdą braki w defensywie praktycznie każdemu defensorowi Kogutów. Czy to szybkość stoperów, czy sama umiejętność gry w „czwórce”, która u wahadłowych praktycznie leży.

Oczywiście pojawiły się nowe nabytki. Guglielmo Vicario ma w końcu rozwiązać problem bramkarza, który nie czuje się komfortowo z piłką przy nodze. Problem jest taki, że w presezonie nie wyglądał najpewniej. Po wypożyczeniu powrotnym do klubu w końcu trafił Destiny Udogie. On w sparingach z kolei brylował, ale Lion City Sailors z Singapuru, Szachtar czy częściowo rezerwowy West Ham nie muszą być dobrym papierkiem lakmusowym. Sam Włoch wcześniej grał tylko na wahadle. Podobnie jak Pedro Porro, który zawinił już kilka bramek, a i w zeszłym sezonie pojawiały się braki defensywne. Dier, Sanchez czy Tanganga już w przeszłości pokazywali, że są podatni na wszelkiego rodzaju błędy. Romero zresztą też, a do tego dochodziła jego gorąca głowa. Jeden van de Ven może nie naprawić wszystkich problemów jednej z najgorszych defensyw zeszłego sezonu, a pamiętajmy, że Holender ma za sobą jeden sezon w Bundeslidze, a wcześniej grał tylko w średniaku Eredivisie.