Nowy sezon oznacza spore zmiany dotyczące sędziowania na angielskich boiskach, nie tylko w Premier League, ale również Championship czy pozostałych ligach EFL. Władze FA przyjrzały się bliżej rozwiązaniu z Mundialu w Katarze, gdzie spotkania nierzadko kończyły się po setnej minucie. Uwagę skoncentrowano również na słownych atakach na sędziów czy tworzeniu charakterystycznego wianka wokół nich, by zasugerować konkretną decyzję, gdy dojdzie do jakieś kontrowersji. Aczkolwiek, zmiany wprowadzone przez angielską federację nie obejmują jedynie profesjonalnych rozgrywek, a także te bardziej amatorskie. FA snuje tezę, że praca u podstaw może przynieść ogromne korzyści za kilka lat.

Katarski duch

Mundial na Bliskim Wschodzie był w pewien sposób przełomowy pod kątem zasad gry w piłkę. Po raz pierwszy na imprezie tej rangi zastosowano zasadę doliczania odpowiedniej liczby minut na koniec każdej z części gry. Miało to za zadanie wyeliminowanie zachowań, których celem było jedynie utrata cennych minut, czasem sekund na boisku poprzez różne zachowania. Powolna przechadzka zawodnika do strefy zmian, przeciągająca się celebracja bramki na 2:0 czy celebrowanie wyrzutu z autu w doliczonym czasie gry… Ile razy denerwowało Was, kiedy wasza drużyna przegrywała, a gracz rywali wlókł się, jakby dopiero co skręcił staw skokowy, zmierzając na ławkę rezerwowych?

Na listopadowo-grudniowej imprezie postanowiono dać kres tym i innym działaniom piłkarzy oraz niejednokrotnie samych trenerów. Zaczęto doliczać do podstawowego czasu dokładnie tyle, ile te wszystkie drobne zachowania (czasami też poważne kontuzje) trwały. Nieraz doprowadzało to do sytuacji, gdy mecz kończył się po ponad 100 minutach. Kulminacyjnym punktem okazało się spotkanie Anglików z Irańczykami, gdy sędzia zakończył pierwsze starcie grupowe obu ekip po 117 minutach gry.

Teraz po to rozwiązanie sięgnęły władze Premier League i EFL, zaniepokojone statystykami dotyczącymi płynności spotkań. Według wyliczeń Opty faktyczny czas, kiedy piłka „była w grzew League Two wynosił zaledwie 48 minut. W pozostałych nie było lepiej. W League One 50 minut, w Championship 52 minuty, a w elicie odrobinę poniżej 55 minut. Analitycy z najlepszej ligi świata w ostatnich latach zaczęli być zaniepokojeni kilkoma istotnymi czynnikami wpływającymi na taki stan rzeczy.

Po pierwsze, to cieszynki zawodników po strzelonych bramkach, które ich zdaniem stają się coraz dłuższe i bardziej wyrafinowane. Jednak to nie jedyne zastrzeżenia. Wydłużanie czasu ma również związek z licznymi urazami w trakcie gry i koniecznością wizyt fizjoterapeutów oraz lekarzy na murawie, którzy opatrują graczy. Ostatnią sprawą pozostają przygotowania do stałych fragmentów gry. Zawodnicy tłoczą się w polu karnym, przepychają i nierzadko muszą być rozdzielani przez sędziego. A wykonawca, szczególnie w końcowych fragmentach meczu, mozolnie zbiera się, by uderzyć futbolówkę.

Oczekuje się, że od tegorocznych rozgrywek rzadkością staną się mecze, które będą trwać krócej niż 100 minut. Liczba minut dodawana na koniec pierwszej i drugiej połowy niejednokrotnie będzie dwucyfrowa. Już w zeszłym tygodniu, gdy ekipy Southampton i Sheffield Wednesday zainaugurowały zmagania na zapleczu, pierwsza część została przedłużona o 6, a druga o 9 minut. Sędziowie więc od samego początku podchodzą do sprawy bardzo skrupulatnie. Zresztą podobne sytuacje możemy zaobserwować w rodzimej Ekstraklasie. Mecz ŁKS-u z Koroną Szymon Marciniak również kończył po 100. minucie.

Koniec z miękkimi faulami?

Dłuższe, ale bardziej sprawiedliwe pod kątem czasu gry mecze to jedno. Natomiast drugie to fakt, że zawodowe ligi w Anglii ze względu na telewizyjnych nadawców wciąż szukają sposobów na przyśpieszenie gry. Stacje posiadające prawa do transmisji wciąż chcą, aby spotkanie nie trwało dłużej niż dwie godziny. Dlatego EFL na wzór Premier League wprowadza od Championship po League Two system wielu piłek na wszystkich meczach od tego sezonu. Także sędziowie zostali poinstruowani, aby być zdecydowanie bardziej stanowczy w stosunku do ewidentnych prób wymuszeń różnych zachowań, które „marnotrawią” czas.

Kolejnym ze sposobów na przeciwdziałanie wobec uciekających sekund i zmniejszyć liczbę przestojów w grze ma być większa pobłażliwość przy fizycznych starciach. Władze ustaliły coś w rodzaju „wyższego progu kontaktu” między zawodnikami. To oznacza, że w przyszłym sezonie sędziowie zmniejszą liczbę przyznawanych rzutów wolnych spowodowanych zbyt „miękkimi” (ich zdaniem) atakami na nogi przeciwników. Według mnie to dobra zmiana. Od razu przypomina mi się faul Ødegaarda na Eriksenie, gdy Arsenal mógł objąć prowadzenie na Old Trafford na 1:0. Jednak Lee Mason pełniący tego dnia rolę sędziego VAR, zdecydował się anulować bramkę Martinellego. Decyzja arbitra wywołała mnóstwo kontrowersji i w opinii wielu ekspertów była błędna.

Aczkolwiek nie zmieniło się jedno. Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi sędziowskimi każde „nieostrożne” zagranie zostanie zakwalifikowane jako faul. Za każde „lekkomyślne” kopnięcie czy uderzenie rywala gracz otrzyma żółtą kartkę, natomiast za faul „zagrażający bezpieczeństwu” przeciwnika zostanie wyrzucony z boiska. Redukcja nastąpi, jednakże nie w zasadach, a przede wszystkim w częstotliwości gwizdków w takich sytuacjach.

Pięć przykazań FA

Sędziowie mają być również bezpieczniejsi. Skończy się pyskówka w stylu Bruno Fernandesa, którego liczne ataki w kierunku rozjemców spotkań pozostają momentami żenujące. Mianowicie, ilekroć więcej niż jeden zawodnik podejdzie do sędziego, co najmniej jeden z tych graczy, a potencjalnie nawet wszyscy, zostaną z automatu ukarani żółtymi kartkami. Można rzec, że praktycznie każdy gracz, który podbiegnie do arbitra, chcąc bronić kolegi (winowajcy) z zespołu, zostanie wpisany do protokołu meczowego. Trzeba będzie się za każdym razem dwa razy zastanowić nad konsekwencjami ewentualnej dyskusji.

Na ten temat na łamach Sky Sports niedawno wypowiedział się były sędzia Premier League, David Gallagher.

Musimy sprawić, by piłkarze i osoby w sztabach szkoleniowych zachowywali się lepiej. Chyba wszyscy zgodzimy się, że w zeszłym sezonie zaszło to za daleko. Ten tłok wokół sędziego, który niejednokrotnie tworzył się na murawie, był bardzo widoczny dla wszystkich z boku.

Nie chodzi o więcej żółtych i czerwonych kartek. Chodzi o wysłanie wiadomości, że nie chcemy tego robić. Mam nadzieję, że to będą krótkotrwałe, stanowcze działania (decyzje), które przyniosą sporo długoterminowych korzyści. Nie chcemy zawieszać graczy [za kartki po atakach na sędziów] i widzieć ich na trybunach, ale jeśli tak musi być, to musi.

To samo tyczy się również osób pozostających na ławkach rezerwowych. Każde agresywne zachowanie w stosunku do arbitra ze strony pierwszego szkoleniowca, któregoś z pozostałych trenerów czy innych członków sztabu będzie rutynowo karane czerwoną kartką. Tu na myśl od razu przychodzą przede wszystkim Jürgen Klopp czy Mikel Arteta. Niemiec często lubi przekazać bezpośrednio technicznemu, co myśli o niektórych decyzjach jego kolegi, a Hiszpan parodiować gesty sędziów jak przy okazji meczu z Aston Villą. Co równie istotne – wyrzuceni przedstawiciele klubu nie będą mieli możliwości dalszego oglądania spotkania z poziomu trybun. Żółta kartka będzie się należeć również osobie, kto zdecyduje się opuścić swoje siedzenie na ławce i wejść do strefy technicznej.

Ogólnie, FA wprowadziła pięć fundamentalnych metod (przynajmniej w teorii), które mają na celu poprawę zachowania piłkarzy, menedżerów, jak i kibiców:

  • Nowy kodeks postępowania w obszarze technicznym i zwiększone kary finansowe dla recydywistów.
  • Stypendyści akademii piłkarskich przejdą przez specjalne szkolenia, aby poprawić swoją edukację w zakresie przepisów gry.
  • Zakazy stadionowe i potencjalne postępowanie karne za przestępstwa stadionowe i wyśmiewanie boiskowych / stadionowych tragedii (tu chodzi np. o akcje jednego z kibiców Man Utd, który założył koszulkę z numerem 97 i napisem „not enough”).
  • Pilotażowy program resocjalizacji młodych stadionowych przestępców w celu uświadomienia im wpływu ich zachowania na innych.
  • Trzypunktowy plan walki z niepożądanymi zachowaniami widzów i uczestników widowisk w National League i niższych ligach.

Jakie zmiany FA wprowadziła w szkoleniu sędziów?

Zmianom nie ulegną jednak same wydarzenia na boisku. FA obecnie zaczęła wprowadzać w życie nowe sposoby w szkoleniu samych arbitrów, stwarzając szansę na szybszy awans w hierarchii sędziowskiej. Trzyletni plan opracowany przez angielską federację obejmuje zwiększenie różnorodności w środowisku sędziowskim. Chodzi tutaj o zachęcenie większej ilości kobiet i osób o odmiennym kolorze skóry lub pochodzących z innych kontynentów do kontynuowania kariery w czarno-limonkowych strojach.

Celem federacji jest zwiększenie do 2026 roku liczby osób o ciemniejszej karnacji i tych pochodzenia azjatyckiego w strukturach sędziowskich do poziomu 2600, przy obecnej liczbę 1800. Władzom zależy również na przyciągnięciu do futbolu podobnej liczby kobiet, aby za trzy lata osiągnąć pułap 3500 (również wzrost o 800 osób). O tych celach na łamach The Athletic opowiedział niedawno Dal Darroch, szef do spraw różnorodności i integracji FA.

Nie obralibyśmy takiej ścieżki, gdybyśmy nie byli pewni siebie. Prawdopodobnie jest to trudny do osiągnięcia cel, ale w pełni się na nim koncentrujemy. Musimy pokazać, że sędziowie to nie tylko ludzie, którzy są jedynie pod ostrzałem i którzy zbierają cęgi za kontrowersyjną decyzję ze strony graczy, trenerów i kibiców. Oni są sercem tej gry.

FA chce, by struktura sędziowska w kraju odzwierciedlała strukturę etniczną, jaka panuje aktualnie na Wyspach. Według zeszłorocznego spisu ludności Anglia stała się pod tym względem bardziej zróżnicowana niż kiedykolwiek wcześniej. Peter Elsworth, szef operacji sędziowskich, mówił ostatnio, że w federacji potrzebne są mechanizmy, które zapewnią, że nawet te mniej reprezentowane społeczności będą znacząco zaangażowane w wyspiarski futbol.

Wszystkim tym działaniom ma towarzyszyć wprowadzony niedawno program stypendialny. Dzięki niemu początkujący dostaną częściowe dofinansowanie pierwszych kursów sędziowskich, zezwalających na rozpoczęcie kariery w roli arbitrów.

Musimy upewnić się, że finanse nie stanowią bariery dla podjęcia takiej życiowej ścieżki. Dlatego stypendia z pewnością staną się centralną częścią naszego planu. Musimy wprowadzić ich przez drzwi, a następnie zaoferować takie możliwości rozwoju, aby pokazać im, że nie chodzi tylko o zaangażowanie się w futbol. My pragniemy im uświadomić, że mogą dotrzeć na sam szczyt – wypowiadał się dla Sky Sports Elsworth.

Skrócona została również ścieżka, jaką trzeba przejść na szczyt. Wcześniej sędziowie mogli awansować po drabinie piłkarskiej tylko raz – po zakończonym sezonie. Teraz może się to również wydarzyć w połowie rozgrywek, na przełomie grudnia i stycznia. FA twierdzi, że średnio skróci to czas potrzebny sędziom na dojście do profesjonalnej gry mężczyzn o około 25 procent. Obecnie taki proces trwa mniej więcej 15 lat.

Dzięki nowemu systemowi opartemu na punktach awans będzie oparty się na pięciu głównych czynnikach: liczbie meczów, ukończeniu bezpłatnych szkoleń dla sędziów za pośrednictwem specjalnie przygotowanej platformy internetowej, wsparciu doświadczonego arbitra  podczas meczów (w charakterze supervisora), zaliczeniu egzaminu z przepisów gry i uczestnictwie w specjalnych indywidualnych sesjach treningowych z wyznaczonym opiekunem.

Pod względem struktury mieliśmy do czynienia z bardzo sztywną piramidą, w której nawet jeśli byłeś najlepszym sędzią, przejście z samego dołu na szczyt zajmowało dużo czasu. To zniechęca sporą grupę osób, które mogły być potencjalnie zainteresowane, lecz postrzegały sędziowanie jako proces zbyt długi i żmudny. Teraz możesz dojść z najniższego poziomu do pół-profesjonalnego futbolu w niecały rok – dodaje Elsworth.

Ucz się na błędach innych

Niedawno Angielski Związek Piłkarski wprowadził dwudniowe szkolenia na Uniwersytecie w Warwick dla tych mniej doświadczonych, jak i dopiero co rozpoczynających swoją karierę sędziów. Przyszli obiecujący arbitrzy (najczęściej z przedziału 18-28 lat) spędzają w West Midlands aż 11 godzin na części teoretycznej. Tam analizują wszystkie przepisy gry krok po kroku i omawiają różne możliwe sytuacje, jakie mogą się wydarzyć. Następnie przystępują do wyczerpujących sesji praktycznych już na samym placu gry. Na wykładach adeptom prezentuje się kilka klipów wideo, każdy dotyczący innej spornej sytuacji. Tematem przewodnim jest zachowanie przez sędziego odpowiedniego balansu między ewentualnym podyktowaniem faulu a utrzymaniem kontroli przez sędziego nad spotkaniem i emocjami zawodników.

Cześć „studentów”, jak i ekspertów, byłych profesjonalnych piłkarzy, ale i nas samych, pasjonatów piłki, miewa odmienne spojrzenie na te same przewinienia. Jeden powie, że żółta wystarczy. Drugi, że na pewno czerwień, a trzeci, że sytuacja jest 50/50 i najlepiej byłoby pokazać pomarańcz. Dlatego zachęca się młodych arbitrów, aby przy takich spornych momentach zajmowali jasne stanowisko i głośno wyrażali powody swoich decyzji.

Dziennikarze The Guardian mieli okazję pojawić się na jednym z takich szkoleń. W jednym ze swoich tekstów autorzy nakreślili, jak taka sporna sytuacja wygląda. Mianowicie, w czasie ich pobytu w Warwick jednym z zaproszonych gości był Ed Walker. Walker w zeszłych rozgrywkach sędziował mecz pomiędzy Wrexham i Barnet zakończony bezbramkowym remisem. W trakcie spotkania pokazał jednemu z graczy gospodarzy czerwoną kartkę, co wywołało falę dyskusji na boisku. W sali organizatorzy pokazują uczniom klip z tą sytuacją, a ci dyskutują, czy decyzja ich zdaniem była prawidłowa. Natomiast Ed czekał samotnie w innym pokoju na sygnał do wejścia. Kiedy dywagacje dobiegły końca, wrócił do sali i przedstawił swój tok myślenia, wchodząc w polemikę z uczestnikami kursu. Sytuację możecie zobaczyć na poniższym tweecie.

Z kolei po serii wykładów, następuje przerwa na obiad, a potem sesja motoryczna i zajęcia fitness. W czasie pobytu The Guardian to właśnie Walker miał okazję poprowadzić tego typu ćwiczenia dla mniej doświadczonych kolegów po fachu. Dan Meeson, szef działu technicznego i rozwoju sędziów, tłumaczył na łamach dziennika, że im większa wytrzymałość, tym wyższy wskaźnik trafności decyzji. Mniejsze zmęczenie przekłada się na wyższy poziom koncentracji, szczególnie w końcówkach spotkań. Dlatego jednym z takich zadań na szkoleniu jest sekwencja 20 szybkich decyzji do podjęcia na podstawie klipów wideo. Te wyświetlają się jedna po drugiej przed adeptem na ekranie monitora. Tyle że pomiędzy każdym pojedynczym wideo arbiter musi przebiec pewien dystans, zanim wróci przed projektor. Ma to przygotować ich na to, co może ich czekać na murawie.

„Nietykalni” sędziowie na niższych szczeblach

O ile w zawodowych ligach poniekąd chroni się sędziów, to na niższych szczeblach rozgrywek ta sytuacja niejednokrotnie wymyka się spod kontroli. Bywają gracze, którzy kompletnie nie liczą się z konsekwencjami ataków na rozjemców spotkań w przypadku różnic w ocenie boiskowych wydarzeń. Gdy większość spotkań nie jest transmitowana, a i na portalach społecznościowych posty dotyczące National League czy jeszcze niższych lig mają dość ograniczony zasięg, zawodnicy po prostu mogą więcej. Natomiast FA chce położyć temu kres.

Jeśli zawodnicy jednej drużyny n-ty raz użyją w stosunku do sędziego niecenzuralnych słów lub złamią zasadę ich nietykalności, władze lig będą miały możliwość karać takie ekipy odjęciem punktów w tabeli. Takie środki staną się częścią nowej „Karty zasad” dotyczącej angielskiej piłki. Do procesu tworzenia takiego kodeksu zaangażowano bowiem Premier League, EFL, Women’s Super League czy PGMOL.

Dlatego też FA zdecydowała się na przedłużenie okresu testowego kamerek umieszczonych na koszulkach arbitrów. Tyczy się to lig uznawanych w kolebce futbolu za amatorskie (od National League i Women’s Championship w dół piramidy). Howard Webb, pełniący obecnie funkcję szefa sędziów, mówił niedawno o znaczącym obniżeniu poprzeczki, jeśli chodzi o standardy zachowań ze strony piłkarzy w rozgrywkach półzawodowych.

Takie ataki na sędziów wywołały w ostatnich latach efekt domina. Wielokrotnie widzieliśmy karygodne zachowania piłkarzy na poziomie amatorskim. Niestety, spowodowało to, że część ludzi albo rezygnuje z funkcji sędziów, albo w ogóle porzucają pomysł sięgnięcia po gwizdek i taką karierę.

Kamery są wielkości pudełka zapałek, które pozostają aktywne przez 90 minut. Jednak włączają się tylko wtedy, gdy sędzia poczuje się zagrożony lub zauważy wszelkie nadużycia czy boiskową przemoc wśród graczy. To arbiter decyduje o rozpoczęciu nagrywania. Dzięki temu, że aparat cały czas działa w tle, nagranie zapisuje również poprzednie 30 sekund przed naciśnięciem przycisku. Takie rozwiązanie na razie wprowadzono w czterech rejonach Anglii – w Middlesbrough, Liverpoolu, Essex i Worcestershire. Testowano je w ponad 110 spotkaniach. Odzew ze strony arbitrów i obserwatorów jest bardzo pozytywny. Wyraźnie czuć zmianę na plus w zachowaniu zawodników i fanów na trybunach.

Najważniejsze dla nas jest to, aby sędziowie czuli się bezpieczniej. Mają ten przycisk bezpieczeństwa, jeśli poczują, że potrzebują go użyć. […] Byłem raz na meczu, w którym sędzia nie zdecydował się przyznać drużynie rzutu karnego w jednej spornej sytuacji. Jeden z ich graczy od razu ruszył w jego stronę, aby dać mu do zrozumienia, co myśli o tej decyzji w kilku dosadnych słowach.

Aczkolwiek, kiedy jego kolega z drużyny krzyknął nagle „hej, on ma włączoną kamerę!”, a gracz powstrzymał się od interwencji i odszedł. Myślę więc, że pod tym względem udało się uniknąć wielu eskalacji konfliktów.

Dedukcja punktów znajdzie zastosowanie na poziomie 7. ligi i niżej u mężczyzn i 3. ligi i niżej u kobiet. Pojedyncze potrącenie ma wynosić od trzech do dwunastu oczek. Wyższe kary będą w przypadku recydywy w przeciągu 12 miesięcy od pierwszego wykroczenia i powagi sprawy. Taka redukcja zostanie orzeczona tylko w ewidentnych przypadkach, jak akty dyskryminacji, napaść czy próbę kontaktu fizycznego z sędzią.

Zmiany FA są zdecydowanie na plus

Raphael Varane wyraził ostatnio swoje zdanie co do zmian zapowiadanych odnośnie do wydłużenia spotkań, czyli jednej z najważniejszych punktów FA. Francuz skrytykował władze, tłumacząc, że pomimo ich rekomendacji, w nowym sezonie zobaczymy „dłuższe mecze, więcej intensywności i mniej emocji”. Wydaje się jednak, że podobnie jak na Mundialu w Katarze mecze powinny stać się bardziej sprawiedliwe. Nie będzie przyzwolenia, aby tak perfidnie kraść cenne sekundy w końcówkach meczów. To szczególnie uwidoczniało się, kiedy w starciu z jakąś ekipą Big Six któraś z drużyn wychodziła niespodziewanie na prowadzenie. Następnie nawet od 30. minuty ich bramkarz zaczynał grać na czas. Problemem wciąż pozostaje ilość spotkań, a nie kilka doliczonych minut więcej.

Zmiany wprowadzone w sędziowaniu osobiście oceniam na plus. Na sędziach przynajmniej w teorii powinno być mniej presji ze strony graczy i trenerów. Wydaje mi się, że może przełożyć się na to na więcej trafnych decyzji i mniej kontrowersji. Po końcowym gwizdku nie powinniśmy już tyle dyskutować o tym, czy powinien być tutaj karny? Czy przy sprawdzaniu spalonego wybrano właściwą klatkę? Czy za taki faul to czerwona, czy może jednak jedynie żółta…

Dobrą rzeczą jest również praca u podstaw amatorskiej piłki. Jeśli zadbamy o większe bezpieczeństwo sędziów na poziomie amatorskim, FA będzie w przyszłości dysponować większą pulą arbitrów. To zwiększa prawdopodobieństwo, aby można było wybrać odpowiedniego kandydata do prowadzenia spotkań w Championship, Women’s Super League czy Premier League. Ile razy każdy z nas klął w domu na decyzje Mike’a Deana czy Lee Masona przeciwko drużynie, której kibicuje? Federacja musi pokazać, że zawodowe sędziostwo może być dobrym pomysłem na karierę powiązaną z futbolem. W dodatku głośno wyartykułować, że nie trzeba przez kilkanaście lat przebijać się przez piramidę awansów. Takie działania na pewno zachęcą więcej osób do podjęcia rękawicy.

Trzeba przejść przez liczne szkolenia i mieć odpowiednią formę fizyczną. Trzeba na początku zacząć od sędziowania w Sunday League na angielskich pastwiskach. Natomiast nagrodą jest po kilku latach Selhurst Park, Goodison Park, Emirates czy Anfield. FA robi naprawdę sporo, aby takiemu futbolowemu freakowi (choć to może obecnie złe słowo) zaiskrzyła idea, aby kiedyś wyprowadzić piłkarzy w Derbach Północnego Londynu na murawę. Aby potem rozstrzygać spięcie między Ødegaardem i Höjbjergem. Aby znaleźć się wśród wielu zdjęć obrazujących to starcie na pomeczówkach The Athletic, Sky Sports czy Angielskiego Espresso