W piłce nożnej noszenie kilku numerów na koszulce pod swoim nazwiskiem łączy się ze swego rodzaju prestiżem i wyjątkowością. Szczególnie jeśli dotyczy to zawodników grających w najlepszych klubach na świecie. Przykładami są tutaj numer „10”, „9” lub „7”. W poniższym tekście skupimy się wyłącznie na graczach noszących na plecach tą ostatnią cyferkę. Dodatkowo będą to tylko zawodnicy, którzy wówczas bronili barw Manchesteru United. Można z nich ułożyć bowiem całkiem przyzwoity i elitarny ranking.

Media donosiły, że od następnego sezonu numer „7” w drużynie Czerwonych Diabłów miał zostać przejęty przez Alejandro Garnacho. Owe doniesienia straciły na ważności wraz z oficjalnym potwierdzeniem transferu Masona Mounta. Od przyszłej kampanii to właśnie były zawodnik Chelsea będzie grał z „7” na plecach.

Młody reprezentant Anglii pragnie związać swoją przyszłość z Manchesterem United. Będzie on chciał nawiązać do sukcesów najlepszych poprzedników, którzy również ubierali trykot z tą cyfrą na plecach. Poniżej prezentujemy ranking TOP 7 najlepszych z nich. Miłej lektury!

7. Antonio Valencia

W sercach wielu sympatyków Manchesteru United mocno uruchomił się właśnie protokół nostalgia. Spore grono fanów Red Devils na pewno bardzo dobrze wspomina pobyt Ekwadorczyka w ich ulubionym klubie.

Na Old Trafford spędził równo 10 lat. Lista trofeów, które zdobył w trakcie tego pobytu jest naprawdę dość długa i pokaźna – aż 6 wygranych Tarcz Wspólnoty, 2 triumfy w Premier League i Pucharze Ligi Angielskiej, a do tego wygrana Liga Europy oraz Puchar Anglii. W znacznej części z tych rozgrywek Valencia był istotną postacią całej ekipy.

Występował na właściwie wszystkich możliwych pozycjach na prawej flance. Był obrońcą, pomocnikiem i skrzydłowym. Finalnie zgromadził 25 goli i 62 ostatnie podania w 339 meczach dla Czerwonych Diabłów. Zdecydowanie jego najlepszą kampanią była ta w latach 2011/12, gdy został nawet wybrany Piłkarzem Sezonu Manchesteru United.

Numer „7” przejmował właśnie zaraz po tamtej kampanii. Okazał się jednak dla niego niezbyt szczęśliwy, by nie powiedzieć, że przyniósł mu on pecha.  W pierwszym sezonie po jego przejęciu zdobył bowiem tylko 1 bramkę i w wielu spotkaniach wyglądał bardzo mizernie. Dodatkowo zaczęły go prześladować kontuzje.

Valencia stwierdził, że musi jak najszybciej uciekać od koszulki z „7” na plecach. Z tego powodu już w następnym sezonie powrócił do numeru „25”. Wówczas znów zaczął prezentować się lepiej, a cały jego 10-letni pobyt w ekipie United można na pewno ocenić pozytywnie. Fani z Teatru Marzeń dziś w samych superlatywach wspominają byłego reprezentanta Ekwadoru.

6. Steve Coppell

Jego największą zaletą była wielka stabilność i umiejętność nie schodzenia poniżej normy. Partnerzy oraz trenerzy mogli zawsze liczyć na dobry występ z jego strony. Jego drugim imieniem była „regularność”. Za tę cechę był prawdziwym ulubieńcem fanów, pomimo że urodził się w… Liverpoolu.

Nie było łatwo zapracować na taką łatkę, bo w barwach United rozegrał blisko 400 spotkań. Dokładnie uzbierał ich 396. 70 razy trafił w nich do siatki oponentów. Jest to przyzwoity wynik jak na zawodnika ustawionego na pozycji skrzydłowego. Imponował świetną kontrolą piłki i dryblingiem, który potrafił zaskoczyć najlepszych obrońców na Wyspach w latach osiemdziesiątych.

Wyjątkowa regularność dotyczyła jednak nie tylko ciągłego prezentowania dobrej formy. Coppell potrafił też zawsze być do dyspozycji trenera. Dość powiedzieć, że od 15 stycznia 1977 roku do 7 listopada 1981 roku zaliczył on aż 206 starć ligowych pod rząd. Jest to najdłuższą tego typu passą w dziejach Red Devils.

Paradoksalnie to jednak uraz zaważył na losach jego kariery. W 1988 roku zmuszony został zakończyć przygodę piłkarską w wieku zaledwie 28 lat. Powodem było doznanie bardzo groźnej kontuzji. Po zawieszeniu butów na kołku nie zamierzał jednak pod żadnym pozorem całkowicie rozchodzić się z pracą przy futbolu. Z tego powodu rozpoczął przygodę trenerską. Trzeba przyznać, że była to dość bogata część jego życia. Od 1984 roku prowadził bowiem zespoły Crystal Palace, Manchesteru City, Brentford, Brighton, Reading oraz Bristol City.

5. Bryan Robson

Kapitan drużyny Manchesteru United w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Tę funkcję łączył z noszeniem opaski kapitańskiej również w reprezentacji Anglii. Na początku jego przygody z Czerwonymi Diabłami ekipa nie potrafiła zdobywać zbyt wielu trofeów. Zwłaszcza w rozgrywkach ligowych. Mimo tego Robson pozostawał kluczową postacią zespołu Red Devils i był wzorem dla reszty kolegów. Grał z wielkim poświęceniem i determinacją, czym zaskarbił sobie serca fanów z czerwonej części miasta.

Był środkowym pomocnikiem typu box-to-box. Śmiało można było go nazywać jednym z najlepszych angielskich pomocników w czasach jego świetności. Ostatecznie w 257 spotkaniach w barwach United zdołał do swojego dorobku dopisać okrągłe 50 goli, a także 3 asysty. Z kolei dla kadry Synów Albionu zdołał ustrzelić 26 bramek w 90 pojedynkach.

Do momentu pojawienia się na Old Trafford trenera Sir Alexa Fergusona jedynymi osiągnięciami Bryana Robsona w czerwonej części Manchesteru było wygranie Pucharu Anglii w 1985 roku, a także Pucharu Ligi Angielskiej oraz Superpucharu Anglii dwa lata wcześniej. Ewidentnie brakowało triumfu w rozgrywkach angielskiej ekstraklasy. Robson dzięki swojej dobrej grze w Teatrze Marzeń dotrwał aż do ery legendarnego Fergusona. Dzięki temu udało mu się zdobyć mistrzostwo Anglii w sezonie 1992/93, a także w kolejnej kampanii.

Po blisko 13 latach w drużynie Czerwonych Diabłów w blasku chwały po triumfie w rozgrywkach Premier League przeniósł się do ekipy Middlesbrough, w której też zawiesił buty na kołku w 1998 roku. Śmiało można go nazwać prawdziwą legendą Manchesteru United.

4. David Beckham

Gra w Manchesterze United była jego największym marzeniem, od kiedy tylko dowiedział się o istnieniu tego klubu. Robił wszystko, by móc spełnić ten cel. Posiadał niesamowity wrodzony talent, ale po drodze spotykało go również wiele przeszkód. Dziś nikt (wraz z nim samym) zdaje się już o nich nie pamiętać, bo Becks wsławił się jako jeden z najlepszych piłkarzy w dziejach Red Devils, a także gwiazda wykraczająca poza świat piłki nożnej i sportu.

W latach 2004-05 nazwisko Anglika było najczęściej wyszukiwanym nazwiskiem związanym ze sportem w wyszukiwarce Google, a portale plotkarskie rozpisywały się o jego urodzie i związku z Victorią Adams, wokalistką zespołu Spice Girls. Z kolei w 2015 roku magazyn „People” uznał go najseksowniejszym mężczyzną na świecie.

Skupmy się teraz jednak wyłącznie na jego osiągnięciach sportowych. W United zadebiutował 23 września 1992 roku podczas wyjazdowej potyczki z Brighton. Od tamtego spotkania rozegrał w ich barwach 394 mecze, w których zanotował aż 120 asyst i dorzucił 85 bramek. Zaliczanie ostatnich podań przy bramkach partnerów oraz piekielnie skuteczne i precyzyjne rzuty wolne były jego największymi atutami.

Wychowanek Red Devils swoją przygodę z nimi zakończył w 2003 roku, gdy za blisko 38 milionów euro został zakupiony przez Real Madryt. Na chwałę Królewskich grał przez 4 lata, po czym dołączył do Los Angeles Galaxy, a później do AC Milanu. Karierę piłkarską zakończył natomiast reprezentując drużynę Paris Saint-Germain.

Po opuszczeniu stolicy Francji nie zakończył jednak całkowicie swojej przygody z futbolem. W 2020 roku został prezydentem grającego w Major League Soccer Interu Miami, którego barw w najbliższym czasie będzie bronił Leo Messi.

3. Eric Cantona

Autor jubileuszowej bramki numer 100 w historii Premier League. Twórca wielu pięknych i kluczowych goli w dziejach Manchesteru United. Autor wielu złotych cytatów po zostaniu ekspertem telewizyjnym. Ale dla wielu też przede wszystkim autor słynnego kopnięcia rodem z karate wymierzonego w prowokującego kibica Crystal Palace.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że  tamten incydent na Selhurst Park nie zostałby tak mocno zapamiętany, gdyby nie fakt, że uczestniczył w nim piłkarz pokroju formatu Cantony, a więc ścisłej czołówki najlepszych piłkarzy w erze Premier League.

Francuz dla United rozegrał 185 potyczek we wszystkich rozgrywkach. Na swoje konto dopisał w nich 82 bramki, a także 62 asysty. Najczęściej ustawiany był na pozycji środkowego lub cofniętego napastnika. W drodze po każdy z 11 trofeów, które uzyskał z Red Devils odgrywał bardzo ważną rolę dla zespołu dowodzonego przez menedżera Sir Alexa Fergusona.

Posiadał niesamowitą umiejętność kreowania akcji i kreatywnego rozgrywania futbolówki do kolegów z formacji ofensywnej. Technika u reprezentanta Francji stała zawsze na najwyższym możliwym poziomie. Nietuzinkowa była również jego charyzma, którą powodował, że fani z Old Trafford bezgranicznie go kochali.

2. George Best

Wyjątkowy – to jedno słowo idealnie określa osobę George’a Besta. Nie tylko jako piłkarza, ale też człowieka poza boiskiem. Był wzorem dla wszystkich kolejnych „siódemek” w kadrze 20-krotnych mistrzów Anglii.

Jego najbardziej pamiętną chwilą związaną z grą w barwach Manchesteru United była bramka zdobyta w dogrywce finału Pucharu Europy w 1968 roku, która dała Anglikom prowadzenie nad zespołem Benfiki Lizbona. Później swoje trafienia dołożyli też Bobby Charlton, a także Brian Kidd, a Red Devils zwyciężyli 4:1.

W tamtym roku triumf w najważniejszych piłkarskich rozgrywkach na Starym Kontynencie nie był jedynym wyjątkowym sukcesem Besta. Otrzymał on również wówczas Złotą Piłkę. W 47 spotkaniach sezonu 1967/68 zdobył 30 goli, co wystarczyło do sięgnięcia po koronę króla strzelców tamtej kampanii First Division. Łącznie dla Czerwonych Diabłów zaliczył 355 rywalizacji, w których 137 razy trafił do siatki i dołożył 3 asysty. Zdobył też w ich barwach 6 trofeów – Ligę Mistrzów, 2 razy mistrzostwo Anglii, 2 razy Superpuchar Anglii oraz Puchar Anglii.

Niestety wielkim problemem okazało się dla niego uzależnienie od alkoholu. Z tym samym nałogiem zmagała się także matka piłkarza. Karierę w United zakończył, mając zaledwie 27 lat, a później błąkał się po mniej znaczących klubach na kilku kontynentach. Kochał beztroskie życie, ale  na pewno nie pomogło mu ono w kontynuacji sukcesów na murawie. Zmarł w wieku 59 lat.

1. Cristiano Ronaldo

Przygoda Portugalczyka z Manchesterem United nie była idealna. Przede wszystkim zabrakło w niej prawdziwego, baśniowego happy endu. Jednak mimo wszystko to  CR7 musiał znaleźć się na samym szczycie naszego dzisiejszego zestawienia.

Wszyscy pamiętamy w jakich okolicznościach reprezentant Portugalii żegnał się z Old Trafford po romantycznym powrocie podczas letniego okienka transferowego w 2021 roku. Wywiad u Pierce’a Morgana, schodzenie do szatni przed ostatnim gwizdkiem, sprzeczka z trenerem Erikiem ten Hagiem. Słowem: nie było najmilej, a fanom nie podobało się zachowanie Portugalczyka.

Jakby jednak nie było, drugi etap Ronaldo w Teatrze Marzeń pod względem liczb wygląda naprawdę przyzwoicie. 54 mecze, 27 goli i 5 asyst – chyba każdy chciałby móc pochwalić się takimi liczbami po transferze do zespołu United.

Pierwszy rozdział Cristiano w United był rzecz jasna jeszcze lepszy. Zarówno pod względem indywidualnym, ale też przede wszystkim zespołowym. Łącznie zdobył wówczas z United aż 10 trofeów, a w tym Ligę Mistrzów oraz 3 mistrzostwa angielskiej elity. W 2008 roku został uhonorowany Złotą Piłką, a w latach 2006-2008 nieprzerwanie był wybierany najlepszym piłkarzem sezonu w ekipie Czerwonych Diabłów. Tamta wersja Ronaldo z końcówki pierwszej dekady XXI wieku była naprawdę wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.