Crystal Palace z problemem braku bramkostrzelnego napastnika zmaga się mniej więcej od chwili, gdy ponownie awansowali na poziom Premier League. W szeregach Orłów od dłuższego czasu brakuje zawodnika, który w odpowiedniej chwili wziąłby na siebie ciężar seryjnego zdobywania goli. Choć w ostatnich latach pojawili się gracze wspomagający Wilfrieda Zahę – Eberechi Eze i Michael Olise (ten pierwszy nawet został najlepszym strzelcem w poprzedniej kampanii) – to nowy snajper na pewno by nie zaszkodził. Ostatnią „9-ką”, która wpakowała futbolówkę do sieci minimum 10 razy w lidze, był Christian Benteke. Belg w sezonie 16/17 potrafił to uczynić nawet o 5 razy więcej. Jednak pozostaje on wyjątkiem potwierdzającym regułę, bowiem wcześniej uczynił to Glenn Murray jeszcze na poziomie Championship.
W południowym Londynie tej ciągnącej się latami bolączce kilka razy próbowano zaradzić. Najlepszym przykładem jest transfer latem 2021 roku Odsonne Édouarda za ponad 15 milionów funtów. Wywodzący się z Gujany Francuskiej napastnik przychodził na angielską ziemię z dwoma tytułami króla strzelców szkockiej Premiership. Debiut zaliczył iście wyśniony, gdy w kilka minut wpakował Tottenahmowi dwie bramki przed swoimi kibicami na Selhurst Park. Jednak potem szło mu tylko gorzej. Po dwóch latach w klubie i 68 rozegranych meczach ma na swoim koncie zaledwie 13 bramek, z haniebną średnią ponad 300 minut na gola w Premier League.
Jean Phillipe-Mateta jest jeszcze gorszy. Francuz swoim wyglądem mógłby postraszyć niejednego obrońcę – na żywo wygląda jak przysłowiowa szafa – jest bardzo wysoki i potężnie zbudowany. Tyle że na boisku to raczej on boi się defensorów rywali, a nie oni jego. W dodatku nie grzeszy ani skutecznością, ani techniką. Do Crystal Palace trafił pierwszy raz zimą 2021 roku w ramach wypożyczenia z Mainz. Mimo średniej dyspozycji w klubie byli z niego na tyle zadowoleni, że postanowili go następnie wykupić. Trudno nazwać to udanym interesem – w ciągu 2,5 roku w Londynie strzelił raptem 10 goli we wszystkich rozgrywkach.
Dlatego uważam, że w tym okienku nowy snajper powinien być priorytetem dla Steve’a Parisha i Roya Hodgsona. Oto przed Wami cztery kandydatury, by wspomóc Olise, Eze i Zahę w linii ataku Crystal Palace.
Zdrowy rozsądek – Chuba Akpom
Chuba Akpom w zeszłym sezonie przeszedł drogę od zera do bohatera. Po powrocie ze średnio udanego wypożyczenia do PAOK-u Saloniki nie znajdował się w planach Chrisa Wildera na ubiegłoroczną kampanię. Na greckich boiskach strzelił zaledwie 6 goli w 18 występach. Dlatego 55-letni szkoleniowiec wysłał go nawet do treningów z ekipą U21 i ostrzegł, by zaczął sobie szukać nowej destynacji. Aczkolwiek, ograniczona liczba opcji w ataku w czasie pre-sezonu zmusiła Wildera do sięgnięcia po wychowanka Arsenalu raz jeszcze w trakcie sparingu z Olympique Marsylia. Pozytywne wrażenie, jakie Akpom pozostawił po sobie, spowodowało, że na początku sezonu otrzymał szansę w pierwszym składzie Middlesborough.
Prawdziwym przełomem w jego karierze na Riverside Stadium okazało się jednak przyjście Michaela Carricka. Legenda Manchesteru United wprowadziła w ataku system 3-2-5, przestawiając Chupę z pozycji snajpera do roli jednego z dwójki ofensywnych pomocników. Dzięki takiemu zabiegowi Carrick był w stanie wykrzesać ze swojego gracza zdecydowanie więcej niż wszyscy jego trenerzy w trakcie kariery. Nowy menedżer uczynił z niego hybrydę „9” i „10” w zależności od sytuacji i możliwości konstruowania ataku. Takie ustawienie dało mu odrobinę więcej miejsca pomiędzy obrońcami rywala, co uwypukliło jego atuty. Przede wszystkim świetną grę jeden na jednego i kliniczne wykończenie. Akpom zyskał również więcej okazji strzeleckich, czy to po dośrodkowaniach ze skrzydeł, czy poprzez prostopadłe piłki grane za plecy defensorów.
🇳🇬Chuba Akpom is the Championship Player of the Season and Championship Top Scorer.
He had 28 goals and 2 assists in 38 games for Middlesbrough.
He is the Middlesbrough Player of the Year and the Middlesbrough Players' Player of the Year.🚨#Middlesbrough pic.twitter.com/ud9ck6BqNW
— H❗ (@HistorNOfficial) June 5, 2023
Mimo że oddawał mniej strzałów na bramkę rywali niż inni napastnicy, to pod względem xG znalazł się w 97. percentylu w Championship. Szła również za tym liczba zdobywanych bramek. Jego licznik zatrzymał się na 28 trafieniach, co dało mu tytuł króla strzelców i piłkarza roku na zapleczu Premier League. To pierwszy zawodnik Boro, który przekroczył barierę 20 goli w pojedynczym sezonie od blisko 30 lat. 24 gole z obrębu pola karnego z non-penalty xG na poziomie 17.1 robią niebagatelne wrażenie. W dodatku miał także bardzo wysokie wskaźniki, jeśli chodzi o progresywne podania i ataki z piłką przy nodze w kierunku bramki przeciwnika.
Wydaje mi się również, że i jego styl gry by tutaj pasował. Tu ma kto kreować kolejne sytuacje i zagrywać piłki na nos snajpera. Cała trójka ofensywna Crystal Palace w postaci Olise, Zahy i Eze lubi też wchodzić w pole karne, więc Akpom nie zawsze musiałby stanowić grot w fazie budowania akcji w ataku pozycyjnym. Taki manewr ze strony Carricka poskutkował najlepszymi rozgrywkami w jego życiu. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że Chuba nie posiada żadnego doświadczenia na poziomie angielskiej elity.
Strefa marzeń – Loïs Openda
Jeśli ktoś z Was oglądał serial Deadline Day: Football’s Transfer Window na platformie Viaplay, to zapewne doskonale pamięta, że jednym z głównych bohaterów był właśnie belgijski napastnik wraz ze swoim agentem. Openda zeszłego lata zamienił Club Brugge na RC Lens za blisko 10 milionów euro. W nowym zespole z miejsca stał się gwiazdą zespołu.
Wychowanek klubu z Brugii jeszcze jako 17-latek zadebiutował w seniorskim zespole na początku sezonu 2018/19. Nie dostawał jednak zbyt wielu szans od pierwszej minuty. Dlatego włodarze klubu przed startem rozgrywek 2020/21 zdecydowali się go wypożyczyć do holenderskiego Vitesse. To okazało się strzałem w dziesiątkę, bo niezbyt opierzony wówczas młodzian zyskał cenne doświadczenie i bardzo okrzepł jako piłkarz. Do tego stopnia, że stał się jednym z najważniejszych graczy w drużynie i ulubieńcem fanów. W ciągu dwóch lat spędzonych w Arnhem zaliczył odpowiednio 13 goli i 5 asyst, a następnie 24 gole i 6 ostatnich podań. Jego dobra forma znalazła uznanie w oczach selekcjonera, który w czerwcu zeszłego roku po raz pierwszy powołał go do kadry. Tam udało mu się strzelić debiutancką bramkę w meczu z Polską w Lidze Narodów. Skuteczność przeniósł do francuskiej ekipy, gdzie już w pierwszej kampanii uzbierał aż 21 bramek.
W Beneluksie Loïs dał się poznać jako bardzo uniwersalny snajper. Potrafił sobie poradzić zarówno na środku ataku, jak i ustawiony bardziej na skrzydle. To daje więcej możliwości zestawienia linii ofensywnej Crystal Palace, szczególnie w przypadku odejścia Zahy. Openda nie należy do graczy typu „target man”, którzy będą czekać na długie zagrania kolegów, przyjmować futbolówkę i uruchamiać skrzydłowych. Były gracz Brugii zdecydowanie bardziej woli zejść niżej i stamtąd ruszyć z piłką na bramkę. Zwłaszcza, że uwielbia dryblować. Umiejętności gry jeden na jednego w połączeniu z jego ogromną szybkością powodują, że często obrońcy muszą posuwać się do faulu przed własnym polem karnym, aby go zatrzymać. To potencjalnie stwarza sporo szans po stałych fragmentach gry – Eze i Olise już zacierają ręce.
Belg nie jest jeszcze „skończonym produktem”, ale ciężko, aby tak było, jeśli ma dopiero 23 lata na karku. Eksperci we Francji zwracają uwagę, że ma jeszcze rezerwy, jeśli chodzi o dokładność swoich podań i trzymanie linii spalonego. Czasami za szybko i zbyt łatwo daje się złapać w pułapkę obrońcom – trochę przypomina w tej kwestii Jamiego Vardy’ego.
🇧🇪 𝐿𝑒 𝑂𝑝𝑒𝑛𝑑𝑎 𝑆ℎ𝑜𝑤 🕺@LoisOpenda | @RCLens pic.twitter.com/VIIOjccKZv
— Ligue 1 McDonald's (@Ligue1) June 21, 2023
Openda wydaje się jednak idealnym zawodnikiem, aby wzmocnić szeregi Crystal Palace. Jest młody, bardzo szybki, podobnie jak Akpom – skuteczny w zamianie dobrych sytuacji strzeleckich na gole. Regularnie trafiał do sieci zarówno w Holandii, jak i w kraju nad Loarą. Można założyć, że w podobnie jak Olise i Eze szybko przykułby uwagę Big Six. To pozwoliłoby Steve’owi Parishowi na dobry zarobek po 2-3 sezonach.
Filip z konopi – Anthony Martial
Mam nieodparte wrażenie, że na Old Trafford już każdy z chęcią pozbyłby się francuskiego napastnika. Często kontuzjowany, zazwyczaj nieskoncentrowany, mający ogromne problemy z utrzymaniem dobrej formy. Wykrzesać z niego tego, co najlepsze, w dłuższym okresie nie potrafił ani Mourinho, ani Solskjær, ani Erik ten Hag. Sprzedaż latem 27-letniego snajpera to jedyne słuszne rozwiązanie w czerwonej części Manchesteru.
To nie jest tak, że Martial jest bardzo złym piłkarzem. Myślę, że sezon 2019/20 pokazał, że przy korzystnych wiatrach jest on w stanie zapewnić zespołowi te 15 bramek i 5 asyst w ciągu sezonu. To w zupełności urządzałoby taki zespół jak Crystal Palace. Do jego największych atutów można zaliczyć wykończenie akcji. W ciągu pięciu sezonów w barwach United, gdy udało mu się rozegrać w lidze więcej niż 1000 minut, za każdym razem miał sporą nadwyżkę nad swoim xG. Potrafi posłać skuteczne uderzenie zarówno po ziemi, jak i załadować w samo okienko, pozostawiając golkipera bez szans na skuteczną interwencję.
Ma naprawdę dobrą kontrolę nad piłką w polu karnym. Szczególnie pierwszy kontakt z futbolówką, który pomaga mu lepiej złożyć się do strzału (choć czasami mógłby po prostu kropnąć z pierwszej piłki). Potrafi również nawijać obrońców na swoje zwody, kreując sobie dodatkową przestrzeń do strzału. Podobnie jak Chuba Akpom w ataku pozycyjnym potrafi schodzić niżej i wymieniać się pozycją ze skrzydłowym czy „10”, dając kolegom więcej przestrzeni do atakowania rywali. Ale gdy zajdzie potrzeba, to wykorzysta swoją szybkość i wybiegnie w tempo za plecy obrońców.
https://twitter.com/ConnerJayCole_/status/1670202095822053376
Tyle że to nie jest przypadek, że przez te wszystkie lata w Manchesterze nie rozwinął skrzydeł. Jego zaangażowanie, zwłaszcza gdy był pomijany w wyjściowej jedenastce, pozostawiało sporo do życzenia. Myślę, że wiele osób pamięta jego rozgrzewkę w przerwie przeciwko Chelsea jeszcze za czasów Ole. Raz będzie pressował przeciwnika jak wściekły, by za chwilę przy nim dreptać, pozostawiając mu swobodę w wyprowadzeniu piłki. Nie umie też utrzymać dobrej dyspozycji przez dłuższy okres. Raz w meczu strzeli bramkę, dołoży asystę i posypią się same „ochy” i „achy”, by przez następne 2-3 kolejki w ogóle nie istniał na boisku.
Umówmy się, zespół z Selhurst Park jak bardzo nie byłby utalentowany, i jak przyzwoicie by się nie prezentował, na ten moment raczej nie da rady stać się czymś więcej niż 10. siłą Premier League. Czasami zejście o poziom czy dwa poziomy niżej potrafi odmienić piłkarza, czego w ostatnich latach świetnym przykładem pozostaje Dominic Solanke. Francuz mógłby w południowym Londynie przejść przez podobny piłkarski czyściec i odbudować swoje dobre imię. Oczywiście pod warunkiem, że nie przytrafiłby się żaden poważniejszy uraz. Ma potencjał, by jeszcze wrócić na najwyższy poziom, natomiast od dobrych kilkunastu miesięcy permanentnie się z nim rozmija.
Nasz wybór – Rodrigo Moreno
Jeśli wśród spadkowiczów wybierano by zawodnika, którego absencja w zespole w największym stopniu przyczyniła się do relegacji, Rodrigo spokojnie zająłby w tej kategorii pierwsze miejsce. Uraz odniesiony przez Hiszpana w pucharowej potyczce z Accrington spowodował, że wyleciał on na półtora miesiąca. Leeds wygrało wtedy zaledwie jedno z sześciu spotkań w lidze. Jednak najgorszy w tym przypadku okazał się fakt, że były gracz Valencii już nie wrócił do imponującej formy sprzed katarskiego mundialu.
Jest trochę ironii w tym, że 32-latek swój najlepszy pod względem indywidualnym sezon rozegrał w kampanii zakończonej spadkiem z Premier League. Dopiero teraz pokazał umiejętności, za które w sierpniu 2020 roku zapłacono blisko 27 milionów funtów. W zaledwie 22 startach od pierwszej minuty trafił do sieci aż 13 razy. Uczynił to z zaledwie 27 celnych uderzeń na bramkę, znacząco przewyższając swoje xG na poziomie 8,57. Na gola zamienił 2/3 z 12 „setek”, jakie wykreowali mu jego koledzy. Dla porównania Patrick Bamford zmarnował 13 z 15. Jego liczby, jeśli chodzi o gole na rozegrane minuty czy liczbę strzałów na mecz, plasowały go wśród takich gwiazd jak Erling Haaland, czy Gabriel Jesus.
Jego zaangażowanie pokazuje również współczynnik xG Chain/90. Obrazuje on, ile razy na 90 minut dany zawodnik brał udział w łańcuchu podań prowadzących bezpośrednio do zdobycia bramki. Hiszpan pod tym względem uplasował się na 5. miejscu wśród piłkarzy (min. 500 rozegranych minut) z dolnej połowy tabeli. Przegrał tylko z Calvertem-Lewisem, Matetą, Maddisonem i Havertzem.
Rodrigo wchodzi w ostatni rok jego umowy z Leeds. Można założyć, że hiszpański napastnik nie za bardzo widzi siebie w sobotni czy niedzielny wieczór na obiektach Championship. Na stadionach często bardzo odstających od standardów, do jakich przywykł w Anglii. Jego odejście z klubu wydaje się nieuniknione. A w miarę zaawansowany już wiek sprawia, że byłby do wyciągnięcia za niewielkie pieniądze. Dla Palace nie jest on rozwiązaniem długoterminowym, ale na pewno lepszym niż Edouard czy Mateta. Zwłaszcza że na Selhurst Park raczej ciężko będzie z kasą tego lata. Rodrigo zdaje się więc dla Crystal Palace rozwiązaniem optymalnym.