Jan Bednarek nie będzie mógł zaliczyć tego sezonu do udanych. Zarówno pod względem klubowym, jak i tym reprezentacyjnym. Spadek z Premier League, utracenie wyjściowego składu podczas Mistrzostw Świata w Katarze i ogólna słaba postawa w barwach Southampton i reprezentacji Polski. Za relegacje do Championship, a także przeciętne wyniki naszej kadry nie można oczywiście winić wyłącznie Bednarka. Nie oznacza to jednak, że Polak nie ma nic za uszami. Bo ma. I to bardzo dużo.

W tym tekście podsumujemy wszystkie jego grzechy, odszukamy pozytywów i ocenimy jaka perspektywa maluje się przed naszym reprezentantem. Miłej lektury!

Liczby nie są po stronie Bednarka

Zacznijmy od suchych statystyk. Już tutaj były stoper Lecha Poznań wypada bardzo mizernie. W bieżącym sezonie Premier League wystąpił w 22 ligowych potyczkach. Jego drużyny zanotowały w nich jedynie 5 czystych kont. Straciły za to aż x bramek, a sam Janek zarobił 5 żółtych kartek. W ubiegłych kampaniach potrafił zaskakiwać bramkarzy przy rzutach różnych. W bieżącym sezonie ani razu nie trafił do siatki rywali. Zdołał za to zaliczyć jedną bramkę samobójczą po niesamowicie kuriozalnym błędzie.

W reprezentacji wyglądało to równie słabo. 8 meczów, 3 czyste konta, a także 15 straconych goli. Wiele z nich padło po błędach i złej komunikacji samego Bednarka. Przed objęciem kadry przez Czesława Michniewicza bohater tego tekstu był osobą od, której rozpoczynano układanie linii obrony. Od kilku miesięcy coraz częściej słyszy się o wyrzuceniu go z podstawowego składu biało-czerwonych. Trzeba przyznać, że jest ku temu wiele przesłanek. Gdyby nie kompletny nieurodzaj na tej pozycji w naszym kraju, to Bednarek zapewne miałby nawet problem z załapaniem się na listę powołań. Na początku sezonu środkowego obrońcy The Saints nie ratował nawet fakt gry w klubie oraz bycie w rytmie meczowym. No właśnie, przejdźmy teraz do fatalnego okresu w Aston Villi i głupio straconego pół roku.

Przyspawany do ławki

Pisząc o pobycie Jana Bednarka w Aston Villi nie da się jednak wciąż uciec od liczb. Jan Bednarek rozegrał w barwach The Villans tylko 6 meczów (w tym jeden, w którym spędził zaledwie 8 minut na placu gry) od sierpnia do stycznia. W zdecydowanej większości przypadków nawet nie łapał się do kadry The Lions. Nie ma się jednak czemu dziwić. Nasz reprezentant jeśli już dostawał szansę od ówczesnego trenera, czyli Stevena Gerrada, to kompletnie jej nie wykorzystywał i zawodził na całej linii. Villa nie wygrała żadnego z pięciu meczów, w których Bednarek zaliczył więcej niż wspomniane 8 minut. Dodatkowo straciła w nich aż 11 goli! Po zmianie szkoleniowca na Unaia Emery’ego Polak spadł w hierarchii środkowych obrońców na jeszcze niższe miejsce. Został jeszcze bardziej przyspawany do ławki.

Trzeba też zauważyć, że po odejściu Bednarka z klubu ekipa z Villa Park zaliczyła ogromny postęp i awans z 11. na aktualnie 7. miejsce. Oczywiście, w właściwie żadnym procencie nie jest to zasługa zerwania umowy z Bednarkiem. Wciąż jednak naprawdę szkoda, że Polakowi nie udało się być częścią tej przemiany Aston Villi. Była to dla niego wielka okazja. Na pewno myślał o niej, gdy w ostatnich godzinach Deadline Day ubiegłego letniego okienka transferowego decydował się na wypożyczenie właśnie do zespołu z siedzibą w Birmingham. Celem miało być przeniesienie się do drużyny, która powalczy o awans do europejskich pucharów, bo Southampton już na początku tegorocznych rozgrywek było jednym z głównym kandydatów do spadku. Ostatecznie Villa stała się taką drużyną, ale już bez Bednarka w kadrze.

Nieudany powrót

Pół złośliwym żartem, pół serio można powiedzieć, że czas spędzony na ławce rezerwowych nie był dla Bednarka aż tak zły, bo przynajmniej nie notował kolejnych bardzo przeciętnych występów na murawie. Gdyby nie brak konkretnej konkurencji na jego pozycji raczej nie miałby szans na częstą grę. Zapewne w każdej innej ekipie angielskie elity byłby jedynie rezerwowym środkowym obrońcą.

Po powrocie do szeregów Świętych i zerwaniu wypożyczenia przez Aston Villę Jan Bednarek wrócił do regularnej gry w pełnym wymiarze czasowym. Wystąpił w 17 ligowych rywalizacjach The Saints z rzędu. Niestety nie podniósł poziomu ich gry i kompletnie nie wyróżniał się na tle całej przeciętności ekipy, która jako pierwsza pożegnała się z Premier League i powitała z Championship w bieżącym sezonie angielskiej ekstraklasy.

Fakt, że 27-letni stoper wrócił do Southampton w bardzo złym momencie. Miało to miejsce już wtedy, kiedy wszystko wskazywało na spadek. Można było jednak liczyć, że piłkarz urodzony we Słupcy zdoła się choć trochę wyróżnić się na tle swoich kolegów. Tak jak chociażby James Ward-Prowse. Nie zrobił tego. Dlatego jego perspektywa nie maluje się w kolorowych barwach. Chociaż jest też kilka aspektów, które są po stronie bohatera tego tekstu.

Co może być dalej?

Z drużyn, które spadają do Championship bardzo często pozostaje grupa graczy, którzy swoją dobrą postawą zapracowali na transfer do innego zespołu i pozostanie w Premier League. Podczas zbliżającego się wielkimi krokami następnego letniego okienka transferowego na pewno nie będzie inaczej. Bednarkowi w załapaniu się do grona tego typu piłkarzy z pewnością nie pomoże jego forma z ostatnich miesięcy. Jedna kwciąż ma kilka zalet, które mogą skusić potencjalnych kupców.

Chodzi chociażby o jego doświadczenie i już dość pokaźne ogranie na poziomie Premier League. Bo tak z pewnością można nazwać dorobek 153 spotkań rozegranych w najlepszej piłkarskiej lidze świata. Do tego można dodać też 47 potyczek 27-latka w barwach Polski. Braku ogrania i obycia na najwyższym poziomie na pewno nie można mu zarzucić. Należy pamiętać, że topowe kluby mocno zwracają uwagę na to kryterium. Jan Bednarek mógłby być idealnym spoiwem w szatni między młodymi graczami i weteranami.

Wciąż należy też pamiętać, że bez powodu nie rozegrał, by tych ponad 150 meczów na stadionach najlepszych ekip na Wyspach. Wciąż potrafi bardzo dobrze grać w powietrzu oraz antycypować zagrania oraz zamiary oponentów. W trakcie tego sezonu miał problem z przeniesieniem swojego doświadczenia i zdobytej wiedzy przez co nie potrafił zarządzać formacją defensywną. Sam często wyglądał na bardzo zagubionego, ale przy lepszej pomocy jest w stanie wyeliminować ten mankament ze swojej gry. Będzie musiał to zrobić jeżeli marzą mu się częstsze występy na poziomie Premier League w drużynie, która nie będzie tylko walczyła o utrzymanie.

Perspektywa gry w Championship na pewno nie jest dla Jana Bednarka niczym przyjemnym. Sporo jednak wskazuje na to, że może być nieunikniona. A może 27-latek zdecyduje się na całkowite opuszczenie Anglii. Z pewnością będzie zależeć mu na regularnej grze na jak najwyższym poziomie, by móc dalej występować w koszulce naszej reprezentacji. Ten sezon w jego wykonaniu można uznać za stracony rok w karierze. Było to swego rodzaju zatrzymanie się w rozwoju lub nawet regres. Wciąż jednak jest jeszcze daleko od zakończenia kariery i może w każdej chwili się odbudować. Wierzymy w to całym sercem, bo wszyscy lubimy oglądać naszego reprezentanta w dobrej formie!