Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 35. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DAVID DE GEA

Fani Manchesteru United zaczynają powoli mieć dość. Nie ma się czemu dziwić. Ich drużyna wchodzi w decydującą fazę sezonu i nie może sobie pozwolić na tak głupie błędy, jak ten, którego dopuścił się hiszpański golkiper w meczu z West Hamem. Hiszpan nie dał rady odbić przed siebie bardzo lekkie strzału Saida Benrahmy. Został on oddany z odległości około 25 metrów od bramki, więc De Gea miał mnóstwo czasu na odpowiednie ustawienie. Przez tę wpadkę Czerwone Diabły przegrały z Młotami 0:1. Ta wtopa De Gei była tak wielka, że znalazł się on w antyjedenastce kosztem chociażby Daniela Iversena czy Jasona Steele, którzy przypomnijmy dali sobie wbić w tej kolejce aż 5 goli. Zresztą zobaczcie sami…

OBROŃCY

TIMOTHY CASTAGNE

Z jeden strony, w ataku był elementem „odżycia” ofensywy Lisów. To właśnie on dośrodkowując znalazł Barnesa, oraz Vardy’ego przy pierwszym podyktowanym karnym. Z drugiej, w defensywie wyglądał koszmarnie. Kompletnie zaniedbał obowiązki, czego skutkiem były niewyobrażalnie duże przestrzenie udostępnione rywalom. W pełni zasłużone miejsce w tej jedenastce.

LEWIS DUNK

To właśnie Dunka przy pierwszym golu „obrócił” Calvert-Lewin. Był to jeden z gorszych występów Anglika w tym sezonie. Nie mogę sobie przypomnieć nawet jednej udanej i spokojnej interwencji. Ofensywa gości była dziś zdecydowanie zbyt wysoko dla obrońców Brighton. W życiu bym się nie spodziewał, że to Adam Webster będzie musiał wspierać Dunka w walce z napastnikami The Toffees. Do zapomnienia.

WOUT FAES

Niewłaściwe krycie i kiepskie wybicie – dwa błędy, które skutkowały utratą dwóch bramek. Uważam, że jednym z głównych czynników obecnej sytuacji Leicester jest koszmarna defensywa. Brak człowieka, który byłby w stanie przewodzić tą formacją na odpowiednim poziomie, skutkuje dotkliwymi porażkami. Nie da się zbudować drużyny bez obrońców. Życzę kibicom Lisów, żeby na „ostrzeżeniu” się skończyło.

JUNIOR FIRPO

Dawno nie widzieliśmy tak tłamszonego bocznego obrońcy. W pewnym momencie chcieliśmy wystosować oficjalną prośbę do Mahreza, żeby przestał niszczyć Hiszpana. Nie wniósł nic dobrego, śmiało można go uznać, jako jednego z głównych winowajców porażki ekipy Leeds United.

POMOCNICY

CASEMIRO

Ostatnio Brazylijczyk wygląda na zagubionego. Brakuje mu energii, brakuje szybkości na boisku i spokojnej głowy. Zaliczył wiele niedokładnych, słabych podań. Niezbyt dobrze prezentował się w destrukcji. To był trochę występ w stylu Casemiro z początku sezonu, tego dopiero wchodzącego na najwyższe obroty. Czy to kwestia zmęczenia? 

YOURI TIELEMANS

Jako jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy tej drużyny, prezentował się żenująco. Piłkarz tej klasy powinien przewodzić i być przykładem dla kolegów, w jednym z kluczowych momentów sezonu. Belg był natomiast bardzo ospały, kompletnie niezaangażowany w wydarzenia na boisku, a jego podania nie przeszłyby prawdopodobnie nawet w National League. Słaba reklama przed nieuchronnym odejściem…

DENNIS PRAET

Co prawda, wykonał najwięcej pracy ze wszystkich zebranych tu piłkarzy Leicester, jednak miał on swój udział w dwóch straconych bramkach. Faul przy pierwszym golu oraz przegrany pojedynek fizyczny z Palinhą, stanowią zbyt duże obciążenie, aby zrezygnować z krytyki Belga. Ciężko określić, czy klub będzie miał jeszcze z niego pożytek. Te dobre występy można policzyć na palcach jednej ręki…

WILFRIED GNONTO

Mecz z Manchesterem City nigdy nie jest łatwy dla napastnika niżej notowanego rywala, bo raczej nie ma szansy zaprzyjaźnić się zbytnio z piłką. Gnonto spędził na murawie niecałą godzinę, a dotknął jej tylko 15 razy. W efekcie zaliczył anonimowy występ, zupełnie jakby nie było go na boisku. Reszta ofensywy pokazywała chociaż trochę zrywów.

NAPASTNICY

JORDAN AYEW

Po ostatnich, udanych tygodniach mieliśmy prawo spodziewać się po nim więcej. Tymczasem Ghańczyk nie pokazał nic ciekawego przeciwko Tottenhamowi. Był zdecydowanie najcichszy z ofensywnych zawodników Palace. Nie oddał nawet ani jednego strzału i niespecjalnie kłopotał obrońców rywali.

JAMIE VARDY

Anglik będzie chciał bardzo szybko zapomnieć o swoim ostatnim występie przeciwko Fulham. Napastnik Leicester przez cały swój pobyt na boisku (zdjęty w 76. minucie z placu gry) nie zrobił nic pozytywnego dla ekipy Lisów. Zdołał za to… fatalnie zmarnować rzut karny. Obrona The Cottagers radziła sobie z nim łatwo, a on sam zbyt często dawał łapać się na spalonym. Jednym słowem – słabizna.