Piłka nożna zna wiele przypadków, kiedy rodzeni bracia zostawali profesjonalnymi piłkarzami. Yaya i Kolo Toure, Jordan i Andre Ayew czy Phil i Gary Neville. Wymieniać można bez końca. Tym razem przyjrzymy się nieco mniej oczywistej historii, której bohaterami są trzej bracia McGinn.

Aby przyjrzeć się początkom tej relacji, musimy przenieść się do Szkocji, a dokładniej do wsi Duntocher w okolicach Glasgow. To właśnie tam wychowywali się Stephen, Paul oraz John McGinn. I tam stawiali swoje pierwsze piłkarskie kroki. Choć warunki w postaci nierównego boiska czy prowizorycznych bramek bez siatek, nie wydają się wymarzonymi warunkami do rozwoju, młodym chłopakom ani trochę to nie przeszkadzało. Grali w piłkę, gdzie tylko się dało. Pasja była wspierana do tego stopnia, że ich matka Mary zmusiła lokalne władze do postawienia bramek na pobliskim bulwarze. 

Starsi chłopcy z naprzeciwka przychodzili z nami grać, a sprzęt latał w powietrzu. Czasami robiło się brutalnie, ale ja, Paul i kilku moich kuzynów byliśmy dobrymi graczami. Dosłownie cały wolny czas spędziliśmy w tych parkach – mówi Stephen McGinn w rozmowie dla The Athletic.

Drużyna braci

Drużyna w podziale wojskowym to jednostka składająca się od 3 do 15 osób, co zgrabnie łączy się z tym piłkarskim tematem. Żeby nadać przedstawianej części jakąś strukturę, zaczniemy od Johna McGinna. Najmłodszy z rodzeństwa dziś jest zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnym członkiem rodziny. Kapitan i filar Aston Villi prowadzi swoją drużynę w pogoni za europejskim marzeniem. Dla ekipy z Birmingham rozegrał 179 spotkań i przez lata budował swoją pozycję w klubie. W tym miejscu warto wspomnieć, że to jego bramka w finale baraży w 2019 roku zagwarantowała Villi powrót do Premier League.

Jednak młody John musiał mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Mówiono mu, że nie zrobi kariery, bo jest za mały. Szczególnie dało się to we znaki w St. Mirren (między 15, a 17 rokiem życia Johna). Osoby bliskie klubowi w tamtym okresie wątpiły, czy w ogóle da radę w dorosłej piłce. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to szalone, ale ponoć wówczas jego styl biegania zniechęcił niektórych skautów. 

Jego ramiona wznosiły się naprawdę wysoko i wydawało się, że ma lekkie płaskostopie – mówi Graeme Mathie, były dyrektor sportowy Hibernian. – Ludzie patrzyli na niego i myśleli, że nie ma wielkiej mobilności, ale raporty pokazały jego tempo pracy, zaangażowanie i chęci do gry. To nam się spodobało.

John McGinn jest teraz opisywany jako „legenda” przez personel Hibernian, a jego nazwisko wciąż jest mile wspominane, kiedy ktoś mówi o zdobyciu przez Hibees Pucharu Szkocji w 2016 roku.

Kiedy John podnosił swoje pierwsze trofeum w barwach Hibernian, Paul McGinn przechodził do FC Chesterfield. Choć jego kariera nie nabrała takiego rozpędu jak ta młodszego brata, to obie miały punkty wspólne, ale po kolei. Wkrótce po ukończeniu szkoły Paul dostał szansę w szkockim Queen’s Park. Niedługo potem grał między innymi dla Dundee, St. Mirren (obok Stephena od 2018 do 2020 roku), Hibernian, a aktualnie reprezentuje barwy Motherwell. To wędrowanie po klubach przyniosło ponad 440 meczów na szkockich murawach. Najbardziej pamiętnym momentem w karierze środkowego z braci jest zapewne debiut w dorosłej reprezentacji Szkocji w 2021 roku. Prawy defensor wszedł wówczas z ławki w meczu przeciwko Austrii. Na boisku dołączył do Johna i po ostatnim gwizdku wspólnie cieszyli się ze zwycięstwa 1:0.

Z tymi dwoma zawodnikami związana jest jeszcze jedna, kto wie, czy nie najistotniejsza historia. Musimy cofnąć się do czasów, gdy Paul był 10-latkiem, stawiającym pierwsze kroki w futbolowym świecie. Co tydzień przy linii bocznej był wspierany przez swojego ojca oraz młodszego brata. Pewnego dnia okazało się, że zespół jest osłabiony i aby wyrównać liczbę graczy, dano strój 4 lata młodszemu Johnowi. Jeden z obecnych kibiców w artykule dla The Athletic porównuje to wydarzenie do „komedii”. Najmłodszy z McGinnów wbiegł na boisko w za dużej koszulce i szortach i pomimo śmiechów ze strony przeciwników grał przeciwko większym chłopakom bez żadnego strachu. 

Dowódca McGinn

Jednak wielkich karier wcześniej wspomnianych nie byłoby, gdyby nie poszli śladami najstarszego z rodzeństwa. Szlaki Johnowi i Paulowi przecierał Stephen McGinn. To on jako pierwszy przebił się, chociażby do akademii St. Mirren. Po kilku sezonach w szkockim klubie zaczął wędrować po poważniejszych markach takich jak Watford, Sheffield United i Wycombe Wanderers. Nie udało mu się jednak podbić angielskich boisk i po ciężkiej kontuzji wrócił na stare śmieci. Podczas pandemii, kiedy jego kontrakt z St. Mirren nie został przedłużony, Stephen rozważał całkowite zrezygnowanie z futbolu.

Wszystko było takie niepewne. Właśnie zostałem ojcem. Pomyślałem, że może będę musiał zająć się czymś innym, ale co innego mogłem robić? Z pewnością nie jestem zbyt dobrą złotą rączką.

Udało mu się objąć rolę grającego trenera w Hibernian, gdzie połączył siły z menedżerem Jackiem Rossem. Niedługo potem nadeszła okazja do gry w Greenock Morton. Rok później zdobył mistrzostwo Szkocji z Kilmarnock, a kilka tygodni temu doprowadził trzecioligowe Falkirk do półfinału pucharu Szkocji. Niestety na tym skończyły się marzenia, ponieważ jego drużyna przegrała z Inverness 0:3.

Dziś 34-latek zastanawia się, co by było, gdyby nie doznał poważnej kontuzji kolana w 2011 roku. Ale nie żałuje. W tym sezonie w barwach Falkirk wystąpił w 45 spotkaniach, w których zdobył 3 bramki i 2 asysty.

Bracia McGinn, nie McGill

Z jednej strony konflikty, kłótnie i nawet sprawy sądowe, z drugiej wspólna gra na nierównych boiskach za czasów dziecięcych. Opis pierwszych braci pochodzi z serialu Better Call Saul, w którym przez kilkanaście odcinków oglądamy zatarg pomiędzy braćmi McGill. Drugi, jak już dobrze wiecie dotyczy bohaterów dzisiejszego tekstu.

Jakby tego było mało, to bracia McGinn mają jeszcze siostrę, a dokładniej siostrę bliźniaczkę Johna, Katie. Ale wspomniany w tytule rodowy herb nie odnosi się tylko do opisywanego rodzeństwa. Dziadkiem chłopaków jest Jack McGinn – były prezes Celticu i przez sześć lat prezes Szkockiego Związku Piłki Nożnej.  

Kiedy patrzę, jak John gra przeciwko najlepszym na świecie, albo Paul gra dla reprezentacji Szkocji, a ja prowadzę drużynę w Hampden, prawdopodobnie nie doceniam, jak bardzo młoda wersja mnie uznałaby to za niesamowite – dodaje Stephen. – To wszystko, co chcieliśmy robić.