W meczu na szczycie lepszy okazał się Manchester City. Oba zespoły nie powiedziały jednak ostatniego słowa i przed nimi jeszcze 5 ligowych kolejek. Uściślając, dla Obywateli jest to 7, dodając zaległe spotkania. Kto stanie im na drodze w pogoni o mistrzostwo Anglii?

Manchester City wykonał poważny krok w stronę mistrzowskiego pucharu. Wygrana z Arsenalem sprawiła, że The Citizens mają wszystko w swoich rękach. Wystarczy wygrać jeden z zaległych spotkań, żeby wskoczyć na pozycję lidera. Aby taki rezultat pozostał do końca rozgrywek, potrzeba uniknąć przegranej w jeszcze 7 starciach. A tam czekają niemałe wyzwania, ale po kolei.

Arsenal – (Nie)prosty ostatni sprint

Chelsea (D), Newcastle (W), Brighton (D), Nottingham (W), Wolves (D)

Za niecały tydzień Arsenal podejmie kolejną wielką markę. Choć drużynie Chelsea w tym sezonie daleko od miana „wielcy”, to Kanonierzy pod żadnym względem nie mogą ich zlekceważyć. Ostatnie tygodnie w wykonaniu piłkarzy ze Stamford Bridge nie były popisem piłkarskiej jakości. Sympatycy tego klubu proszą już o skończenie obecnej kampanii i rozpoczęcie nowego rozdziału. Jednak sami zawodnicy mają coś do udowodnienia. Potrafili pokazać charakter i pomysł na mecz w niedawnym pojedynku z Realem Madryt. Tak naprawdę wszyscy mają swój typ na ten mecz, ale cechą takich drużyn, jest totalna nieprzewidywalność.

Następnie The Gunners czeka wyjazd nad rzekę Tyne do ekipy, która prezentuje w tym sezonie znacznie lepszy styl od wspomnianych The Blues. Newcastle zacięcie walczy o miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. Można być pewnym, że widząc Arsenal, nie zejdą grzecznie z drogi, a powalczą o pełną pulę. Pierwszy mecz pomiędzy nimi zakończył się bezbramkowym remisem. Osobną sprawą jest samo St James’ Park. Stadion Srok stał się w tym sezonie istną twierdzą niemal nie do podbicia. Trzy punkty w tym sezonie wywieźli stamtąd tylko zawodnicy Liverpoolu. Kanonierzy na ten wyjazd będą musieli zabrać wszystkie strzelby, katapulty i trebusze.

Kolejnym rywalem będzie Brighton, czyli jeszcze jeden zespół z aspiracjami pod tytułem „europejskie puchary”. Ostatnie mecze w wykonaniu Mew to gra w kratkę. Prawie na przemian wygrywają, remisują i tracą trzy punkty. Mimo wszystko, to wciąż solidny zespół, który stać na wiele. Najświeższa historia pokazuje, że 14 maja może paść każdy rezultat. Ostatnie pięć spotkań między tymi zespołami to dwa zwycięstwa Arsenalu, dwa Brighton i jeden remis. Wszyscy na Amex wiedzą, że urwanie punktów Londyńczykom przybliży ich do europejskiego snu. 

W 37. kolejce Arsenal pojedzie na City Ground. Jak wiemy mecze z zespołami walczącymi o utrzymanie jak Nottingham, w tej fazie sezonu, to niezwykle nieprzyjemne spotkania. Drużyny zagrożone spadkiem będą robiły wszystko, co w ich mocy, aby pozostać na najwyższym szczeblu. Dla walki o mistrzostwo Anglii to tylko dobra wiadomość. W końcu przed żadną z drużyn nie można bez wątpliwości dopisywać sobie trzech oczek.

Podopieczni Mikela Arety kampanię 2022/23 zakończą przed własną publicznością. 28 maja na Emirates przyjedzie Wolverhampton. W przypadku Wilków możemy mówić o podobnej sytuacji, co przed chwilą. Na ten moment wciąż są zaangażowani w walkę o utrzymanie i ich los w dalszym ciągu jest niepewny. Do meczu z Arsenalem pozycja ekipy z Molineux może być różna i to ona będzie definiować poziom trudności w meczu w Londynie.

Słowem podsumowania, Arsenal ma wyjątkowo nieprzyjemny terminarz, w którym muszą być czujni przez każdą minutę. Pytaniem, jakie stawiają sympatycy tego zespołu, jest – czy ich ulubieńcy wytrzymają presję i będą w stanie zdobyć komplet punktów? Tego jeszcze nie wiemy, ale z wypiekami na twarzy będziemy śledzić odpowiedź na to pytanie. W końcu kto ma to zrobić jak nie Arsenal Mikela Artety.

Manchester City – Nie zgubić się na trzech frontach

Fulham (W), West Ham (D), Leeds (D), Everton (W), Chelsea (D), Brighton (W), Brentford (W)

W przypadku Manchesteru City oprócz pięciu kolejek z urzędu dochodzi zaległe spotkanie z West Hamem. Do tego Obywatele zagrają 2 mecze w półfinale Ligi Mistrzów oraz finał FA Cup. I to natłok meczów może być największym ich problemem w wyścigu o mistrzostwo Anglii, ale po kolei – najpierw ligowi przeciwnicy.

Na pierwszy ogień poleci Fulham. Beniaminek ma za sobą nie najlepszy okres. Na ostatnie 6 spotkań wygrali tylko raz. Mimo to sytuacja The Cottagers jest stabilna. Ze spokojem utrzymują miejsce w środku tabeli i nic nie zapowiada niespodziewanego zrywu w którąś ze stron.

Następnie Elring Haaland i spółka podejmą u siebie West Ham. Młoty nieco uciekły ze strefy spadkowej po serii kolejnych spotkań bez porażki. Jednak czerwone światło relegacji wciąż rzuca cień na ich plecy. Reasumując – jest to kolejna drużyna, która będzie “gryźć trawę” za punkty. A udowodnili, że potrafią to robić nawet z najlepszymi. Dotkliwie przekonał się o tym niedawno przecież Arsenal.

Kolejne domowe spotkanie i kolejny potencjalny spadkowicz. Leeds znajduje się w podobnej sytuacji, co West Ham. Różnicą pomiędzy nimi jest forma w ostatnim czasie. Pawie tracą masę bramek i suną w dół ligowej tabeli. Przypadek ten sam – każdy mecz to walka o pozostanie w Premier League. Nie ma różnicy czy to Southampton, czy Manchester City.

Pewnego rodzaju hattrickiem będzie następne spotkanie ekipy z Etihad. Akcentem wieńczącym maraton spotkań z dołem tabeli będzie wyjazdowa potyczka z Evertonem. W tym przypadku warto przytoczyć dwa fakty. Po pierwsze, jesienią pojedynek tych zespołów zakończył się remisem 1:1. Po drugie odbędzie się on pomiędzy dwoma półfinałami z Realem Madryt. 

Tydzień później przed kolejną szansą namieszania w walce o tytuł Premier League stanie Chelsea. Tym razem podopieczni Franka Lamparda wybiorą do niebieskiej części Manchesteru i spróbują sprawić niespodziankę. Żeby się nie powtarzać, ten akapit zakończy statystyka bezpośrednich meczów. Od finału Ligi Mistrzów, Obywatele wygrali wszystkie starcia z The Blues.

24 Maja drużynę z niebieskiej części Manchesteru przywita u siebie Brighton. I ponownie, tak jak podczas opisywania tego przed chwilą, stawkę w tym meczu będą czuć obie ekipy.

Jeśli się okaże, że tak jak w 2012 czy 2022 roku o wszystkim będzie decydowała ostatnia kolejka, to we wszystkich domach będzie leciała transmisja z Gtech Community Stadium. To właśnie tam sezon zakończy drużyna Pepa Guardioli i to właśnie tam Brentford być może będzie walczyć o grę w europejskich pucharach. Thomas Frank i jego gracze udowodnili, że potrafią wygrać z każdym przeciwnikiem. I choć zadyszka w ostatnich tygodniach przerodziła się w spory zastój, nie skreślamy ich z wielkich ambicji. 

Niewątpliwym atutem The Citizens jest doświadczenie w rozgrywaniu zaciętych końcówek sezonu. Jeśli w tym roku zdobędą w takich okolicznościach mistrzostwo Anglii, to powiemy, że “zrobili to kolejny raz”. Jak zostało wcześniej wspomniane, na drodze mogą stanąć napięty terminarz i wymagające mecze z Realem. Gra na dwóch tak trudnych frontach to zadanie najcięższe z najcięższych, ale kto ma tego dokonać, jak nie Manchester City.