Za nami ostatnie spotkanie trzydziestej kolejki Premier League, które jednocześnie było szlagierem tej kolejki gier – po elektryzującym widowisku Liverpool zremisował z Arsenalem 2-2 i to zdecydowanie podopieczni Kloppa mogą czuć niedosyt spowodowany takim rezultatem meczu. 

Liverpool zagrał jak za najlepszych lat

Pierwsza połowa może tego nie zwiastowała, jednak drugie czterdzieści pięć minut pokazało nam, że nawet w bieżącym sezonie Liverpool jest w stanie grać jak drużyna, która jeszcze niedawno wygrywała Ligę Mistrzów oraz walczyła o mistrzostwo Premier League. Niesieni niesamowitym tego popołudnia dopingiem trybun Anfield podopieczni Kloppa kompletnie zdominowali Arsenal, w drugiej połowie nie pozwalając drużynie Mikela Artety na nic. Była intensywność, była świetna gra w posiadaniu piłki, było tworzenie szans jak na zawołanie – to była drużyna, którą przez wiele lat zachwycał się cały świat. Tylko za sprawą Aarona Ramsdale i nietrafionego rzutu karnego Mohameda Salaha Kanonierom udało się wywieźć z Anfield punkt. To jasny przekaz, że w tej drużynie Liverpoolu jest nadal wiele ognia i wielkości – potrzebuje ona jednak kilku usprawnień w postaci nowych zawodników, aby wrócić na swój poziom.

Nigdy nie zadzieraj z trybunami Anfield – lekcja druga

Ostatnie spotkanie ligowe między Liverpoolem i Arsenalem na Anfield miało miejsce w listopadzie 2021 roku – Kanonierzy przegrali wówczas sromotnie 0-4, a punktem przełomowym tamtego spotkania wydawało się starcie między Jurgenem Kloppem i Mikelem Artetą przy linii bocznej, które obudziło trybuny Anfield. Po tym starciu oprócz trybun wyraźnie ożywili się także zawodnicy, którzy niesieni dopingiem rozjechali Arsenal. Zdaje się, że historia zatoczyła koło w dzisiejszym spotkaniu, jednak tym razem ze starciem Granita Xhaki i Trenta Alexandre’a-Arnolda. To po nim ożyły trybuny, a chwilę później ożywieni zawodnicy Liverpoolu wbili bramkę kontaktową. Po niej chwycili Arsenal za gardło i nie puścili już do końca spotkania, niesieni niesamowitym dzisiaj dopingiem kibiców The Reds.

Warto doceniać Aarona Ramsdale

W bieżącym sezonie o angielskim bramkarzu słyszymy zasadniczo rzadko, co może wystawiać dobre świadectwo obronie The Gunners. Wspomina się o jego błędach w rozegraniu piłki, niektórych bramkach straconych przez Arsenal, przy których może mógł zachować się lepiej. Rzadko jednak wspomina się liczne kluczowe interwencje, w których Ramsdale uchrania Arsenal od straty bramki, a których w starciu z Liverpoolem trochę się nagromadziło. Ramsdale bronił jak w transie i jest jedynym powodem, dla którego podopieczni Mikela Artety wywożą z Anfield jakiekolwiek punkty. Jeżeli The Gunners finalnie uda się zdobyć tytuł, występ golkipera Arsenalu w tym spotkaniu i jego parady chociażby po strzałach Salaha czy Konate w końcówce meczu zdecydowanie zostaną zapamiętane na bardzo długo.