Zaledwie 1 punkt zdobyty w 6 ostatnich ligowych meczach. To dorobek Leicester City, który sprawił, że czara goryczy została przelana. Brendan Rodgers odchodzi z Leicester za porozumieniem stron. Irlandczyk spędził w szeregach klubu z King Power Stadium 4 lata. Fani zadają sobie tylko jedno pytanie – czy zarząd nie zdecydował się na ten ruch za późno?
Uparty jak osioł
Leicester City rozgrywa jeden z najgorszych sezonów na szczeblu Premier League w całej swojej historii. Lisy obecnie okupują niechlubne 19. miejsce w ligowej tabeli, mając na swoim koncie aż 17 porażek i 49 straconych goli. Widmo spadku do Championship coraz częściej spędza sen z powiek kibicom. Początek sezonu już zdradzał niepokojące symptomy, kiedy w 7 pierwszych spotkaniach Leicester zdołał zdobyć tylko 1 ligowy punkt, tracąc przy tym 22 gole. Zarząd nie reagował, a później wyszło na jaw, że pieniądze, a właściwie ich brak grał kluczową rolę w zachowaniu posady przez Rodgersa. Klub nie miał środków na odprawę dla irlandzkiego menedżera, którą musiałby wypłacić w przypadku zerwania umowy.
Z początku byłem wściekły, ponieważ nie mieścił mi się w głowie fakt, że przez brak środków zostaniemy niewolnikami Brendana Rodgersa, którego wybory personalne sugerowały szaleństwo. Danny Ward, pomimo hurtowego wpuszczania bramek i amatorskiej postawy między słupkami, wciąż był wyborem numer jeden Irlandczyka. Ponadto konflikt Rodgersa z Çağlarem Söyüncü sprawił, że elektryczny Daniel Amartey przez długi czas był podstawowym stoperem. Podobna sytuacja dotyczyła napastników. Jamie Vardy i Patson Daka regularnie dawali popis strzeleckiej niemocy, kiedy potencjał Kelechiego Iheanacho gnił przyspawany do ławki rezerwowych. Największy żal do Brendana Rodgersa mam za jego upartość w momencie, w którym zespół potrzebował świeżego bodźca w postaci roszad w wyjściowym składzie. Oczywiście trudno wyrokować gdzie na tym etapie sezonu znajdowałby się Leicester, gdyby skład tworzyły inne nazwiska. Jednak brak jakiejkolwiek reakcji menedżera mimo pasma porażek jest trudny do wybaczenia.
Rodgers ma wiele grzechów na sumieniu, ale obecna sytuacja Leicester to składowa wielu czynników
Widmo spadku do niższej ligi, jakie obecnie unosi się nad King Power Stadium to również kwestia wspomnianego przeze mnie braku środków. Pomimo zastrzyku gotówki, jaki przyniosła sprzedaż Wesleya Fofany do Chelsea, latem drużynę Lisów wzmocnił tylko jeden zawodnik, Wout Faes. Poza tym Brendan Rodgers stał przed trudnym zadaniem zarządzania składem, który był trapiony przez liczne kontuzje i mniejsze urazy. Dopiero w zimowym okienku transferowym Leicester udało się wzmocnić najbardziej opłakane pozycje w osobach obrońców Victora Kristiansena, Harry’ego Souttara i pomocnika Tete. Nie pomogło również finansowe fair play, które stanęło na przeszkodzie w spełnieniu wszystkich transferowych życzeń Rodgersa.
Brendan Rodgers jest jednym z najbardziej zasłużonych menedżerów w historii Leicester City. Jednak jego odejście po nieco ponad czterech latach było nieuniknione. Wydaje się, że rozstanie się z Irlandczykiem to ostatnia rzecz, jakiej chciał prezes Aiyawatt Srivaddhanaprabha. Tajski prezes ostatecznie zrobił to, czego od początku sezonu nie potrafił zrobić Rodgers – dał nowy bodziec, który być może sprowokuje pozytywną zmianę.
4 lata Brendana Rodgersa w Leicester:
🔹 204 spotkania
🔹 96 zwycięstw
🔹 37 remisów
🔹 71 porażek
🔹 1 Puchar Anglii
🔹 1 Tarcza Wspólnoty
🔹 2 sezony w europejskich pucharachW obecnej sytuacji odejście było nieuniknione, ale jestem wdzięczny za te 4 lata. pic.twitter.com/09h56EFpMX
— Kuba (@LeicesterMental) April 3, 2023
W dalszym ciągu nie znamy nazwiska nowego menedżera Leicester. W mediach pojawia się wiele kandydatur. Jesse Marsch, Ralph Hasenhüttl, Adi Hutter i Ange Postecoglou to najczęściej wymieniani trenerzy. Według bukmacherów najbliżej objęcia drużyny Lisów jest Rafael Benítez. Wiemy natomiast na pewno, że Graham Potter nie zamelduje się na King Power Stadium.