Piątkowy wieczór to idealna pora, by zacząć weekendową przygodę z Premier League. Na rozpoczęcie 28. kolejki Newcastle United zdołało wymęczyć zwycięstwo 2:1 przeciwko Nottingham Forest. Zespół Eddiego Howe’a utrzymał zatem swoją pozycję w walce o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.

Niewiele brakowało, a po tym spotkaniu z boiska schodziłoby dwóch przegranych. W pierwszej połowie Sven Botman sprezentował bramkę Nottingham Forest, lecz piłkarze Coopera mogą sobie jedynie pluć w brodę, że nie zdołali wyrwać Srokom nawet punktu. Jakie wnioski wyciągnęliśmy z tego spotkania?

Isak bohaterem Newcastle

Możemy być niemal pewni, że trzy punkty nie pojechałyby na północ, gdyby nie geniusz napastnika Srok. Alexander Isak zdobył w dzisiejszym spotkaniu dwie bramki. Najpierw w akrobatyczny sposób wykorzystał dośrodkowanie Joe Willocka, by strzelić na City Ground bramkę do szatni. Później w doliczonym czasie gry wywalczył karnego, którego następnie pewnym strzałem z 11 metrów zamienił na zwycięskie trafienie.

Trzeba powiedzieć, że napastnik Newcastle naprawdę potrafi zdobywać bramki i nie bez powodu wydano niego ponad 60 milionów funtów. Problemem Szweda są jedynie urazy. Isak długo leczył kontuzję łydki odniesioną na zgrupowaniu reprezentacji Szwecji w październiku, która nie pozwoliła mu na szybkie wejście do zespołu. Odkąd jednak powrócił pokazuje się z naprawdę dobrej strony. Warto choćby spojrzeć na sam bilans napastnika w tym sezonie. 7 meczów w wyjściowym składzie i 6 trafień to wynik zaiście wyborny.

Przed Forest kluczowy okres

Mecz z Liverpoolem to w tym sezonie jedyne spotkanie Tricky Trees, które udało się wygrać przeciwko rywalowi z górnej części tabeli. Przeciwko Newcastle otrzymali fantastyczną okazję, by to zmienić. Jak się okazało, nie byli jednak w stanie utrzymać jednobramkowego prowadzenia, tak jak zwykle robili to do tej pory.

Steve Cooper może więc mieć powody do zmartwień tymbardziej, że Nottingham nie wygrało w lidze od początku lutego i skromnego zwycięstwa nad Leeds. Mimo to, szybko nadarzy się im okazja do rehabilitacji. Na początku kwietnia Forest czekają trzy arcyważne spotkania, które mogą zadecydować o ich dalszych losach. Tricky Trees podejmą w nich walczące o utrzymanie Leeds i Wolves oraz przeciętną Aston Villę. A jak dobrze wiemy, to właśnie z bezpośrednimi rywalami zwykli w tej kampanii punktować.

Komedii z VAR-em ciąg dalszy

W drugiej połowie meczu byliśmy świadkami bardzo dziwnej sytuacji, która mogła znacząco wpłynąć na losy całego spotkania. Otóż Newcastle United zdobyło bramkę dużo wcześniej za sprawą Elliota Andersona, lecz Paul Tierney jakimś cudem zdecydował się ją odwołać. Chodziło o rzekomego spalonego, na którym znalazł się Sean Longstaff.

Jak można było jednak zauważyć na powtórce, po pierwsze piłka dwukrotnie odbiła się najpierw od graczy Forest, a po drugie wcale nie była skierowana do Longstaffa. Taka decyzja wydaje się więc co najmniej dziwaczna, tymbardziej że sędzia obejrzał wcześniej całe zajście na monitorze. Na jego szczęście Newcastle udało się wygrać ten mecz, co na pewno pozwoli zatrzeć niesmak po tej decyzji.