Todd Boehly buduje klub na własnych zasadach. Amerykanin ma bardzo duże aspiracje i jednego nie można mu zarzucić – nie próżnuje. Poza tym, do oszczędnych też z pewnością nie należy, co ułatwia ścieżki do mało realnych transferów.

Todd Boehly w niecałe dwa okienka na transfery wydał 468 milionów funtów. Za kwoty wyższe niż 50 milionów do drużyny dołączyli: Wesley Fofana, Marc Cucurella, Raheem Sterling, Mychajło Mudryk, a pewne jest również przyjście Christophera Nkunku za 63 miliony.

Poza tym, wielu właścicieli klubów bardzo ceni etyczność negocjacji prowadzonych przez Amerykanina i Behdada Eghbaliego. Mówili o tym w Brighton czy ostatnio w Szachtarze, gdy ważnego wywiadu udzielił Dyrektor Generalny ukraińskiego klubu.

Boehly jest aktywny i ambitny, a to pozwala mu mierzyć wysoko. Jak zatem informuje Matt Law z The Telegraph, Amerykanin z chęcią „rozwinąłby czerwony dywan”, by przywitać na Stamford Bridge Harry’ego Kane’a. Wątpliwościom poddaje się jednak atrakcyjność tego ruchu dla zawodnika.

Oczywiście nie chodzi tutaj o aspekty sportowe, a o status legendy i swój dobytek w Tottenhamie, gdzie wyrasta na jedną z największych legend w historii. By jednak taki status osiągnąć w odniesieniu do całej ligi, to zawsze będą wytykać mu jedno – brak trofeów. Mimo to, na ten moment nie wydaje się, by Tottenham czy sam zawodnik rozważaliby taki ruch. Todd jednak z pewnością będzie próbował „gotować”.