Wczoraj po ponad miesięcznej przerwie spowodowanej Mundialem, wróciła w końcu nasza królowa Premier League! Na emocje w Boxing Day nie mogliśmy narzekać, bowiem wszystkie starcia obfitowały w bramki. Mieliśmy też niespodziewane zwroty akcji, w tym świetne powroty obydwu klubów z Północnego Londynu.

Dziś możemy cieszyć się kolejną dawką wrażeń. Na pierwszy ogień poszło starcie Chelsea z Bournemouth. The Blues nie musieli wypruwać sobie żył, aby zwyciężyć 2-0. Jakie wnioski wyciągnęliśmy z tego spotkania?

Supersnajper Kai Havertz?

Strzelił z Salzburgiem. Strzelił z Brighton. Strzelał z Kostaryką. Strzelał z Brentford. Kai Havertz trafił i dzisiaj, a do tego zaliczył asystę! Trudno zaprzeczyć, że Niemiec ostatnio jest w formie, a Chelsea potrzebuje napastnika jak tlenu. Świadczy o tym chociażby dopięcie transferu Christophera Nkunku, który dołączy do londyńskiego w lipcu oraz praktycznie przyklepanie młodego Iworyjczyka Fofany z Molde.

W tym momencie jednak Kai Havertz dwoi się i troi, aby pokazać, że The Blues mają już w swoich szeregach człowieka, który jest w stanie zatuszować fatalne transfery Lukaku, czy Wernera. Tym razem dał zwycięstwo Chelsea, która w końcu może wziąć głęboki oddech. Fatalna seria Pottera sprzed Mundialu nareszcie dobiegła końca!

Plaga kontuzji wciąż dręczy Chelsea

The Blues mogą cieszyć się ze zwycięstwa w dzisiejszym meczu, ale los znów ich nie rozpieszcza. W sparingach przeciwko Aston Villi i Brentford stracili kolejno Broję i Fofanę, dziś z kolei boisko przedwcześnie opuścił kolejny defensor – Reece James. Uraz Anglika nie wyglądał bardzo groźnie, ale kibice Chelsea i tak mają powody do zmartwień.

James nie pojechał na Mundial w Katarze właśnie z powodu kontuzji kolana, a dobrze wiemy jak bardzo takie urazy potrafią być dokuczliwe. Gdyby jeden z najlepszych prawych obrońców na świecie znów musiałby pauzować, zarówno on jak i Graham Potter mogli by mówić o niesamowitym pechu. Kibicom The Blues nie pozostaje jednak nic innego, jak czekać na pierwsze pomeczowe informacje.

Bournemouth nie umie grać z gigantami

Mimo przyzwoitego dorobku punktowego i czternastego miejsca w tabeli, Bournemouth pozostaje faworytem bukmacherów do spadku z Premier League. Niemniej jednak, przed Mundialem podopieczni Gary’ego O’Neila regularnie punktowali, a przede wszystkim potrafili wygrywać z bezpośrednimi rywalami z dołu tabeli. Dziś po ambitnej, świetnie kontrującej drużynie Wisienek nie było śladu. Napastnicy nie potrafili zrobić użytku nawet z idiotycznych zabaw Chelsea we własnym polu karnym. Na nic nie zdał się też aktywny pressing w końcówce spotkania, bowiem obrona Chelsea utrzymała bezpieczne prowadzenie do ostatniego gwizdka.

Nie sądze jednak, by kogokolwiek taki rezultat zaskoczył. W aktualnym sezonie Bournemouth przegrało wszystkie spotkania przeciwko zespołom Big Six, mogąc pochwalić się katastrofalnym bilansem bramkowym z takich meczów 2:21. Myślę jednak, że nie powinniśmy wyciągać tutaj pochopnych wniosków. Jedni wracają do gry w formie, inni jak Bournemouth pod formą, ale nie znaczy to, że cały obecny sezon musi być dla nich przegrany. Wisienki już w sylwestra czeka starcie u siebie z Crystal Palace. To oznacza doskonałą okazję, by znów powędrować w górę tabeli!