Koniec! Anglicy zakończyli swój pierwszy mecz na tegorocznych 22. Mistrzostwach Świata w piłce nożnej, które w tym roku przypadły do organizacji Katarowi. Synowie Albionu starli się dzisiaj z reprezentacją Iranu, która wystąpiła na 5 Mundialach w historii. Zawsze jednak kończyła swój udział w turnieju już po fazie grupowej. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem może być bardzo podobnie. Dlatego, że w dzisiejszym starciu Persowie wyglądali niesamowicie blado na tle dominujących Anglików. Synowie Albionu ostatecznie zwyciężyli aż 6:2. Sprawdźmy jakie wnioski możemy wysnuć po tej jednostronnej potyczce. Miłej lektury!

Defensywa jest kluczem do sukcesu Anglii, ale teraz dołączyła do tego ciekawsza gra w ataku

Na ostatnich Mistrzostwach Europy to własnie gra obrony była kluczem do sukcesu, a więc vice-mistrzostwa Starego Kontynentu. Anglia pierwszą bramkę na tamtym turnieju straciła dopiero w półfinale! W dodatku w całym turnieju stracili tylko jedną bramkę z gry. W dzisiejszym meczu znów to defensywa ustawiła Anglii wynik i kontrolę meczu. Duet Harry Maguire i John Stones wyglądał bardzo pewnie. Tylko raz ten pierwszy zgubił krycie i padła bramka dla przeciwników, ale wykluczając ten incydent i sprekurowanie rzutu karnego w ostatniej minucie, wlaściwie nie dawali zagrozić choćby w najmniejszy sposób swojej bramce. Do tego stwarzali też zagrożenie przy bramce przeciwników. Maguire trafiał w poprzeczkę, a inny przedstawiciel formacji obronnej, Luke Shaw zanotował asystę przy bramce otwierającej wynik meczu.

Jeśli w dalszej części katarskich Mistrzostw Świata (już przeciwko trudniejszym rywalom) obrona Synów Albionu będzie grala tak pewnie, a do tego będzie tak produktywnie włączała się do gry w ataku, to znów może się okazać, że będzie kluczowa dla wyników Anglii.

W ataku też wyglądało to inaczej niż zdążyliśmy się ostatnio przyzwyczaić. Sporo gry kombinacyjnej i wymiany podań, które wychodziły Anglikom. Z przodu dziś to naprawdę mogło się podobać.

Anglików nigdy nie wolno skreślać, bo są drużyną turniejową

Podopieczni trenera Garetha Southgate’a nie prezentowali się przed Mundialem – najlżej, jak to tylko możliwe mówiąc – zbyt dobrze. Dość powiedzieć, że dzisiejszy triumf był pierwszym zwycięstwem Anglików od 6 meczów i marca tego roku! Po drodze sensacyjnie spadli również z dywizji B Ligi Narodów. Dodatkowo we wspomnianych 6 meczach zdołali zdobyć jedynie 4 bramki, a z czego aż 3 pochodziły z jednego meczu. Dodatkowo spora część podstawowych graczy spisuje się dość słabo lub sporo poniżej oczekiwań w swoich klubach. Mimo wszystko Anglików nawet w takich okolicznościach nie radziłbym skreślać Three Lions.

Przed ostatnimi Mistrzostwami Europy również nie wyglądali zjawiskowo. Poza tym duża liczba ważnych zawodników miała za sobą średnie sezony w rozgrywkach klubowych. Ostatecznie wszyscy wiemy, że udało im się dojść do finału i omal go nie wygrać. Nie mówię, że w Katarze będzie to wyglądało w tożsamy lub nawet podobny sposób, ale po prostu nie należy skreślać i zabierać Anglikom szans na odniesienie sukcesu niezależnie co, by się z nimi nie działo. Dlaczego? Są w ostatnich latach typową „drużyną turniejową”, która budzi się na okres wielkich czempionatów. A do tego w tej ekipie po prostu drzemie naprawdę ogromny potencjał. W ich szeregach znajdziemy indywidualności, które czasami w pojedynkę będą potrafiły rozstrzygnąć o wyniku meczu, ale z drugiej strony cała ekipa potrafi dobrze się zgrać i wspólnie wytworzyć niesamowity kolektyw, który staje się bardzo trudny do zatrzymania.

Oczywiście, dziś o dobre zaprezentowanie nie było trudno. Przeciwnik nie należał do tych najsilniejszych na świecie (więcej o tym poniżej), ale było widać, że potrafią ładnie budować akcję nawet już bardzo blisko pola karnego rywali lub już bezpośrednio w nim. Wymiana podań przy pressingu oponentów nie stanowi im problemu, warto też wspomnieć o dośrodkowaniach po których było dużo zagrożenia – dwa razy padały bramki, a innym razem Harry Maguire trafił w poprzeczkę.

Najważniejsze okazało się natychmiastowe ustawienie Iranu w szeregu. Kluczowe okazało sie przejęcie inicjatywy w środku pola (82% posiadania piłki w pierwszej odsłonie meczu). W defensywie Anglicy również nie popełniali błędów i grali pewnie. Skutecznością popisali się Jude Bellingham i Raheem Sterling, a piękna bramkę zdobył Bukayo Saka. Ogólnie cała ekipa była dziś po prostu skuteczna, oddali 4 strzały celne w pierwszej połowie i mieli już 3 bramki. Z kolei w drugiej wynik na 4:0 podwyższył Saka, którego można spokojnie nazwać MVP tej dzisiejszej rywalizacji. Obroniły się też decyzje Southgate’a, które przed meczem mogły być kontestowane. Na koniec dobre zmiany i bramki zaliczyli Jack Grealish oraz Marcus Rashford.

Na prawdziwe wyciąganie wniosków przyjdzie jeszcze czas

Anglia w fazie grupowej zmierzy się jeszcze z USA (25.11), a także Walią (29.11). Po tych spotkaniach również nie będzie jeszcze można wysnuć zbytnio daleko idących wniosków,. Jednak zdecydowanie będą bardziej miarodajne niż te, które można wysnuć po 90 minutach starcia z Iranem. Kadra Trzech Lwów po prostu musiała dzisiaj wygrać, to była miała być czysta formalność… i tak też było. Za to oczywiście brawa, ale na więcej konkretów w sprawie reprezentacji dowodzonej przez selekcjonera Southgate’a przyjdzie nam jeszcze poczekać. Na razie mogą cieszyć się bardzo dobrym, skutecznym rozpoczęciem tego turnieju. Kluczowe będzie, jak wypadną na tle wyżej renomowanych USA czy Walii. Natomiast wszystko wskazuje na to, że na mecz z czołowym światowym potentatem mogą czekać aż do ewentualnego ćwierćfinału.

Podsumowując, Anglia zrobiła to co zrobić musiała. Udowodniła, że na wielkich turniejach nie można jej skreślać, nawet pomimo wcześniejszej bardzo słabej formy. Kilku zawodników, patrz zwłaszcza Bukayo Saka, ale też Raheem Sterling, Harry Kane, Marcus Rashford (efektywna zmiana i trzeci najszybszy gol w historii Mundiali, bo już 39 sekund po wejściu), Luke Shaw, pokazało się z bardzo dobrej strony i wywierało pozytywny wpływ na grę Trzech Lwów. Troszeczkę więcej można byłoby wymagać od Declana Rice’a, ale końcowo nie ma żadnych powodów do narzekania w obozie Southgate’a i spółki.