Od pewnego spokojnego niedzielnego wieczoru samo wypowiedzenie nazwiska „Ronaldo” podnosi temperaturę o 50%. Portugalczyk wzniecił ogień tuż przed wyjazdem na mundial i nie wydaje się, żeby temat miał ucichnąć czy rozejść się po kościach.

Oliwy do ognia dolał filmik, który trafił wczoraj do sieci. Widzimy na nim chłodne przywitanie Bruno Fernandesa i Cristiano Ronaldo, podczas którego 37-letni napastnik wydaje się zdezorientowany. To dało powody kibicom, by dopisywać do zachowania Bruno narrację żalu w kierunku Cristiano.

Joao Mario, czyli inny reprezentant Portugalii odpowiada jednak, że niekoniecznie tak musi być. Piłkarz Benfiki na pytanie o chłodny uścisk dłoni zawodników odpowiedział, że nie było złej krwi między nimi.

To był żart między nimi, Bruno był jednym z ostatnich, którzy przybyli na zgrupowanie, a Cristiano zapytał go: „Płynąłeś tu łodzią?”.

Generalnie 29-letni zawodnik starał się luzować atmosferę wokół głośnego wywiadu kapitana swojej kadry. Na pytanie czy to odpowiedni czas na załatwianie takich spraw, Joao Mario z uśmiechem odpowiedział:

Czas wywiadu? Nie, dla nas to nic nowego, nagłówki gazet są zawsze o nim, więc dla nas to prostu to samo. Nie mam problemu z czasem wywiadu, bo każdy zawsze mówi o Cristiano, więc dla nas to żaden problem.

Wygląda więc na to, że z atmosferą w kadrze Portugalii nie ma większych problemów, a wnioski z zachowania Bruno były wyciągane zbyt pochopnie. Chyba że Joao Mario oprócz tego, że jest dobrym zawodnikiem, to jest też świetnym aktorem.