Start Mistrzostw Świata lada moment. My jednak wciąż żyjemy tym, co wydarzyło się na boiskach Premier League w rundzie jesiennej. Kapituła Angielskiego Espresso nie próżnuje i wybrała najlepszą jedenastkę pierwszej części sezonu na boiskach najmocniejszej ligi świata. Oj, łatwo nie było…

BRAMKARZ

ALISSON BECKER

Rzadko kiedy Alisson w tym sezonie zawodził. Ciężko także przypomnieć sobie jakiś mecz Liverpoolu, w którym ciężar utraty punktów spadłby właśnie na Brazylijczyka. Alisson w tym sezonie mimo bardzo słabej gry obronnej swojego zespołu spisuje się naprawdę solidnie. Były golkiper Romy rozegrał wszystkie czternaście spotkań w lidze, notując cztery czyste konta. Powiecie, że niecałe 30% meczów bez utraty gola to mizerny wynik, ale zwróćcie uwagę ile baboli w tym sezonie zrobił Gomez czy Van Dijk. O Alexandrze-Arnoldzie już nawet nie wspominając.

Golkiper The Reds notuje średnio 3,5 interwencji na spotkanie. Choć dorobek punktowy ekipy Kloppa w tym sezonie nie imponuje, tak liczba straconych goli już tak. Pod tym względem ekipa The Reds plasuje się na czwartym miejscu ex-aequo z Chelsea, West Hamem i Evertonem.

Patrząc na suche liczby: 47 obron – 13 zza pola karnego, reszta z szesnastki; średnio 82 procent skuteczności podań, asysta przy golu Salaha przeciwko City. W naszym cotygodniowym zestawieniu najlepszych zawodników kolejki Alisson gościł trzykrotnie.

OBROŃCY

WILLIAM SALIBA

Jeden z głównych architektów Arsenalu w tym sezonie? William Saliba. Najczęściej wybierany zawodnik Arsenalu do naszych XI kolejki? William Saliba. Odkrycie sezonu? William Saliba. Francuz patrząc na statystyki stricte defensywne, w tym sezonie po prostu miażdży swoich przeciwników. Co prawda zdarzały mu się słabsze mecze, jak choćby ten przegrany z Manchesterem United, jednak defensor Kanonierów z reguły trzyma stały, solidny poziom. Jego popisowymi starciami w tym sezonie z pewnością były mecze z Bournemouth, Brentfordem czy Fulham, w których miał bezpośredni udział przy bramkach swojego zespołu.

Były zawodnik Nicei, Saint-Etienne czy Olympique Marsylia błyszczy w tym sezonie pod kątem celności podań. Średnio 75 zagrań na jedno spotkanie i 92% skuteczności jak na środkowego obrońcę? Chapeau bas! Na dodatek Arsenal z nim w składzie zachował aż sześć czystych kont, a sam Saliba był w tym sezonie autorem trzech trafień.

Kandydatur do obsadzenia środka obrony w naszym zestawieniu było wielu. Jednak w żadnym innym przypadku nie byliśmy tak pewni jak właśnie przy wyborze Williama Saliby. Kozak nad kozakami.

BEN WHITE

Benjamin White od początku bieżącej kampanii gra na nowej dla siebie pozycji prawego obrońcy, jednak kompletnie tego po nim nie widać – ciężko bowiem szukać jakiegokolwiek słabego w wykonaniu Anglika spotkania w tym sezonie Premier League. W pierwszych dwóch kolejkach widać było w nim wiele z środkowego obrońcy, co oznaczało chociażby brak wydatnego wsparcia na prawej stronie Bukayo Saki, jednak od mniej więcej spotkania z Bournemouth White oferuje pełny pakiet, dorzucając do swojej gry także bardzo wartościowe obiegi, co poskutkowało dwoma zanotowanymi asystami. Anglik nie jest tradycyjnym bocznym obrońcą, często grając wręcz jako pomocnik w taktyce Mikela Artety, ale wywiązuje się ze swoich zadań wyśmienicie – jest przede wszystkim bardzo mocny w defensywie, co tylko potwierdza największa w lidze ilość odbiorów w lidze spośród wszystkich prawych obrońców (27), a także fakt, że został on minięty zaledwie 8 razy na 29 prób, co daje mu najlepszy współczynnik udanych odbiorów obok Rasmusa Kristiensena z Leeds. Co więcej, Anglik jest także niezwykle ważny dla Arsenalu w posiadaniu piłki – ma on bowiem trzecią największą ilość kontaktów z piłką w drużynie (899), trzecią największą liczbę podań (694), największą ilość podań w ostatnią ćwiartkę (123), trzecią największą ilość podań progresywnych (279), a także drugi najlepszy współczynnik podań progresywnych (43% skuteczności). White ustawicznie rotuje między ustawieniem w trójce z tyłu, dołączaniem do pomocy i podłączeniem się do ataku, a jego elastyczność jest bezcenna dla Mikela Artety i jego drużyny.

KIERAN TRIPPIER

Bena White śmiało można nazwać drugim najlepszym prawym obrońcą tego sezonu Premier League, a wszystko za sprawą właśnie Kierana Trippiera, który w tym sezonie przechodzi istny renesans formy! Na przestrzeni wszystkich spotkań Srok ciężko zlokalizować słabszy mecz w wykonaniu byłego prawego obrońcy Atletico Madryt. Dość powiedzieć, że wygrał on w tym sezonie aż 5 nagród zawodnika spotkania, co przy rozegranych 15 meczach z całą pewnością robi wrażenie. Przy swojej solidności w obronie, o której świadczy 76% skuteczności odbiorów, prawy obrońca Srok daje swojej drużynie wiele także w ataku, notując do tej pory bramkę i trzy asysty. To kolejny przykład bardzo rozważnych ruchów Newcastle na rynku transferowym po przejęciu klubu przez Saudyjczyków – Trippier poza swoją oczywistą jakością piłkarską, wnosi także do drużyny z St. James’s Park ogrom doświadczenia i cech przywódczych, które przydały się już w wielu momentach bieżącej kampanii i niewątpliwie pomogły Srokom w wspięciu się na najniższy stopień podium rozgrywek Premier League.

POMOCNICY

KEVIN DE BRUYNE

Obecność Belga w tego typu jedenastkach to już praktycznie normalność – Kevin De Bruyne najzwyczajniej nie schodzi poniżej pewnego poziomu i zdecydowanie potwierdza to w bieżącym sezonie. Po 14 spotkaniach ma na koncie już 10 asyst, co stawia go w świetnej pozycji do pobicia rekordu asyst w jednym sezonie Premier League, który należy do jego samego i Thierry’ego Henry’ego, a który wynosi 20 zanotowanych ostatnich podań. To zadanie powinno być tym łatwiejsze, jeśli weźmiemy pod uwagę, że De Bruyne ma w tym sezonie na szpicy prawdziwą maszynę do strzelania bramek w postaci Erlinga Haalanda. Niebywałe w pomocniku Obywateli jest to, że oprócz tego że jest oczywiście geniuszem piłkarskim, to potrafi nim być z niebywałą regularnością, co trzy dni podając nam na tacy zagrania, które ciężko byłoby nam sobie wyobrazić patrząc na wszystko z perspektywy telewizora, często zaskakujące nawet jego kolegów z drużyny, którzy nie wiedzą że istniała możliwość, aby De Bruyne ich wypatrzył.

MIGUEL ALMIRON

Proszę Państwa, przed Wami najbardziej pozytywne odkrycie sezonu 2022/23. Kto by się spodziewał, że eksplozja talentu Paragwajczyka nastąpi w wieku 28 lat? Pomocnik Newcastle jest idealnym przykładem na to, że niektórzy piłkarze są jak wino – im starsi, tym po prostu coraz lepsi. Świetna forma gracza, z którego nie tak dawno żartował Jack Grealish została nagrodzona w październiku. Zarówno on, jak i jego trener Eddie Howe zgarnęli statuetki kolejno dla najlepszego zawodnika i najlepszego trenera minionego miesiąca.

Przejdźmy jednak do statystyk, bo te najbardziej zobrazują fantastyczną formę gracza Srok w tym sezonie. 15 rozegranych spotkań = 8 bramek, 1 asysta, 86% skuteczności podań. Jedyne do czego moglibyśmy się przyczepić w przypadku Paragwajczyka do skuteczność udanych dryblingów, która średnio wynosi 54% na spotkanie, ale przecież… nie da się być idealnym.

Almiron do spółki z fantastycznym w tym sezonie Kieranem Trippierem,  Bruno Guimarãesem i Nickiem Popem mogą w tym sezonie doprowadzić Newcastle do europejskich pucharów. Newcastle w trakcie przerwy na Mistrzostwa Świata będzie spoglądać na inne drużyny z góry. Gdyby tak udało się utrzymać miejsce w TOP4 na koniec sezonu, byłaby to piękna historia. A jednym z jej głównych bohaterów z pewnością byłby Miguel Almiron.

JAMES MADDISON

Leicester zaliczyło fatalny start rozgrywek w Premier League, jednak także to nie przeszkodziło Jamesowi Maddisonowi w pokazywaniu całemu światu swojego geniuszu od samego początku ligowej kampanii. Anglik w 13 rozegranych spotkaniach zdobył siedem bramek i zanotował cztery asysty i w wielu meczach był jedyną iskierką nadziei na korzystny wynik dla swojej drużyny. Będący ustawicznie pod grą, biorący ciężar gry na swoje plecy, nie bojący się podejmować ryzyka na boisku i piekielnie skuteczny w tym, co robi – taki właśnie jest Maddison. W 2022 roku jedynie Harry Kane zaliczył więcej bramek i asyst od zawodnika Leicester w rozgrywkach Premier League – Maddison ma ich na koncie aż 23. Nic może zatem dziwić oburzenie wielu, kiedy do ostatnich chwil niepewny był wyjazd Maddisona na Mistrzostwa Świata do Kataru, po tym, jak Gareth Southgate konsekwentnie pomijał go przy powołaniach na kolejne mecze reprezentacji. Koniec końców jednak zawodnik Leicester poleciał do Kataru spełniając swoje marzenia i należy powiedzieć – mało kto zasłużył na to tak, jak James Maddison.

MARTIN ØDEGAARD

Powiedzieć, że Martin Ødegaard jakiś czas temu odrodził się jak feniks z popiołów, to nie powiedzieć nic. Kiedyś nie wiadomo było jak potoczy się jego kariera, a Real Madryt nie myślał o niczym innym, aniżeli o tym, aby oddać Norwega na kolejne wypożyczenie. A dziś? Dziś gracz Kanonierów stanowi o sile drugiej linii swojego zespołu. To od niego Mikel Arteta rozpoczyna budowanie składu. Nic dziwnego, skoro w trzynastu rozegranych spotkaniach gracz urodzony w Drammen strzelił 6 goli i dorzucił dwie asysty.

Gdybyśmy mieli wytknąć Ødegaardowi jedną rzecz, z pewnością byłaby jego… regularność. Norweg w jednym meczu potrafi strzelić dwa gole zapewniające zwycięstwo (patrz mecz z Wolves), żeby w innym troszeczkę bardziej przygasnąć (patrz mecze z Tottenhamem czy Leicester). Patrząc globalnie, jego dyspozycja w bieżącym sezonie jest godna podziwu co udowadniają przede wszystkim liczby jakie wykręca z meczu na mecz.

Na uwagę zasługuje także liczba stworzonych sytuacji. Ødegaard aż sześciokrotnie otwierał drogę do bramki swoimi podaniami, notuje średnio 81% skuteczności podań i wygrywa blisko 70% pojedynków na mecz. Nieźle, prawda?

LEANDRO TROSSARD

Nie sposób nie znaleźć miejsca w najlepszej jedenastce pierwszej części sezonu 2022/23 dla gwiazdy Brighton, które jest jedną z rewelacji bieżącej kampanii Premier League – Leandro Trossarda. Belgowi w świetnej grze nie przeszkodziła nawet zmiana trenera we wrześniu, kiedy to schedę po Grahamie Potterze przejął Roberto De Zerbi. Co więcej – Trossard to jedyny zawodnik w historii Premier League, który zdobył pięć pierwszych kolejnych bramek pod batutą nowego trenera w jego pierwszych spotkaniach w tej roli. Belg trafiał do siatki siedem razy i dorzucił do tego trzy asysty, a trzeba także dodać, że nie wykręcał tych liczb na byle kim – strzelał on bowiem przeciwko chociażby Liverpoolowi, któremu wbił hat-tricka, a także Manchesterowi City czy Chelsea. Nic zatem dziwnego, że Trossardem zaczęły interesować się większe kluby, które za chcą wykorzystać jego sytuację kontraktową – umowa wahadłowego z klubem z The Amex wygasa w czerwcu 2023 roku. Na czele kolejki znajdują się podobno The Blues, gdzie ponownie pracować ze swoim byłym podopiecznym chce wspomniany już Graham Potter.

NAPASTNICY

ERLING HAALAND

Co tu dużo mówić – Norweg wszedł do Premier League z drzwiami i futryną, notując kosmiczne osiemnaście bramek i trzy asysty w trzynastu spotkaniach. Manchester City z Haalandem na szpicy być może jest do pokonania, co pokazało chociażby ostatnie spotkanie Obywateli z Brentford, ale na pewno jest to o wiele trudniejsze – kiedy drużynie City nie szło w spotkaniach z chociażby Newcastle, Crystal Palace czy Fulham, to właśnie Haaland wskakiwał w kostium Supermana i wyciągał The Citizens za uszy z kłopotów swoimi bramkami. Często patrząc na grę Norwega można mieć wrażenie, że jest on żywcem wyjęty z gry komputerowej – na boisku bowiem sprawia wrażenie prawdziwego terminatora, który jest szybszy i silniejszy od każdego przeciwnika, a do tego piekielnie skuteczny, często potrafiący strzelić bramkę z połowy sytuacji bramkowej. Dość powiedzieć, że zgromadzenie trzech hat tricków zajęło mu jedynie osiem spotkań ligowych, co jest oczywiście absolutnym rekordem w historii rozgrywek. Na tym etapie można się jedynie zastanawiać ile innych rekordów zostanie pobitych przez Haalanda w bieżącej kampanii ligowej, zwłaszcza mając na uwadze, że teraz ma około półtora miesiąca przerwy na wypoczynek przed drugą połową sezonu. Współczujemy obrońcom Premier League.

IVAN TONEY

Ivan Toney to prawdziwy człowiek orkiestra w Brentford – jego drużyna może nie radzić sobie najlepiej, ale Anglik zawsze jest gotowy wziąć odpowiedzialność za wynik Pszczół i często w pojedynkę poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa niezależnie od klasy przeciwnika, na co najlepszym dowodem jest ostatnie spotkanie z Manchesterem City, gdzie Toney ustrzelił zresztą dublet. Jego rola w drużynie wychodzi daleko poza jedynie strzelanie bramek – musi on dodatkowo wychodzić z pola karnego i rozgrywać piłkę, dominować w powietrzu, spajać ataki Pszczół i bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że Anglik wywiązuje się ze swoich zadań fantastycznie. Jest jednym z trzech zawodników w tym sezonie Premier League, który zdążył już przekroczyć barierę 10 zdobytych bramek – inni to Harry Kane i Erling Haaland, co sprawia że osiągi Toneya są tylko bardziej imponujące, mając na uwadze klasę zawodników którymi otoczeni są jego towarzysze w tym gronie. 27-latek ostatecznie nie pojechał na Mundial, jednak w niedalekiej przyszłości nieuniknionym zdaje się jego transfer do jednego z największych klubów w kraju – wydawać by się mogło, że to ktoś idealnie skrojony na pozycję dziewiątki chociażby w Chelsea czy Manchesterze United. Aby jednak mogło do tego dojść, wyjaśnić musi się sytuacja związana z obstawianiem przez Toneya spotkań, której konsekwencji dyscyplinarnych dla zawodnika jeszcze nie znamy.


TRENER RUNDY

EDDIE HOWE

Ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł przewidzieć rok temu, że Eddie Howe tak świetnie poradzi sobie w roli menadżera Newcastle. Klub wówczas został dopiero co przejęty przez Saudyjskich właścicieli i wydawać się mogło, że menadżer który nie ma zbyt bogatego CV nie będzie w stanie sprostać nowym, mocarstwowym ambicjom klubu. Nic bardziej mylnego! Ekipa dowodzona przez generała Howe’a była jedną z najlepszych drużyn końcówki poprzedniego sezonu i udowadnia swój bezprecedensowy rozwój także w tym sezonie. Bez wielkich – jak na głębokość portfela nowych właścicieli Srok – inwestycji drużyna z St. James’s zakończyła pierwszą część sezonu na najniższym stopniu podium Premier League, tracąc jednocześnie najmniej bramek w całej lidze wspólnie z Arsenalem, a także mogąc się pochwalić czwartą najlepszą ofensywą ligi. Przy swojej efektywności, Newcastle jest również efektowne – podopieczni angielskiego szkoleniowca grają naprawdę imponującą piłkę opartą na posiadaniu piłki, co mogłoby się jeszcze jakiś czas temu wydać wręcz abstrakcyjnym opisem rozmawiając o tym zespole. Kto pomyślałby, że Joelinton może być jedną z najlepszych ósemek w lidze, a Miguel Almiron jednym z jej najlepszych skrzydłowych? To wszystko zasługa właśnie Howe’a, który wykonuje w klubie znad Tyne niesamowitą robotę i w pełni zasługuje na miano najlepszego trenera pierwszej części bieżącego sezonu Premier League.