Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 16. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ILLAN MESLIER (3)

Już sam fakt straconych 4 bramek wskazuje nam, że nie był to udany występ francuskiego golkipera Leeds United. Jednak, gdy przyjrzymy się w jaki sposób dawał sobie nabijać owe gole, to… robi się jeszcze gorzej. Bramkarz Pawii zawinił właściwie przy połowie bramek zdobytych przez Tottenham. Przy pierwszym trafieniu wybił piłkę wprost pod nogi Harry’ego Kane’a, który trafił do pustej bramki. W tej sytuacji da się jeszcze bronić Francuza, bo trzeba zasugerować, że był faulowany przez jednego z rywali, ale już przy kolejnej bramce tylko Mesliera można obwiniać o jej stratę. W fatalny sposób właściwie sam skierował piłkę do swojej siatki. Później nie dał rady wybronić sytuacji, która ustawiła wynik na 3:3, a na sam koniec bezmyślnie pozostawił bramkę pustą, gdy  wybiegł z interwencją do wbiegającego Dejana Kulusevskiego, który podał do Rodrigo Bentancura, a ten bez żadnych problemów dał Tottenhamowi zwycięstwo 4:3.

OBROŃCY

JOAO CANCELO (2)

Tydzień temu głupia czerwona kartka jeszcze w pierwszej połowie meczu z Fulham, a teraz podczas niespodziewanie przegranej 1:2 potyczki z Brentford dane nam było zaobserwować kolejny bardzo przeciętny występ Portugalczyka. Kompletnie nie przypominał siebie. Przyzwyczaił już nas do tego, że wnosi niesamowicie dużo do gry w ataku zespołu Manchesteru City, ale tym razem właściwie wcale nie wywarł pozytywnego wpływu na grę ekipy trenera Pepa Guardioli. Zupełnie nie potrafił dogadać się z Philem Fodenem, a także resztą ofensywy Obywateli. Spora część jego podań oraz dośrodkowań była niecelna. Dużo lepiej nie prezentował się też w elemencie defensywy. Na sam koniec otrzymał jeszcze żółtą kartkę za kuriozalną próbę wymuszenia faulu. To nurkowanie było rzeczą, która wyszła mu zdecydowanie najlepiej podczas sobotniego popołudnia na Etihad Stadium.

ARMEL BELLA-KOTCHAP (1)

Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że obrona Southampton nie zrobiła zbyt wiele, by Liverpool w ten weekend na Anfield doznał drugiej porażki z rzędu. O ile atak starał się zaskoczyć The Reds (raz ta sztuka powiodła się, gdy po wrzutce z rzutu wolnego trafił Che Adams), ale najczęściej górą był Alisson, o tyle obrona w pewnych momentach nawet nie udawała, że się stara. Bella-Kotchap kilkukrotnie wyglądał, jakby obudził się dopiero kilka sekund przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Popełnił wielki błąd, gdy nie upilnował Nuneza przy jego pierwszym trafieniu. Zachował się karygodnie przy tej bramce Urugwajczyka. W dalszej części spotkania również przytrafiło mu się kilka sytuacji, gdy piłka przechodziła obok niego wraz z atakującymi graczami Liverpoolu.  Słabiutki występ 20-letniego Francuza.

LIAM COOPER (1)

Dejan Kulusevski będzie się mu śnił przez najbliższy tydzień, a może i nawet więcej. Liam Cooper zupełnie nie radził sobie w pojedynkach z dynamicznym Szwedem. Z innymi ofensywnymi piłkarzami Tottenhamu nie radził sobie zresztą lepiej. Był chyba najgorszym elementem całej formacji obronnej Leeds w starciu ze Spurs. Zupełnie zabrakło mu chłodnej głowy w końcówce, gdy jego ekipa prowadziła jeszcze 3:2. Od 31-letniego szkockiego defensora można wymagać zdecydowanie więcej. Gracze Tottenhamu zupełnie odsłonili wszelkie jego wady i słabości.

LEWIS DUNK (1)

Brighton przegrało z Aston Villą 1:2 z dwóch powodów. Pierwszym był Pan sędzia Chris Kavanagh, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Mew w końcówce drugiej połowy, a drugim słaba gra w defensywie. Momentami ta gra była wręcz fatalna. Najwięcej złych decyzji podejmował właśnie Lewis Dunk. 30-letni Anglik popełnił bezmyślny faul w polu karnym w 20. minucie meczu, gdy jego drużyna prowadziła jeszcze 1:0. Jedenastkę na bramkę zamienił Danny Ings, który w 54. minucie również trafił do siatki Brighton. Tym razem Dunk dał się w dziecinny sposób ominąć angielskiemu napastnikowi Aston Villi, a to pozwoliło mu na zdobycie drugiej bramki i ustalenie wyniku spotkania.

PASCAL STRUIJK (1)

Kolejny zawodnik Leeds United w dzisiejszej antyjedenastce i znów mamy do czynienia z graczem linii obrony zespołu Pawii. Przypadek? W żadnym wypadku! Struijk również nie podołał ofensywnym wyzwaniom Tottenhamu i popełnił kilka błędów, które nie pozwoliły Leeds wywieźć pozytywnego wyniku z Londynu. Nie otrzymywał należytego wsparcia ze strony reszty równie słabo dysponowanych partnerów, ale z drugiej strony sam często był spóźniony i też im nie pomagał. Również kompletnie nie radził sobie z Kulusevskim i jego dryblingiem. Podopieczni Antonio Conte najczęściej atakowali stroną krytą właśnie przez Struijka. Jak widać przyniosło to zamierzone korzyści.

POMOCNICY

MASON MOUNT (3)

Mount w meczu z Newcastle był zupełną odwrotnością oczekiwań fanów Chelsea wobec jego skromnej osoby. Miał wywierać pozytywny wpływ na akcję Niebieskich poprzez ich rozgrywanie lub kończenie, a ostatecznie wszystko co robił kończyło się niepowodzeniem. Nie wykreował choćby jednej groźnej okazji dla swoich kolegów. Niecelne podania, straty w środkowej części boiska, niecelne długie piłki – długimi momentami aż ciężko się na to wszystko patrzyło. Nie można odebrać mu tego, że faktycznie starał się, ale mało z tego wynikało. Zerowy dorobek bramkowy po stronie The Blues dobitnie o tym świadczy.

ILKAY GUNDOGAN (1)

Niezliczona ilość niecelnych podań, niemrawość i brak przebojowości złożyły się na daremne próby kreacji w pierwszej połowie. Jakby tego było mało, to on pozwolił „uciec” napastnikowi Brentford przy decydującej bramce spotkania. Niemiec jest jednym z głównych winowajców porażki i zwiększenia straty do liderującego Arsenalu.

ANTHONY ELANGA (1)

13 meczów, 0 goli i 1 asysta. Dorobek Elangii w tym sezonie prezentuje się bardzo, bardzo przeciętnie. Jeszcze gorzej wyglądała forma młodego reprezentanta Szwecji podczas starcia z Fulham na Craven Cottage. Nie był w stanie pokonywać obrońców beniaminka w pojedynkach jeden na jednego.Wyglądał wówczas niesamowicie bezradnie. Nie wychodziły mu również próby dośrodkowań do partnerów ustawionych w polu karnym. Nie zaoferował zupełnie nic dobrego z przodu. Równie słabo wyglądał w grze obronnej, gdy na jego stronie Fulham miało często sporo miejsca na przeprowadzanie ataku. Kompletnie nie przekonał do siebie sympatyków Czerwonych Diabłów, a także trenera Erika ten Haga, który w końcu nie wytrzymał i zdjął go już w 55. minucie rywalizacji.

MATEO KOVACIĆ (1)

Chorwat może i chciał, ale niestety nie wszedł w spotkanie w odpowiedni sposób. Środek pola The Blues wyglądał koszmarnie. Był delikatnie bardziej widoczny, kiedy nadeszły taktyczne zmiany, jednak w konsekwencji niezdarność wzięła górę. Aż nieprawdopodobne, że tak ograni i doświadczeni pomocnicy zostali zdominowani przez formację Newcastle.

NAPASTNICY

ERLING HAALAND (1)

A kogo my tu mamy? Widok bardzo rzadki, aczkolwiek wątpliwości poddać można sprawność piłkarza. Powrót po dyskomforcie niejednokrotnie bywa niełatwy i tak było również w tym przypadku. Odpowiedzialny za prawidłowe funkcjonowanie formacji ofensywnej piłkarz tym razem nie sprostał oczekiwaniom. Było widać starania chociażby przy współpracy z Gundoganem, jednak wciąż było to za mało, aby zapobiec tej wstydliwej porażce.