Faza grupowa Ligi Europy zwykle nie obfituje w zapierające dech w piersiach emocje, dziś jednak byliśmy świadkami świetnie zapowiadającego się starcia. Manchester United potrzebował odnieść zwycięstwo co najmniej dwiema bramkami przeciwko ekipie Realu Sociedad, by wyprzedzić bezpośredniego rywala w grupowej tabeli.

Taki wynik pozwoliłby Czerwonym Diabłom przeskoczyć fazę 1/16 finału i uniknąć starcia z jedną z przegranych drużyn z Ligi Europy, w których gronie znalazły się między innymi Barcelona i Juventus. Ostatecznie misji nie udało się wykonać, a zespół Ten Haga ponownie przekonał się jak niewygodnym rywalem jest Real Sociedad. Czego dowiedzieliśmy się po tym spotkaniu?

United odbiło się od baskijskiego muru

Zwycięski Manchester United ostatecznie okazuje się przegranym Manchesterem United. Czerwone Diabły pokonały rywala 1-0 po golu Garnacho, ale to Baskowie triumfowali po końcowym gwizdku. Mogło się wydawać, że swój plan na to spotkanie realizowali od poczatku meczu, a United było raczej nieporadne. Zespół Ten Haga przegrał to spotkanie na tle mentalnym, a jego piłkarze nie radzili sobie w atmosferze intensywnego dopingu kibiców baskijskiego klubu. Nie udało się pójść za ciosem po trafieniu Garnacho. Zawodnicy Manchesteru United wyglądali w dalszej części spotkania na nieco przygaszonych i nie stworzyli wystarczającej liczby groźnych sytuacji, by zasłużyć na zwycięstwo w grupie.

Ten Hag tworzy nowego snajpera

Trzeba oddać Cristiano Ronaldo, że jego asysta do Garnacho była wyśmienita i na początku spotkania zdawał się prezentować w taki sposób, jakiego moglibyśmy oczekiwać od 37-letniego gwiazdora. W sprytny sposób rozdzielał piłki, akceptując swoje braki szybkościowe, a tym samym umiejętnie napędzając ataki zespołu. Niestety potem z każdą minutą było już tylko gorzej. Ronaldo nie wykorzystał świetnej okazji sam na sam po błędzie baskijskiego obrońcy, a potem z biegiem czasu gasł. Pod koniec meczu weszła dodatkowa irytacja i obrazek śmiesznie podskakującego CR7 może być idealnym materiałem na mema dla kibiców.

Nie samym Ronaldo żyje jednak człowiek i trzeba przyznać, że ogólnie ofensywa United miała problemy ze sforsowaniem defensywy hiszpańskiego klubu. Totalnie niewidoczny Eriksen, łatwo tracący piłki Rashford i przeciętnie radzący sobie w rozegraniu Bruno sprawili, że dobrych sytuacji dla United zwyczajnie zabrakło. Dzisiejszą dyspozycję ofensywy Manchesteru United doskonale podsumowuje kończący mecz na szpicy Harry Maguire.

Nie wzrost lecz technika zrobi z Ciebie zawodnika

Mimo, że ostatecznie United nie wypełniło założonego celu, nie sposób nie pochwalić jednego z ich graczy. Jest nim oczywiście Lisandro Martinez, który rozegrał kolejne spotkanie po profesorsku. Gdyby nie świetne interwencje Argentyńczyka, jak i również doskonałe rozegranie piłki, Czerwone Diabły mogłyby nie nawiązać nawet walki o zwycięstwo w grupie. Były piłkarz Ajaxu ponownie pokazał, że mierząc 175 cm można grac na pozycji środkowego obrońcy. Doskonale wychodziło mu granie na wyprzedzenie zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Co więcej, Argentyńczyk długimi piłkami napędzał ataki zespołu, wyręczając w ten sposób graczy ofensywnych.