Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza antyjedenastka 13. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

JOSE SA (1)

Ok, przy trafieniach Jamiego Vardy’ego, a zwłaszcza Youriego Tielemansa, bramkarz Wolverhampton Wanderers nie mógł zrobić zbyt wiele. Ale raczej trudno byłoby dokonać innego wyboru. Leicester City oddało cztery celne strzały na bramkę Jose Sa. Ten wpuścił je wszystkie. O tym meczu Portugalczyk będzie chciał jak najszybciej zapomnieć.

OBROŃCY

MARC GUEHI (1)

W naszej najlepszej jedenastce wspominaliśmy, że obrona Evertonu zdominowała i całkowicie pozbawiła atutów atak Crystal Palace. Defensywa Orłów nie potrafiła zrobić tego samego z rywalami. Pierwszy gol dla gospodarzy boleśnie to pokazał. Guehi został boleśnie upokorzony przez Dominica Calverta-Lewina, który puścił sobie piłkę obok niego i powalił na murawę. Generalnie stoper nie wyglądał na murawie Goodison Park zbyt pewnie.

JOE GOMEZ (1)

Absolutnie tragiczny występ drużyny Liverpoolu nie ujdzie zawodnikom na sucho. Zaczynamy od obrony. Tutaj przedstawicielem The Reds będzie Joe Gomez. Niestety Anglikowi nie udało się utrzymać formy z meczu przeciwko Manchesterowi CIty. W starciu z Nottingham 25-latek wypadł naprawdę kiepsko. Obrońca Liverpoolu kilkukrotnie był wyraźnie źle ustawiony, a także przegrywał starcia z rywalami we własnym polu karnym. Z dziesięciu  pojedynków Gomez wygrał zaledwie sześć, a w dodatku aż 20 razy stracił posiadanie piłki. Jedynie fenomenalna postawa Alissona uchroniła The Reds od utraty kolejnych bramek.

KRISTOFFER AJER (1)

To, co Aston Villa zrobiła z defensywy Brentford, można nazwać pogromem. Pszczoły dopuściły przeciwników do aż 11 celnych strzałów. Z ich obrony wybraliśmy do naszego zestawienia Kristoffera Ajera. Niepewny w defensywie, niepewny z piłką przy nodze, mnóstwo niecelnych zagrań – Norweg wypadł źle nawet na tle tak słabo dysponowanego zespołu.

POMOCNICY

MOHAMED SALAH (4)

Wygląda na to, że powoli wyrasta nam kandydat na największe zaskoczenie obecnej kampanii. Oczywiście negatywne zaskoczenie. Kto by pomyślał, że na tym etapie sezonu Egipcjanin będzie miał na koncie zaledwie cztery trafienia. À propos liczby cztery, to w sobotnim spotkaniu Mo Salah zaliczył zaledwie cztery celne podania. CZTERY. To doprawdy szokujące biorąc pod uwagę, że 30-latek spędził na boisku pełne 90 minut. Jego poczynania pod bramką rywala też nie stały na najwyższym poziomie. Zaledwie dwa celne strzały, a oprócz tego takie babole, jak chociażby dobitka po strzale TAA z okolic 7. metra, która poszybowała prosto w trybuny.

SCOTT MCTOMINAY (2)

Szkot zameldował się na boisku w 80 minucie spotkania, a miejsce w naszej antyjedenastce zagwarantował sobie z kolei już po sześciu minutach. Pomocnik Czerwonych Diabłów prawie zmarnował wysiłek swoich kolegów, którzy cały mecz walczyli i zasługiwali na trzy punkty lub co najmniej remis. Podczas rzutu rożnego McTominay sfaulował Armando Broję, a niedługo po tym Chelsea zamieniła jedenastkę na bramkę i objęła a prowadzenie przed końcem spotkania. Można dyskutować, czy sędzia podjął właściwą decyzję. Interwencja Szkota nie była na tyle agresywna, żeby spowodować upadek napastnika The Blues, natomiast kontakt był wyraźny, co zwyczajnie dało sędziemu pretekst i wolne pole do interpretacji.

FABINHO (1)

Ciężko o dobry występ całej drużyny, jeśli środek pola w żadnym stopniu nie funkcjonuje tak, jak powinien. W sobotnim meczu Fabinho, zamiast zagwarantować spokój, jak ma to w zwyczaju, omal nie doprowadził do utraty bramki po swoim błędzie technicznym. W spotkaniu z Nottingham Brazylijczyk ani nie pomagał w defensywie, ani nie wniósł nic do ofensywy. W ciągu 90 minut 29-latek wygrał zaledwie jeden pojedynek i stracił posiadanie piłki aż 12 razy. Gdzie podział się stary Fabinho?

JACK HARRISON (1)

Bardzo duży rozstrzał, jeśli chodzi o poziom gry ma angielski skrzydłowy. Przeciwko Fulham wylosowało mu zdecydowanie słaby dzień. Oddawał piłkę rywalom ponad 20 razy, stwarzał właściwie zerowe zagrożenie. Właściwie, bo raz stanął przed świetną szansą na gola, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany. Na całe szczęście w tej sytuacji skórę uratował mu dobijający Rodrigo.

NAPASTNICY

WILFRIED ZAHA (1)

Ostatnio Iworyjczyk brylował formą, niestety tym razem zdecydowanie zawiódł. Mecz z Evertonem ogólnie rzecz ujmując, nie poszedł zawodnikom Crystal Palace. Sytuacji nie potrafił odmienić również lider drużyny — Wilfried Zaha. W całym spotkaniu 29-latek oddał zaledwie jeden strzał. Iworyjczykowi nie wychodziły również dryblingi oraz pojedynki 1 na 1. Cały występ gracz Orłów udekorował żółtą kartką za niepotrzebny faul.

ODSONNE EDOUARD (1)

Czy napastnik Orłów stworzył jakiekolwiek bezpośrednie zagorzenie pod bramką rywala? Raczej nie. Jego jedyny strzał został zablokowany, a oprócz tego na próżno szukać innych sytuacji z udziałem Francuza. Zresztą w całym spotkaniu zanotował on zaledwie 27 kontaktów z piłką. Nie przeszkodziło mu to jednak, aby w tym czasie stracić futbolówkę aż 12 razy.

GABRIEL JESUS (1)

Przeciwko Southampton Brazylijczyk był potrzebny bardziej jako finisher, niż jako kreator. No i niestety z tej roli niespecjalnie się wywiązał. Gdyby wykorzystał jedną ze swoich okazji, mógłby odmienić losy spotkania. Należy przyznać, że powinien wywalczyć karnego, lecz zawiódł sędzia. Niemniej, to chyba najsłabszy występ Jesusa w barwach Arsenalu.