Nieciekawie wygląda sytuacja Leeds United po kolejnej porażce w Premier League. Tym razem piłkarze z Elland Road przegrali przed własną publicznością z Fulham. Jesse Marsch nie potrafi znaleźć sposobu na poprawę wyników swojej ekipy. Frustracji po porażce z beniaminkiem nie ukrywali kibice zgromadzeni w niedzielne popołudnie na stadionie. 

Leeds United ma na koncie zaledwie dziewięć punktów i po czwartej porażce z rzędu znalazł się w strefie spadkowej. Pawie po raz ostatni na boiskach Premier League wygrali w sierpniu. Od tego czasu w ośmiu meczach zgromadzili zaledwie dwa oczka.

W meczu z Fulham strzelanie w 20. minucie rozpoczął Rodrigo. Prowadzenie gospodarzy trwało jednak stosunkowo krótko. Już sześć minut później wyrównał niezawodny Mitrović. W drugiej połowie dla podopiecznych Marco Silvy strzelali Reid oraz Willian. Jeszcze w doliczonym czasie gry do siatki trafił Summerville, ale ten gol jedynie zmniejszył rozmiary porażki Leeds. Mateusz Klich pojawił się na boisku dopiero w 76. minucie.

Po tak rozczarowującym meczu skończyła się cierpliwość fanów na Elland Road. Wielu z nich opuściło trybuny przed końcowym gwizdkiem, a ci, którzy zostali dali upust swoim emocjom za pomocą przyśpiewek. Słowa „Sack the board” należy interpretować jako nawoływanie do zwolnienia nie tylko menedżera, ale również osób zarządzających klubem.

Wygląda na to, że Jesse Marsch nie potrafi sprawić, żeby jego podopieczni grali w zadowalający sposób na boiskach Premier League. Jeśli w najbliższych tygodniach wyniki się nie poprawią, to możemy spodziewać się prędkiego zwolnienia Amerykanina. W zeszłym sezonie drużyna Leeds rzutem na taśmę zdołała uniknąć spadku do Championship. Kolejny sezon gry poniżej oczekiwań i walki o utrzymanie może zakończyć się już bez happy endu.