Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 12. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ILLAN MESLIER (2)

Jeden celny strzał na bramkę i… dwa stracone gole. Czegoś takiego nie widuje się zbyt często. I o ile Mesliera trudno obwiniać za brak skutecznej interwencji przy samobóju Robina Kocha, to należy zwrócić uwagę, że był kompletnie nieefektywny w swoich działaniach. Przy okazji bramki Harveya Barnesa mógł chyba wyjść trochę bardziej zdecydowanie, a w pozostałej części meczu nie zrobił właściwie nic poza jednym wypiąstkowaniem piłki. Bardzo anonimowy występ, jak na bramkarza. No i niestety zakończony porażką.

OBROŃCY

ROBIN KOCH (2)

Niemiec nie rozpoczął meczu w najlepszym stylu. Już w 16. minucie spotkania 26-latek trafił do własnej bramki. Obrońca usiłował przeciąć podanie Castagne’a, jednak zrobił to na tyle niefortunnie, że kompletnie zaskoczył Mesliera. Niestety losów meczu nie udało się już odwrócić. Niespełna 20 minut później drugiego gola dołożył Harvey Barnes, a Leeds przegrało spotkanie.

TYRONE MINGS (2)

Kolejny mecz i kolejny ogromny błąd na koncie Anglika. No nie jest to najlepszy okres w karierze Tyrone’a Mingsa. Aston Villa szybuje w dół tabeli, a 29-latek regularnie utrudnia życie swoim kolegom z drużyny. Tym razem reprezentant Synów Albionu zdobył bramkę samobójczą. W końcówce meczu Kebano płasko wstrzelił piłkę w pole karne, a Mings idealnie dołożył stopę i bez większych problemów skierował piłkę do bramki z najbliższej odległości. Co najgorsze, gdyby Anglik po prostu nie próbował interweniować, futbolówka najprawdopodobniej ominęłaby wszystkich zawodników i z całej akcji nie byłoby nawet najmniejszego zagrożenia. Skończyło się jednak na swojaku i bolesnej przegranej 3-0.

WITALIJ MYKOŁENKO (1)

Słaby występ Evertonu zasługuje na wyróżnienie. Pierwszy gracz The Toffees na naszej liście to Witalij Mykołenko. Ukrainiec ewidentnie nie radził sobie z atakami Newcastle prowadzonymi prawą stroną boiska. 23-latek często był spóźniony i zwyczajnie dawał się ogrywać rywalom. Finalnie gracze Franka Lamparda stracili w środowym meczu tylko jednego gola, a między innymi przez słabą postawę Mykołenki rozmiary porażki mogły być znacznie większe.

POMOCNICY

JESSE LINGARD (3)

Po transferze do Nottingham Forest miał być gwiazdą, a wyszło… No właśnie. Jesse Lingard zanotował kolejny bardzo przeciętny występ. Anglik powinien napędzać ataki swojej drużyny, tymczasem w meczu z Brighton nie oddał choćby jednego strzału na bramkę rywala. Mało tego, 29-latek nie podjął ani jednej próby dryblingu. Kompletnie bezbarwny występ nowego zawodnika The Tricky Trees.

DOUGLAS LUIZ (1)

W przypadku Brazylijczyka warto skupić się przede wszystkim na jego nieodpowiedzialnym zachowaniu. Dał się sprowokować Aleksandarowi Mitroviciowi, ten to wykorzystał i pomocnik Aston Villi za swoje impulsywne zachowanie został usunięty z boiska na początku drugiej połowy meczu. Poważne osłabienie uniemożliwiło dogonienie Fulham i zainkasowanie chociaż jednego punktu. Choć czerwoną kartkę anulowano, należy powiedzieć sobie szczerze – gdyby zachował spokój, to nie osłabiłby zespołu w kluczowym momencie.

KAI HAVERTZ (3)

Kolejny raz oglądaliśmy tego Havertza, który zawodzi kibiców Chelsea. W ofensywie nie wnosił prawie nic. W takim meczu, jak z Brentford, gdy cała drużyna The Blues niemiłosiernie męczyła się w ataku, od wielomilionowego nabytku należałoby oczekiwać większego wkładu w grę. Tymczasem Niemiec kolejny już raz nie pokazał nic wielkiego. Anonim. Kolejny raz.

ALEX IWOBI (1)

W tym sezonie przywykliśmy raczej do chwalenia Nigeryjczyka. Zmiana pozycji i przejście do linii środkowej zdecydowanie mu służy. Niestety w tym wszystkim przytrafiają się też słabsze występy, na przykład takie jak ostatni z Newcastle. Najlepiej o jego środowej dyspozycji świadczą same statystyki meczu. W całym spotkaniu Everton oddał zaledwie jeden, w dodatku niecelny, strzał. Sam Iwobi oczywiście nie stworzył zagrożenia pod bramką Nicka Pope’a. Ponadto nie wygrał żadnego pojedynku, nie przeprowadził żadnego skutecznego dryblingu, a posiadanie piłki stracił aż 11 razy.

NAPASTNICY

DANNY WELBECK (1)

Złośliwi mogą powiedzieć, że skoro twoją główną strzelbą jest Danny Welbeck, to musisz liczyć się z tym, że będziesz miał problemy ze skutecznością. Tak było z Brighton w meczu przeciwko Nottingham Forest. Mewy dominowały, ale nie mogły trafić do siatki. Remis 0:0 można po części zrzucić również na barki wychowanka Manchesteru United. Anglik kilkukrotnie chybiał lub oddawał łatwe do obrony strzały. Można mu zaliczyć przynajmniej dwie zmarnowane dogodne okazje.

DOMINIC CALVERT-LEWIN (1)

Wydaje się, że Anglik potrzebuje jeszcze sporo czasu, aby wrócić do optymalnej dyspozycji sprzed kontuzji. W poprzednich dwóch spotkaniach 25-latek był na boisku łącznie przez około 38 minut. Jednak w środowy wieczór Calvert-Lewin spędził na murawie już 73 minuty. Niestety w tym czasie nie zaprezentował się z dobrej strony. Zawodnik Evertonu nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę rywala, co w przypadku napastnika jest wręcz niedopuszczalne. W ogóle w całym spotkaniu DCL strzelił zaledwie raz, oczywiście niecelnie. Fatalny występ Anglik okrasił jeszcze żółtą kartką.

SON HEUNG-MIN (2)

Można było zapomnieć, że skrzydłowy Tottenhamu w ogóle był na boisku podczas spotkania z Manchesterem United. Koreańczyk został wyłączony z gry i miał ogromne problemy z pokazaniem swoich mocnych stron. Oddał tylko jeden strzał i nie trafił nim nawet w światło bramki. Jego jedyna próba dryblingu zakończyła się stratą. W pewnym sensie stanowił uosobienie ogromnych problemów Spurs, zdeklasowanych przez Czerwone Diabły.