Gdyby ktoś powiedział mi kilka miesięcy temu, że Kepa Arrizabalaga wróci do bramki Chelsea i będzie notował po kilka topowych interwencji na mecz, to bym go wyśmiał. Taka jednak okazała się rzeczywistość i Hiszpan zdaje się odbudowywać swoją postać na Stamford Bridge. Wychowanek Athleticu Bilbao wyrasta na jednego z kluczowych piłkarzy w układance Grahama Pottera.

Zdawało się, że Kepa jest w Chelsea już skreślony. Hiszpan popełniał błąd za błędem i był jednym ze zdecydowanie najgorszych golkiperów ligi. Brakowało mu pewności siebie, wzrostu i koncentracji na boisku. Ostatecznie do klubu trafił Édouard Mendy, który na dobre przyspawał Arrizabalage do ławki rezerwowych. Senegalczyk spisywał się na tyle dobrze, że przez dłuższy czas nie było nawet dyskusji o powrocie byłego gracza Athleticu Bilbao między słupki. Aż do czasu, gdy na Stamford Bridge doszło do zmiany menedżera.

Przede wszystkim zaufanie

Może się wydawać, że stwierdzenie, iż „zaufanie to podstawa” jest pustym frazesem. W przypadku odbudowy 28-latka wydaje się jednak być kluczowe. Hiszpan za kadencji Thomasa Tuchela nie miał szans na rywalizację o pierwszy skład. Jedyne co  wtedy otrzymywał od trenera to minuty w pucharach (i to też nie zawsze). Oprócz tego zastępował Mendy’ego, gdy ten akurat nie był dysponowany. I to w sumie byłoby na tyle z jego czasu na boisku. Niemiec najzwyczajniej w świecie nie ufał Kepie w żadnym stopniu i nawet nie próbował zmienić takiego stanu rzeczy. Hiszpan był nawet o krok od odejścia z klubu podczas letniego okna transferowego.

Inaczej na całą sprawę spojrzał Graham Potter. Unikalne podejście do wykonywanego zawodu widać u niego było już przy okazji pierwszych wypowiedzi po tym, jak został zatrudniony przez Todda Boehly’ego.

Myślę, że przede wszystkim musisz zrozumieć, że po pierwsze to są ludzie i najważniejsze jest spróbowanie ich zrozumieć. Zrozumieć to, co ich motywuje i jacy są jako ludzie. A potem należy spróbować znaleźć wspólny język, zbudować relację, efektywnie się komunikować w codziennych sprawach i zbudować szacunek, zaufanie oraz szczerość. Więc moim punktem wyjścia zawsze będzie człowiek.

U Pottera każdy piłkarz zaczynał z czystą kartą. Nie inaczej było z Kepą Arrizabalagą. Anglik nie brał pod uwagę jego błędów z przeszłości i oceniał go za pracę na treningach, a tą wykonywał najwidoczniej całkiem solidnie. Oczywiście w otrzymaniu szansy pomógł mu uraz Mendy’ego, jednak raczej mogliśmy być pewni, że Kepa otrzyma od Pottera minuty na zaprezentowanie się. Szczególnie dzięki jego umiejętności gry nogami, która stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż u rywala. A to u bramkarzy szczególnie ceni sobie były szkoleniowiec Brighton.

Spokój w głowie to spokój na boisku

W kwestii spadku formy Kepy najczęściej mówiono o problemach osobistych bramkarza. Precyzując, chodziło tu o rozpad związku, który miał mocno wpłynąć na jego psychikę. Niektórzy uważali, że tak wielki spadek formy z takiego powodu jest dość dziwny. Trzeba jednak pamiętać o wcześniej przytoczonych słowach Grahama Pottera. Piłkarze to tylko ludzie.

Zdrowie mentalne sportowców zaczyna coraz częściej być tematem wielu publicznych debat. I dobrze! Często zapominamy o tym, że nasi ulubieńcy, których oglądamy co kilka dni, są tacy sami jak my. Mają swoje zmartwienia oraz osobiste wzloty i upadki. Wypowiadał się o tym m.in. Ronaldo Luís Nazário de Lima. Brazylijczyk wspominał, jak ta kwestia wyglądała za czasów gdy on sam grał w piłkę.

Jestem z pokolenia, które było wrzucane na arenę i musiało pokazać się z jak najlepszej strony bez żadnej oznaki dramatyzmu. Spoglądam teraz wstecz i zauważam, że byliśmy wystawieni na bardzo duże obciążenie psychiczne bez żadnego przygotowania na nie.

Prawda jest taka, że nawet nie wiedzieliśmy o istnieniu takiego problemu. To zostało absolutnie zignorowane pośród mojego pokolenia. Oczywiście wielu przeszło przez okropne momenty, nawet depresję. Powodem był brak prywatności i wolności. Problemy były bardzo oczywiste, ale rozwiązania nie były zbyt dostępne.

Dzisiaj piłkarze są o wiele lepiej przygotowani. Mają zapewnioną opiekę medyczną, z którą spotykają się codziennie. Gracze są też o wiele lepiej studiowani, ich profile, to jak reagują i jak powinni to robić.

I tak właśnie było w przypadku Kepy. Problemy personalne przenosił na boisko, przez co nie mógł skupić się na dobrym wykonywaniu swojej pracy. Był rozkojarzony i brakowało mu pewności siebie. Hiszpan zażegnał jednak swoje osobiste demony. Od tego czasu jego forma znacznie się poprawiła i jest doskonałym przykładem tego, jak prywatne rozterki mogą wpłynąć na postawę piłkarza na boisku. Najważniejsze jest to, że czuje się szczęśliwy oraz pewny siebie, co sam przyznaje.

Kepa ma przed sobą długą drogę

Czy Hiszpan jest topowym bramkarzem? Na takie stwierdzenia jest jeszcze za wcześnie. Arrizabalaga od kilku meczów prezentuje się niemal perfekcyjnie i wreszcie wygląda jak poważny golkiper. Trzeba jednak pamiętać, że kosztował 80 milionów euro, co nadal, pomimo dobrych występów, wydaje się dość absurdalne.

Wszystko zmierza jednak w dobrą stronę i być może 28-latek wreszcie wejdzie na wyżyny swoich umiejętności. Najważniejsze jest teraz dla niego to, aby ustabilizować i utrzymać wysoką formę. Hiszpana z pewnością motywuje nieubłaganie zbliżający się mundial. Jeszcze kilka miesięcy temu nie było mowy o wyjeździe Kepy na Mistrzostwa Świata, a teraz wygląda on jako jeden z poważniejszych kandydatów do wyjazdu do Kataru. O miejsce między słupkami La Furia Roja rywalizować będzie z Davidem De Gea, Unaiem Simónem, Davidem Rayą oraz Robertem Sánchezem. Bramka Hiszpanów jest więc dość mocno obsadzona, jednak jeśli spojrzymy na obecną formę zawodnika Chelsea, to nie jest on w tej walce bez szans.

Zaufanie rezerwowemu bramkarzowi ze strony Grahama Pottera okazało się kluczowe dla The Blues. Hiszpan zagrał zaledwie kilka spotkań, a już uchronił zespół przed kilkoma bramkami. Sympatycy londyńskiego zespołu wreszcie są spokojni, gdy obrońcy podają piłkę do bramkarza. Coś, czego szczególnie brakowało, gdy między słupkami stawał Édouard Mendy.

Okazuje się, że Senegalczyk jest jednym z największych przegranych po zmianie szkoleniowca na Stamford Bridge. Po serii fenomenalnych występów Hiszpana chyba nikt nie ma już wątpliwości co do tego, kto będzie pierwszym bramkarzem w zespole. Mendy i Kepa zamienili się rolami i były gracz Stade Rennais musi teraz cierpliwie czekać na błąd swojego kolegi z drużyny, bo zmiana tak dobrze dysponowanego obecnie gracza to czysta głupota.