Rozbrzmiał ostatni gwizdek na Old Trafford. Manchester United pokonał 1:0 Omonię Nikozja. W pierwszym starciu tych ekip również triumf odnieśli podopieczni Erika ten Haga, a wynikiem końcowym było 3:2. Wówczas było to spotkanie pełne zwrotów akcji i sporej niepewności ze strony faworyzowanych Czerwonych Diabłów. Dziś United stworzyli sobie wiele sytuacji, ale byli często zbyt nieporadni, a także nieskuteczni. Łącznie oddali aż 34 strzały, a z czego 13 było celnych, ale tylko jeden nich nie został zamieniony na gola. Sprawdźmy jakie wnioski rzuciły nam się w oczy tuż po zakończeniu dzisiejszej potyczki w Manchesterze.

United wygrywa, ale nadal cierpi i brakuje im skuteczności

Manchester United zdołał wygrać 4 z ostatnich 5 starć, ale właściwie każda z wygranych była wywalczona po wielkich bólach i wielu niewykorzystanych okazjach. Z Evertonem przegrywali już od 5. minuty, gdy do siatki trafił Alex Iwobi, z Omonią na wyjeździe też odrabiał straty, a po drodze przydarzyła się też haniebna porażka 6:3 w derbach z Manchesterem City. Dziś mecz z Cypryjczykami też był daleki od ideału, bo United przez całe 90 minut brakowało pazura, umiejętności skończenia akcji, a także po prostu udokumentowania zdecydowanej wyższości nad niżej notowanym oponentem.  100 procentową okazję w pierwszej połowie zmarnował Marcus Rashfordem, a łącznie oddał aż 15 strzałów w samej pierwszej połowie meczu. W drugiej odsłonie nie było wcale lepiej, ale ostatecznie piłkę do siatki właściwie w ostatniej akcji skierował Scott McTominay.

Manchester powinien poważnie traktować LE i… tak też robi

Erik ten Hag i spółka powinni poważnie potraktować rozgrywki w Lidze Europy, bo w razie niepowodzenia w lidze, to właśnie tutaj mogą wywalczyć awans do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wiemy, że wszyscy fani na Old Trafford twierdzą, że miejsce ich ukochanego zespołu jest tylko i wyłącznie w Champions League, ale przy tak mocnej stawce w lidze (genialna forma Manchesteru City oraz Arsenalu, wciąż mocne Chelsea i Tottenham, a nawet ostatnio pokazujący symptomy klasy z ubiegłego sezonu Liverpool) plany o uplasowaniu się w TOP 4 tabeli mogą zostać niezrealizowane. Wówczas z pomocą może przyjść LE, ale do tego potrzebne będą dobre występy w dwóch ostatnich kolejkach fazy grupowej.

Ten Hag w żadnym procencie nie zamierza odpuścić walki o końcowy triumf i puchar, który rok temu uciekł po rzutach karnych z Villarealem w Gdańsku. Wszakże dziś od 1. minuty zobaczyliśmy właściwie podstawowe ustawienie United. W porównaniu z ostatnim ligowym starciem na Goodison Park zrobiono tylko 3 zmiany w wyjściowym zestawieniu. Na napadzie postawiono na Ronaldo, a nie Martiala. Szansę otrzymali też Malacia oraz Fred, a na ławce usiedli Shaw i Eriksen. Na żadnej pozycji holenderski trener nie kombinował, a także nie traktował spotkania z teoretycznie słabszym rywalem z Cypru, jako okazji do przetestowania niekonwencjonalnych ustawień lub personali. Ostatecznie nie wystarczyło to do zwycięstwa w tym meczu, ale tylko granie w podstawowym składzie i poważnie potraktowanie LE może pomóc w zajściu do końcowych faz pucharu.

United teraz też nie będzie łatwo

Red Devils nie są w formie, która jest choćby bliska ideału. Nie jest nawet bardzo dobra. Jest bardziej nijaka, a na horyzoncie są już 3 najbliższe bardzo ciężkie ligowe rywalizacje. Już w najbliższą sobotę piłkarze ten Haga podejmą dobrze dysponowane Newcastle. Po potyczce ze Srokami czekają na nich dwa wyjazdy do Londynu na potyczki z Chelsea oraz Tottenhamem! Następnie czekają ich kluczowe potyczki w kontekście walki o miejsca premiowane awansem do fazy pucharowej Ligi Europy, która tak naprawdę jest tak samo blisko, jak i daleko. Czerwone Diabły na ten moment w tabeli Premier League okupują 5. miejsce, ale po wspomnianych wyżej spotkaniach może się okazać, że ich pozycja ulegnie osłabieniu. Październik będzie bardzo ważnym (może nawet kluczowym) miesiącem dla Manchesteru United.