Graham Potter zaskoczył wszystkich tym, jak ustawił jedenastkę Chelsea na spotkanie z Wolves. Dodatkowo na Stamford Bridge wracał Diego Costa więc spotkanie cieszyło się sporym zainteresowaniem. Chelsea rozegrała bardzo pewne zawody i nie dała szans swoim rywalom. Piłkarze Grahama Pottera wygrali 3:0 i pokazali kawał dobrej gry. Co można więc wywnioskować z tego meczu?

Azpilicueta pokazał, żeby jeszcze go nie skreślać

Gdy większość kibiców Chelsea zobaczyła skład swojego ulubionego klubu na to spotkanie z pewnością martwiła się o obronę. Nie było Jamesa ani Thiago Silvy, których Graham Potter oszczędza na rewanż z Milanem więc defensywa The Blues była znacznie osłabiona. Okazuje się, że angielski szkoleniowiec odpowiednio wyważył siły i dwóch podstawowych obrońców nie było w tym meczu potrzebnych.

Wszystkich zaskoczył przede wszystkim Cesar Azpilicueta. Kapitan przypomniał dzisiaj kibicom swoją najlepszą wersję. Hiszpan był bardzo aktywny i dokładny przy konstruowaniu ataków The Blues oraz świetnie rozumiał się z Conorem Gallagherem, który był jednym z najlepszych w tym meczu. Gdyby dopisało mu trochę więcej szczęścia to pierwszą odsłonę spotkania mógłby zakończyć z golem oraz asystą na swoim koncie. Aby jeszcze mocniej zaakcentować świetne poczynania ofensywne Azpilicuety, można przytoczyć statystykę podaną przez Squawkę. Hiszpan swoim występem pokazał, że stać go jeszcze na dobre występy i gdy będzie potrzebny to można na niego liczyć.

Potterball w Chelsea zaczyna dobrze funkcjonować

Trzeba zaznaczyć, że podobać mogła się w tym spotkaniu niemal cała Chelsea. Po dwóch ostatnich meczach The Blues można śmiało stwierdzić, że piłkarze zrozumieli filozofię Grahama Pottera i umiejętnie ją realizują. Szybkość podań i konstruowania akcji wyglądała dziś imponująco. Gracze Chelsea doskonale wiedzieli, gdzie mają się znaleźć na boisku i do kogo mogą w danym momencie zagrać. To było coś zupełnie innego od tego do czego przyzwyczaił nas Thomas Tuchel.

Pochwalić tu trzeba przede wszystkim Conora Gallaghera, który otrzymał szansę gry od 1. minuty. Wydaje się, że wychowanek w podstawowym składzie zagości na dłużej. Anglik imponował swoją walecznością i energią, ale miał też kilka dobrych zagrań, które napędzały akcje jego drużyny. Na słowa uznania zasługują również Marc Cucurella oraz Ruben Loftus-Cheek, którzy byli trochę mniej widoczni, ale również wykonali kawał dobrej roboty. Graham Potter może być zadowolony z występu swojej ekipy tak samo jak kibice The Blues, którzy obejrzeli bardzo atrakcyjne zawody ze strony swoich ulubieńców. Drugi raz w tym tygodniu.

Mecz odblokowań

Jednak najbardziej cieszy ich zapewne odblokowanie Masona Mounta. Anglik zaliczył w tym spotkaniu 2 asysty przez co wreszcie dopisał jakieś liczby na swoje konto w sezonie ligowym. Oby ten mecz był zakończeniem złej passy wychowanka Chelsea, bo brakuje nam dobrze dysponowanego Mounta w Premier League.

Do siatki wreszcie trafili Kai Havertz oraz Christian Pulisic. Nie zagrali oni jednak tak dobrze jak ich kolega z ataku, ale i tak sympatyków Chelsea cieszy to, że ich ofensywni piłkarze wreszcie potrafią odnaleźć drogę do siatki.

O zażegnaniu złej formy można też powiedzieć w kontekście Kepy Arrizabalagi. Hiszpan chyba zakończył dyskusję o tym kto będzie stał między słupkami The Blues. Najdroższy bramkarz świata zalicza drugie czyste konto z rzędu i wreszcie wygląda jak porządny golkiper. Za dużo do roboty nie miał, jednak imponował rozprowadzaniem piłki i pewnością siebie podczas wyjść z bramki.

Dzisiejsze popołudnie na Stamford Bridge dobrze zapamięta także Armando Broja. Albańczyk wreszcie zdołał trafić do siatki i bardzo ładnym strzałem zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach The Blues. Przy wspominaniu tej bramki trzeba również pochwalić Mateo Kovacicia, który obsłużył swojego kolegę wybitnym podaniem.