Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 9. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DEAN HENDERSON (2)

Po paśmie dobrych występów i kilkukrotnym zameldowaniu się w naszej jedenastce kolejki przyszła pora na nieprzyjemną odskocznię. W poniedziałkowy wieczór Anglik nie miał nic do powiedzenia i nie potrafił, jak miał już w zwyczaju to robić, w pojedynkę bronić wyniku swojej drużyny. Tym razem zupełnie nie pomógł. Zawodnicy Leicester byli w tym spotkaniu piekielnie skuteczni, jednak chociażby przy strzale Patsona Daki wychowanek Manchesteru United powinien zachować się lepiej. Nie był to udany wieczór 25-latka.

OBROŃCY

EMERSON ROYAL (1)

Jeśli twoja drużyna ma problemy z ustabilizowaniem sytuacji na boisku, to nie powinieneś robić nic głupiego, co tylko mogłoby utrudnić jej zadanie, co nie? Niestety, Emerson o tym zapomniał. Brazylijczyk po pierwsze grał fatalnie, a po drugie osłabił zespół Tottenhamu, łapiąc drugą żółtą kartkę na starcie drugiej części gry. Katastrofalny występ. Złośliwi mogliby nawet powiedzieć, że wyrzucenie go z murawy nie zmieniło nic.

TRENT ALEXANDER-ARNOLD (3)

Trzy stracone bramki z Brighton nie mogą przynieść chluby defensywie Liverpoolu. Najbardziej jednak postanowiliśmy przyczepić się do wychowanka The Reds. I tak, mamy trzech prawych obrońców – ale naszym zdaniem to oni najbardziej zasłużyli! Anglik przy pierwszym golu dla rywali dał się łatwo ograć Leandro Trossardowi. Przy drugim niechlujnie interweniował, co pozwoliło Mewom na odzyskanie futbolówki na połowie rywali i wyprowadzenie ataku. W ofensywie wyglądał nieswojo, a do tego miał ogromne kłopoty z wprowadzonym z ławki Kaoru Mitomą, który kilkukrotnie go ograł.

DIOGO DALOT (2)

W ostatnim czasie komplementowano Erika ten Haga za stawianie na ofensywnie usposobionych obrońców, ale w starciu z Manchesterem City obaj spisali się fatalnie. Dalot zaczął od żółtej kartki już w drugiej minucie, czym bardzo szybko utrudnił sobie zadanie zatrzymanie Jacka Grealisha. Ani razu nie zdołał skutecznie odebrać piłki rywalowi, zaliczył tylko jeden przechwyt. Obywatele kreowali zagrożenie głównie z bocznych stref, a on długimi momentami był bezradny.

SCOTT MCKENNA (2)

Po tak fatalnym występie właściwie cała obrona zasługuje na wyróżnienie. Wybór padł jednak na 25-latka, który już drugi raz w tym sezonie znajduje się w tym niechlubnym gronie. Oprócz tego, że Szkot nie prezentuje dobrego poziomu na boisku, to nie ma też szczęścia. Przy pierwszej bramce Jamesa Maddisona piłka odbiła się właśnie od niego, a tym zawodnikiem był nie kto inny jak właśnie 25-latek. Gdyby nie ta „interwencja”, być może piłka wcale nie trafiłaby do siatki Deana Hendersona.

TYRELL MALACIA (1)

Przy Dalocie zakończyliśmy na bezradności tutaj możemy od niej zacząć. Holender nie bez powodu opuścił murawę już w przerwie – on również nie potrafił przeciwstawić się hulającym w bocznych strefach rywalom. Dodatkowo też wyłapał żółtko, co jeszcze bardziej ograniczyło jego pole manewru. To był najsłabszy występ Malacii w barwach Czerwonych Diabłów.

POMOCNICY

LUIS SINISTERRA (1)

Ileż to mogliśmy się naczytać w trakcie przerwy reprezentacyjnej o tym, że Kolumbijczyk może być świetną różnicą w Fantasy Premier League. Ci, którzy posłuchali tych głosów, na pewno się rozczarowali. Skrzydłowy w meczu z Aston Villą spędził na murawie tylko 48 minut, bo… sam się z niego wykluczył. Mając na koncie żółtą kartkę, zarobił kolejną za utrudnianie wznowienia gry. Zachowanie po prostu idiotyczne. Na całe szczęście dla Sinisterry Leeds zdołało utrzymać bezbramkowy remis.

NATHANIEL CHALOBAH (1)

Krótko, zwięźle i na temat. Anglikowi wystarczyło zaledwie 8 minut w sobotnim spotkaniu, aby zameldować się w naszym zestawieniu. Absolutnie bezmyślny atak na nogi rywala zakończył się czerwoną kartką dla 27-latka. Oczywiście zawodnik Fulham próbował odzyskać jedynie straconą piłkę, jednak kompletnie zapomniał o bezpieczeństwie przeciwnika i przy okazji o zdrowym rozsądku, przekreślając wszystkie plany zespołu na mecz z Newcastle.

JESSE LINGARD (2)

Fatalne są ostatnie tygodnie dla Nottingham Forest, a mecz z Leicester był jednym z najgorszych ich momentów. W konfrontacji z Lisami nie zagrało właściwie nic, a Jesse Lingard był chyba najsłabszym zawodnikiem na boisku. Anglik nie dał drużynie właściwie nic. Był chaotyczny, niedokładny i zagubiony. Przy takiej postawie lidera nie dziwota, że beniaminek przegrał 0:4 z zawodzącą w tej kampanii ekipą Brendana Rodgersa.

JADON SANCHO (2)

Wspominaliśmy już, że Tyrell Malacia zupełnie nie radził sobie z rywalami. Być może poszłoby mu lepiej, gdyby dostał wsparcie od skrzydłowego. Niestety, Sancho zupełnie mu nie pomagał. Co więcej – również w ofensywie był zupełnie bezpłciowy. Zero udanych dryblingów, zero wygranych pojedynków… może i Anglik pokazał drobne przebłyski, ale długimi okresami zwracał na siebie uwagę właściwie tylko tracąc piłkę.

NAPASTNICY

GONCALO GUEDES (1)

Wolverhampton ewidentnie cierpi na brak snajpera z prawdziwego zdarzenia. Dobitnie pokazał to sobotni mecz z West Hamem, przy okazji ostatni dla Bruno Lage’a w roli trenera Wilków. Przez niemal godzinę gry Gonçalo Guedes, który pełnił rolę napastnika, nie zdołał oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę rywala. Dotychczas Portugalczyk zalicza naprawdę kiepski start w Premier League. Być może zmiana trenera pozytywnie wpłynie na 25-latka.