Ben Foster na łamach swojego autorskiego podcastu ogłosił zakończenie piłkarskiej kariery. Bramkarz przez wiele lat bronił na dość wysokim poziomie i z pewnością jest to smutna chwila dla sympatyków Premier League. Wyznał jednak, że niedawno był blisko podpisania swojego ostatniego kontraktu. Klubem zainteresowanym usługami emerytowanego już gracza było Newcastle United.

Kontuzję złapał Karl Darlow więc Newcastle szukało bramkarza, który pełniłby rolę zmiennika na wypadek gdyby urazu doznał również Nick Pope. W związku z zamknięciem okna transferowego w grę wchodzili jednie wolni zawodnicy. Wybór włodarzy klubu znad rzeki Tyne padł właśnie na Fostera.

Foster zdecydował się jednak na odrzucenie tej kuszącej oferty. Zawodnik jest znany z tego, że lubi opowiadać o kulisach piłki nożnej i swoich odczuciach. Więc nikogo nie dziwi to, że kulisy oraz motywacje swojej decyzji dokładnie opowiedział w najnowszym odcinku swojego podcastu.

Przeniosę was do poprzedniego wtorku, lekko ponad tydzień temu. Siedzę w domu, spędzam miło czas, robimy swoje rzeczy mediowe, podcasty, filmy i inne takie Dzwoni telefon i to gość, którego znam i wiem, że jest teraz agentem. Jego imie to Richard Lee, pracuje jako agent bramkarzy i był moim zmiennikiem w Watfordzie. Znam go bardzo bardzo dobrze i jest świetnym gościem. Mówi mi: „Fozzy, słuchaj, wiem, że pewna drużyna chce Cie podpisać. Rozmawiałem z kimś dzisiaj i to już gotowiec, musimy tylko uzgodnić terminy, pensje i inne takie”. Spytał, czy jestem gotowy i powiedział: „Newcastle United”. Zasadniczo najbogatsza drużyna świata w świecie piłki nożnej.

Dla kontekstu, ja żyję w Midlands i żeby dostać się do Newcastle muszę jechać samochodem 4 godziny. To nie jest droga, którą możesz pokonać dwukrotnie codziennie. Mieszkałem w Midlands przez ostatnią dekadę, czyli od kiedy odszedłem z Manchester United. Podpisałem kontrakt z Birmingham, grałem dla West Bromu, nawet gdy byłem w Watfordzie to tam dojeżdżałem, więc jestem ustatkowany w Midlands. Dzieci chodzą tu do szkoły, to działa, jest dla mnie idealnie.

Ale wtedy nadchodzi oferta z Newcastle i pomyślałem sobie „O mój Boże, to jest potężne”. Możliwość podpisania kontraktu z klubem, który wiesz, że za 2, 3 lata będzie walczył o Premier League. Być jednym z gości, którzy byli tam od samego początku i obserwowali jak to się rozwija, to było naprawdę interesujące. Tak interesujące, że gdy rozmawiałem z Richardem Lee, powiedziałem: „Dobra, chcę takiej ilości pieniędzy”. Miałem w sobie uczucie, że naprawdę nie chce tego robić, ale pomyślałem, że jeśli zagwarantują mi naprawdę dobrą pensję to jest to coś, co muszę uszanować. Powiedziałem tygodniową stawkę i Richard Lee powiedział, że wróci i porozmawia z nimi.

Szczerze, w głębi serca miałem nadzieję, że odmówią. Lee wrócił po godzinie i powiedział, że nie zapłacą mi takiej kwoty. Powiedziałem mu wtedy: „Będę z Tobą szczery do bólu. Jeśli nie chcą tyle zapłacić to ja też nie chcę tego robić. Bo nie mógłbym jeździć w tę i spowrotem. Musiałbym załatwić tam sobie lokum i żyć samemu daleko od rodziny przez cztery lub pięć dni w tygodniu. Musisz mieć z tyłu głowy, że mam 39 lat. Gdybym był dwudziestolatkiem to bym się nawet nie zastanawiał i wybrałbym Newcastle.

Gdy media się o tym dowiedziały to widziałem komentarze: „Woli robić swoje youtubowe rzeczy” i nie chodzi tu o robienie youtube’a. Zasadniczo chodzi tu o moje zainteresowania, to są media i podoba mi się robienie tego i kocham to co robimy.