Włodarze Brighton przez ostatnie kilka sezonów potrafili bez problemu zastępować kluczowe ogniwa w swojej drużynie. Dokonywali tego rzecz jasna z niemałą pomocą Grahama Pottera i jego sztabu szkoleniowego. Tym razem stoją przed największym wyzwaniem, zastąpić jednego z najważniejszych autorów ich suckesu.

Graham Potter przeniósł się do Chelsea po trzech bardzo udanych sezonach, w których był w stanie ugruntować pozycję Brighton w Premier League. Cieżko nie obawiać się o przyszłość The Seagulls bez Anglika, ale na rynku znajduje się kilka ciekawych nazwisk, które mogłyby przejąć po nim zespół.

Jednym z faworytów jest Ange Postecoglou, obecnie menedżer Celtiku. Australijczyk zdobył mistrzostwo Szkocji już w swoim pierwszym sezonie w klubie. Wcześniej miał okazję pracować w Australii, Grecji oraz Japonii.

Wysoko w notowaniach bukmacherów znajduje się również Kjetil Knutsen, menedżer Bodø/Glimt, który przed rokiem doprowadził swoją drużynę do ćwierćfinałów Ligi Konferencji. Poszukiwania menedżera w Skandynawii budzą oczywiste skojarzenia z Potterem, który swoją karierę trenerską napędzał w Szwecji.

Na własnym podwórku też nie brakuje nazwisk, między innymi Thomas Frank, którego Brentford operuje zbliżonym modelem do Brighton. Sam zainteresowany już zdystansował się jednak od tych plotek, twierdząc, że ma jeszcze wiele niedokończonych biznesów w Londynie. Jednocześnie pochwalił Chelsea, że poszła nieco pod prąd i zakontraktowała Grahama Pottera.

Ten ruch byłby też mało prawdopodobny ze względu na chłodne stosunki właścicieli obu drużyn, Tony’ego Blooma i Mathew Benhama.

Na samym końcu listy znajduje się menedżer z Championship. Jak doskonale pamiętamy, Potter trafiał do Brighton właśnie z drugoligowego Swansea. Tym razem podobną drogą mógłby iść menedżer Luton Town, Nathan Jones. Przed rokiem doprowadził swoją drużynę do Play-Offów, a jego profil pasowałby pod politykę Mew.