Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 5. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DEAN HENDERSON (1)

Środowy wieczór zdecydowanie nie należał do najlepszych w karierze Deana Hendersona. Angielski bramkarz od początku obecnego sezonu prezentuje naprawdę wysoką formę, ale tego dnia w starciu z Manchesterem City przeżywał katusze. Aż sześć wpuszczonych bramek nigdy nie zapewni bramkarzowi dobrej oceny po meczu. Do tego zaledwie trzy udane interwencje i błąd prowadzący do utraty drugiego gola. Wiadomo, że w meczach z City takie rezultaty można zakładać jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, no ale jak tracisz sześć bramek, to musisz się znaleźć w gronie antybohaterów, nieważne jak dobrym byś był golkiperem.

OBROŃCY

MATTY CASH (1)

Oj Matty, Matty. Forma reprezentanta Polski od samego początku tego sezonu wymaga poprawy. Reprezentant Polski, jakby przesiąkł marnością reszty jego kolegów z zespołu The Villans. W starciu z Arsenalem w pewnych momentach spotkania wydawało się nawet, że Cash jest najsłabszym ogniwem ekipy dowodzonej prez Stevena Gerrarda. Wiele do życzenia pozostawiał podczas pojedynków jeden na jednego z Gabrielem Martinellim. Lepiej spysywał się w momentach, gdy wyprowadzał piłkę do ataku, ale w tym elemencie również było mu daleko do perfekcji. Wiemy, że zwłaszcza w grze z przodu stać Matty’ego na odmianę stylu gry Villi. Na ten moment wciąż jest bez formy.

JOËL VELTMAN (1)

Jedynym usprawiedliwieniem, jest powrót po kontuzji, jednak w świetle tego, co robił z nim Kebano, jakiekolwiek wymówki wydają się prozaiczne. Holender był spóźniony, przegrywał wiele pojedynków, nie radził sobie kompletnie. Veltman wrzucony na młyn był bardzo zagubiony. Kosztowna strata punktów w meczu, w którym były one obowiązkiem.

CHEIKHOU KOUYATE (1)

Po przegranej 0:6 ktoś z Nottingham Forest musiał znaleźć się w naszej antyjedenastce. Cheikhou Kouyaté wypadł gorzej, niż koledzy z defensywy. Choć za większość bramek trudno winić kogoś konkretnego, nie dał od siebie zbyt wiele na plus. Senegalczyk, podobnie jak partnerzy, był po prostu bezradny w starciu z mistrzami kraju. Momentami ich starcia z Erlingiem Haalandem aż przykro się oglądało.

POMOCNICY

JORDAN HENDERSON (2)

Kibice Liverpoolu mogą mówić o kolejnym słabym występie swego kapitana. Środek pola The Reds wyglądał słabo, a Anglik wyglądał jakby potrzebował Rutinoscorbinu. Spanikowany, niedokładny, spóźniony lub zapominający o doskoku – mogliśmy przyczepić się do wielu rzeczy. Fanów wicemistrzów kraju mogło również zadziwić jego zachowanie, gdy schodził z boiska przy stanie 1:1. Zamiast zrobić to jak najszybciej, najpierw zastanawiał się, komu oddać opaskę, a następnie opuścił murawę wolnym marszem.

JORGINHO (2)

Brak odpowiedniej protekcji na pozycji, oraz pomocy kolegom z defensywy sprawił, że przejście przez pozycję Włocha na boisku nie stwarzało większych problemów. Nie da się zakończyć spotkania pozytywnym rezultatem, kiedy gość odpowiedzialny za trzymanie środka pola w ryzach, znika niczym ciepło w polskich domach ogrzewanych węglem. Jorginho był w tym spotkaniu bezużyteczny, a możliwości rotacji jest w chwili obecnej niewiele. Jeżeli się nie obudzi, to tylko współczuć…

MASON MOUNT (1)

Z pozoru niby coś pobiegał, jednak po bramce Romeo, kompletnie stracił kontrole nad podejmowanymi decyzjami. Mount nie zrobił w tym spotkaniu czegokolwiek, aby zdobyć przewagę dla Chelsea. James Ward-Prowse w tym meczu zjadł Anglika i pokazał jak powinno się grać w środku pola. Patrząc na obecną formę klubu jak i piłkarza, jeszcze dużo pracy do wykonania.

BOBBY REID (1)

Mimo, że Fulham kontynuuje swój naprawdę udany początek sezonu, pokonując we wtorkowy wieczór Brighton, to tego dnia w składzie The Cottagers znalazł się impostor. Był nim Bobby Reid, który zaliczył fatalny występ. Zaledwie 37 kontaktów z piłką, osiem (!) celnych podań w 90 rozegranych minut. Do tego dochodzi dochodzi aż 15 strat i tylko trzy wygrane pojedynki. Jakby tego było mało, to Reid sprokurował rzut karny dla rywali. Swoim występem robił naprawdę wiele, by Fulham tego meczu nie wygrało, ale jego koledzy na szczęście dla niego dowieźli zwycięstwo.

NAPASTNICY

KAI HAVERTZ (2)

Przeciwko Southampton zaliczył kolejny słaby występ w tym sezonie. Niemiec dawał o sobie znać głównie, gdy sędzia łapał mu na spalonym lub na nim kończyły się ataki Chelsea. Momentami wyglądał jakby nie dojeżdżał fizycznie, dawał bardzo łatwo się pokonać w bezpośrednich pojedynkach. Mizerne 60 minut w jego wykonaniu dosadnie podsumował fakt, że wprowadzony z ławki Armando Broja potrzebował zaledwie chwili, by zrobić na murawie więcej od Havertza.

DEMARAI GRAY (1)

Everton wywalczył bardzo cenny punkt na Elland Road. Tego meczu pozytywnie nie zapamięta jednak Demarai Gray. Ustawiony przez Franka Lamparda jako fałszywa dziewiątka nie wiedział za bardzo co się wokół niego dzieje. Rzadko był pod grą o czym świadczy zaledwie 39 kontaktów z piłką i dziewięć celnych podań. Mało tego – zaliczył aż 19 strat i oddał tylko jeden strzał bramkę rywala. Gray potrafi strzelać bramki i jest przydatny dla ekipy The Toffees, ale to zdecydowanie nie był jego mecz.

JAMIE VARDY (1)

Dotychczas legenda Leicester wygląda tragicznie. Jest cieniem samego siebie. Vardy obecnie będąc przy piłce nie stwarza już tak dotkliwego zagrożenia jak kiedyś. Nie może znaleźć swojej drogi, dojścia do bramki przeciwnika. Lisy nie istnieją w ofensywie, a niedyspozycja ich najlepszego snajpera niewątpliwie się do tego przyczynia. Czujemy, że wraz z przełamaniem Anglika, przyjdzie przełamanie drużyny. Oby tylko stało się to w najbliższej przyszłości…

Cyferki obok nazwisk piłkarzy oznaczają ile razy dany zawodnik znajdował się w naszych antyjedenastkach w sezonie 22/23.