Liverpool w ramach 5. serii zmagań w Premier League podejmował u siebie Newcastle United. Po weekendowym pogromie Bournemouth The Reds w środowy wieczór pragnęli po raz pierwszy w sezonie odnieść dwa zwycięstwa z rzędu. Ta sztuka ekipie Jürgena Kloppa ostatecznie się udała, choć łatwo nie było. Szalę na korzyść gospodarzy przechylił Fabio Carvalho bramką na 2:1 po rzucie rożnym w 97. minucie! Jakie wnioski można wyciągnąć po potyczce na Anfield?
Alexander Isak godnie przywitał się z Premier League
Najdroższy nabytek w historii Srok miał trochę problemów na początku spotkania w czerwonej części Merseyside. Nie za bardzo radził sobie z pojedynkami fizycznymi przeciwko van Dijkowi i Gomezowi. W dodatku w pierwszych minutach uwidoczniły się jeszcze braki zgrania z kolegami z drużyną, związane z faktem, że na St. James’ Park trafił zaledwie kilka dni temu. Choćby przy kontrataku w 10. minucie, gdy zamiast wyłożyć piłkę do Ryana Frasera, zdecydował się na strzał zza szesnastki, posyłając futbolówkę wysoko w trybuny. Widać jednak było, że wraz z upływem czasu, podobnie jak cały jego zespół, nabiera więcej pewności siebie i coraz lepiej radzi sobie z przeciwnikami.
In 2016, Alexander Isak scored on his senior league debut at the age of 16, becoming the youngest goalscorer in Allsvenskan history.
Six years later, he’s just scored on his Premier League debut after becoming the most expensive Swedish player ever.
Gimme, Gimme, Gimme. 🎶 pic.twitter.com/5QRMB0X77k
— William Hill (@WilliamHill) August 31, 2022
Pod koniec pierwszej części przełożyło się to na otwarcie jego konta strzeleckiego w ekipie Eddiego Howe’a. Wykorzystując bardzo sprytne podanie Longstaffa i drzemkę obrony gospodarzy, pewnym uderzeniem nie pozostawił złudzeń Alissonowi. Zaraz po przerwie położył w polu karnym Gomeza i ponownie pewnie umieścił piłkę w siatce, lecz tym razem minimalnie spalił akcję. Co najważniejsze, pokazał ogromny spokój, bo obie sytuacje wykończył mocnymi, precyzyjnymi trafieniami pod poprzeczkę. 18 kontaktów z piłką, 7/10 celnych podań, 3/5 wygranych pojedynków i 1 gol w 64 minuty. Całkiem obiecujący debiut Szweda.
Możesz wygrać, a i tak znów przejawiać oznaki kryzysu
Liverpool nie zagrał dziś złego spotkania. Newcastle pokazało już w starciu z Manchesterem City, że ma umiejętności i plan taktyczny, aby postawić się najmocniejszym ekipom w lidze. W drugiej połowie The Reds poza wyżej wspomnianą sytuacją. gdy Isakowi odgwizdano spalonego, nie pozwolił ekipie gości na wiele.
Problem w tym, że piłkarze Kloppa znów słabo weszli w mecz. Nie mieli żadnej kontroli nad środkiem pola, gdzie prym wiódł Willock z Joelintonem. Zresztą Brazylijczyk momentami wyglądał po prostu jak monstrum pośród pogubionej drugiej linii gospodarzy. Katastrofalna postawa defensywy przy utracie bramki. Salah, który nie potrafił poradzić sobie z Danem Burnem – zresztą były gracz Brighton zablokował Egipcjanina w doliczonym czasie gry i prawie zapewnił 1 oczko swojej ekipie. Niezamienione na bramkę przyzwoite sytuacje Díaza i Carvalho. Mając taką przewagę (łącznie 23 strzały), trzeba rozstrzygać takie spotkania szybciej, bo to się w końcu zemści. Kiedyś przykładowy Isak wyjdzie w tempo i podwyższy na 2:0.
Jednak mimo wszystko warto podkreślić charakter gospodarzy, bo zwycięstwo w ostatnich sekundach pokazuje ogromną determinację i na pewno podniesie morale. Dobry mecz Firmino, Díaza czy Elliota, zmiana Fabio Carvalho, która ostatecznie przyniosła 3 punkty. Ale przed The Reds jeszcze sporo pracy, aby dojść do optymalnej dyspozycji. Wydaje mi się, że właściciele powinni wesprzeć niemieckiego szkoleniowca na rynku transferowym i sprowadzić ostatniego dnia okienka nowego środkowego pomocnika. Jordan Henderson nie może co tydzień wychodzić w pierwszej jedenastce.
90+ – The day after his 20th birthday, Fábio Carvalho has become the youngest player to score a 90th-minute winning goal in the Premier League for @LFC. It's Liverpool latest Premier League goal since April 2011 (102nd minute, Dirk Kuyt vs Arsenal). Saviour. pic.twitter.com/u3j69551nL
— OptaJoe (@OptaJoe) August 31, 2022
Szkoda, że Ramsey jest kontuzjowany, bo Trent powinien usiąść na ławce
Wszyscy doskonale wiemy, jak istotny dla taktyki The Reds jest Trent Alexander-Arnold. Jak wielki potencjał ofensywny drzemie w tym 23-letnim wychowanku klubu z Anfield. Tyle że w tegorocznym sezonie Anglik jest kwintesencją bardzo przeciętnej postawy, jaką prezentuje od 1. kolejki Liverpool. Najpierw mecz z Fulham, gdzie nie upilnował Mitrovicia. Następnie koszmarne spotkanie w derbach Anglii, w którym United uwidocznili jego mankamenty w defensywie. Elanga i Rashford w pełni korzystali z pozostawionych przestrzeni, co doprowadziło do bramki Sancho.
Dzisiaj też najlepiej nie było. Akcja gości na 0:1 zaczęła się od jego niechlujnego, długiego podania w kierunku Fabinho. Fraser w pierwszej połowie hasał sobie jego stroną, napędzając kolejne ataki Srok. W ofensywie też zawiódł. Niedokładne dośrodkowania – celność na poziomie 1/11, nieudane próby wejść w pole karne, 0 odbiorów, przechwytów czy udanych wślizgów. Kloppowi cierpliwości starczyło do 71. minuty, gdy w miejsce Trenta wpuścił Jamesa Milnera.
Wydaje się, że weekendowe starcie z Evertonem powinno być szansą dla młodego Calvina Ramseya. Niestety, pozyskany z Aberdeen prawy defensor wciąż jeszcze w pełni nie zakończył rehabilitacji. Aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli Klopp w sobotę wystawi w derbowej potyczce od początku Milnera. TAA jest w tym momencie straszny. Liverpool tylko traci na jego obecności na boisku i ciężko wierzyć, by w najbliższym czasie mogło się to zmienić.