Southampton w ramach piątej kolejki Premier League gościło u siebie Chelsea. Ekipa Thomasa Tuchela przyjeżdżała na St Mary’s Stadium po trudnym meczu z Leicester i byli głodni kolejnej zdobyczy punktowej. Zderzyli się jednak z czerwono-białą ścianą stworzoną przez Ralpha Hasenhüttla i nie był to dla nich łatwy wyjazd. Chelsea kolejny raz zawodzi, a to sprawia, że obie ekipy zrównują się punktami w ligowej tabeli. Czego więc dowiedzieliśmy się po tym meczu?

No James no party

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć sobie, że Chelsea bez Reece’a Jamesa to nie ta sama drużyna. The Blues mają swoje problemy, a brak podstawowego prawego obrońcy jeszcze bardziej je pogłębiła. Wydawać się mogło, że ma całkiem przyzwoitego zmiennika, jest nim przecież Cesar Azpilicueta.

Kapitan klubu jednak nie podołał zadaniu i widać, że nie gwarantuje już tej samej jakości co dawniej. Hiszpan często nie nadążał za rywalami, niechlujnie wybijał piłki i był zamieszany przy obu bramkach rywali. Przy trafieniu Romeo Lavii, zamiast podawać piłkę do bramkarza, wybił ją na rzut rożny, po którym padł gol. Przy drugim golu to na jego stronie Romain Perraud miał pełno miejsca przez co mógł dograć do Armstronga.

Wychodzi więc na to, że Reece James jest absolutnie nie do zastąpienia. Prawa strona Chelsea w postaci Azpilicueta — Ziyech nie tworzyła absolutnie żadnego zagrożenia. Na pocieszenie kibicom The Blues to tylko chwilowa absencja Jamesa. Już niedługo zawodnik powinien być w pełni zdrów i ponownie rządzić na prawej stronie boiska.

Havertz nie jest piłkarzem, który zagwarantuje liczby

Cała ofensywa Chelsea była dziś beznadziejna (no może poza pierwszą połową w wykonaniu Masona Mounta). O Kaiu Havertzie można napisać w sumie to samo co od kilku kolejek. Nie nadaje się on na pozycję napastnika. Niemiec kolejny raz kończy mecz bez bramki albo asysty i zaczyna to być najzwyczajniej w świecie frustrujące.

Niemiec konsekwentnie pokazuje, że nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności. Oczywiście, nie ujmując mu talentu, bo technicznie to naprawdę dobry zawodnik i niektóre jego zagrania ogląda się z przyjemnością, to nie jest on gwarantem liczb. Thomas Tuchel nie może go wystawiać jako centralnej postaci w swojej ofensywie, bo Havertz się tam po prostu nie odnajduje.

Zdecydowanie lepiej od niego pokazał się przez te 25 minut Armando Broja. Albańczyk próbował, szarpał i nie bał się wchodzić w pojedynki. Widzieliśmy przez ten czas to, czego nie robi Kai Havertz. W Chelsea na już potrzebny jest nowy zawodnik ofensywny, a może nawet i dwóch, bo ich gra w ataku wyglądała beznadziejnie.

W Southampton będą mieli pożytek z Romeo Lavii

Święci zagrali dziś naprawdę świetne spotkanie, jednak na szczególne wyróżnienie zasługuje Romeo Lavia i to nie tylko za sprawą bomby, którą posłał do siatki Mendy’ego. 18-letni Belg był częścią zaciągu młodych piłkarzy, który Southampton przeprowadziło w tym oknie transferowym. Większość nowych nabytków zalicza dobre wejście w drużynie, ale to co wyczyniał dziś Romeo Lavia jest godne poklasku.

Już od początku spotkania przykuwał uwagę widzów swoim spokojem w środku pola. Na dłużej w świadomości kibiców zapisał się po bramce w bardzo trudnym momencie. Po rzucie rożnym świetnie przymierzył w światło bramki i wyrównał stan spotkania. Młody Belg najbardziej podobał się jednak gdy wykonywał swoje naturalne zadania. W odbiorze był świetny i wiele razy nie miał problemu z wyprowadzeniem piłki, gdy był naciskany przez kilku rywali. Niestety udany mecz przerwał uraz, którego nabawił się przed 60 minutą. Lecz jeśli zdrowie dopisze, to fani Świętych będą mieli wielką pociechę ze swojego nowego nabytku.