Od końcówki lipca rozegrano już 5 kolejek Championship. Poziom tej ligi jest bardzo wyrównany i jak na razie ciężko wskazać drużynę, która prezentuje się najlepiej. Z 10 punktami prowadzi w tabeli Sheffield United, wyprzedzając tylko o punkt Watford, Reading i Blackburn Rovers.

Jedni grają bardziej defensywnie inni stawiają na ofensywę, niemniej jednak pod względem zaciętości Championship nie zawodzi. Padają piękne bramki, rodzą się młode talenty, dzieją się rzeczy śmieszne i absurdalne zarazem. Zapraszamy na ranking najciekawszych talentów zarówno w znaczeniu pozytywnym jak i tym nieco mniej, które wpadły nam w oko podczas śledzenia rozgrywek najlepszej drugiej ligi świata!

10. Tommy Conway – talent z akademii

Ledwie co wszedł do seniorskiej drużyny Bristol, a już strzela bramki. Dwa gole i jedna asysta w lidze oraz takie same statystyki w Carabao Cup to dorobek młodego Anglika z tego sezonu. Można by powiedzieć „a cóż w tym niezwykłego” gdyby nie to, że dwudziestolatek rozegrał w seniorskich rozgrywkach zaledwie kilkanaście spotkań. Do tego w większości z nich wchodził z ławki rezerwowych. Ostatnio Nigel Pearson stawia jednak na młodego zawodnika, a Tommy odwdzięcza się trenerowi dobrymi występami. W miniony weekend Conway bardzo ładnie przymierzył z główki i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza. Dzięki niemu The Robins wyszli na prowadzenie w derbach przeciwko Cardiff City.

9. Brad Potts – gol nożycami

Preston nie strzela w tym sezonie wielu bramek. Będąc precyzyjnym, nie strzela ich niemal wcale. Warto jednak zaznaczyć, że jedyny gol tej ekipy był niemałej urody. Brad Potts pięknie złożył się do uderzenia po dośrodkowaniu Robbiego Brady’ego i załadował piłkę pod poprzeczkę.




Potts występuje w Preston North End od 2019 roku, kiedy to dołączył do drużyny z Barnsley. Pomocnik rozegrał już łącznie 161 meczów w Championship, w których strzelił 14 bramek i zaliczył 7 asyst. Obecnie jest ważnym elementem układanki trenera Ryana Lowe’a.

8. Oscar Estupiñan – napastnik z prawdziwego zdarzenia

Napastnik został kupiony przez Hull City latem i z miejsca odnalazł się w Championship. W ostatnich trzech spotkaniach strzelił dla Tygrysów cztery bramki i zaliczył asystę. W trzeciej kolejce Kolumbijczyk bezbłędnie wykorzystywał koszmarne błędy obrony Norwich. Przeciwko Burnley popisał się pięknym zagraniem główką, które umożliwiło Ozanowi Tufanowi wyjście sam na sam z bramkarzem. Z kolei przeciwko West Bromowi siłą przestawił sobie Ajayi’ego i pokonał bramkarza precyzyjnym strzałem. Szybki, silny, z dobrym wykończeniem Oscar jak na razie wydaje się być znakomitym transferem na miarę Championship. Jeśli Tygrysy mają walczyć o coś więcej niż bezpieczny środek tabeli, forma strzelecka Estupiñana może okazać się kluczowa.

7. Coventry – murawa stadionu

Zastanawiacie się dlaczego Coventry City utknęło na dnie tabeli z ledwie dwoma rozegranymi meczami? Otóż przerosła ich kwestia załatwienia odpowiedniego boiska na nowy sezon. Klub ostatnimi czasy wynajmuje stadion należący do drużyny rugby – Wasps. Latem na stadionie oprócz meczów rugby odbywały się również koncerty, które doprowadziły do zdewastowania trawy na obiekcie. Jak mogliśmy się dowiedzieć, w takich warunkach nie gra się nawet w okręgówce.

Ostatecznie w związku z interwencją EFL przełożono aż trzy domowe spotkania Coventry przeciwko Rotherhamowi, Wigan i Huddersfield. Mecz Carabao Cup przeciwko Bristol City, którego drużyna była gospodarzem, rozegrano z kolei na stadionie Burton Albion. Na szczęście boisko jest już w trakcie remontu, a środowe spotkanie Coventry z Prestonem ma się odbyć w terminie.

6. Swansea – jak przegrać wygrany mecz

Skoro już jesteśmy w temacie negatywnych talentów to pociągnijmy go. Swansea City w meczu przeciwko Millwall prowadziło do 92 minuty 2:0. Mimo to, Łabędzie nie wygrały tego meczu. Pytacie się jak? Otóż postanowili podzielić się punktami ze swoim rywalem, strzelając dwa samobóje. Najpierw po nieudanym wślizgu do własnej bramki trafił Ben Cabango. Chwilę później głową własnego bramkarza pokonał Nathan Wood. Żeby tego było mało w międzyczasie Łabędzie wyszły z kontrą, a sytuacji sam na sam nie wykorzystał Michael Obafemi.

To już nie pierwsza sytuacja, kiedy Swansea City daje sobie odebrać pewne zwycięstwo. W Pucharze Ligi Angielskiej roztrwonili dwubramkową stratę przeciwko Oxfordowi, tracąc decydującą bramkę w 93 minucie, a następnie ulegając w karnych. Pod koniec ubiegłego sezonu, trzybramkową stratę odrobiło w Walii Bournemouth. Decydującego gola zdobył wówczas Kieffer Moore. Wcześniej z wyniku 1-4 wyszło Reading, wbijając Łabędziom trzy gole w tym ostatnią w piątej minucie doliczonego czasu gry. Krótko mówiąc, w ostatnich jedenastu meczach o stawkę, Swansea odwaliło aż cztery tego typu akcje. Aby dokonać takiego wyczynu niewątpliwie trzeba posiadać talent!

5. Oliver Norwood – przepiękne trafienie z wolnego

Tym trafieniem doświadczony pomocnik Sheffield United rzucił na kolana całą drużynę Blackburn Rovers. Zresztą co tu dużo mówić, zobaczcie sami.

4. Stewart & Simms – duet napastników Sunderlandu

Ross Stewart pokazał swoją jakość już w zeszłym sezonie. Z 26 trafieniami został królem strzelców League One. Latem Sunderland wypożyczył młodego napastnika Ellisa Simmsa z Evertonu, mającego polskie korzenie. Jak na razie obaj panowie tworzą znakomitą parę. Strzelili po 3 bramki. Stewart dorzucił do tego dwie asysty. Jedną z nich zaliczył przy trafieniu Lyndena Goocha, a więc duet S&S miał udział przy 7 z 8 bramek strzelonych przez Czarne Koty.

Sunderland plasuje się obecnie na piątym miejscu gwarantującym miejsce w playoffach. Obiektywnie jest to świetny wynik jak na beniaminka, choć jak wiemy oczekiwania w stosunku do klubu są ogromne. Sunderland jeszcze kilka lat temu występował bowiem w Premier League. Fani Czarnych Kotów stanowią jedną z największych grup kibicowskich w Anglii i liczą, że Sunderland już niedługo odzyska dawny blask. Jedno jest pewne. Gdyby nie duet napastników, nie byłoby tak wybornego startu rozgrywek 2022/23 w wykonaniu zespołu z północy.

3. Preston North End – mur nie do przejścia

Temat Prestonu można by poruszyć zarówno w sensie negatywnym, jak i pozytywnym. Ciężko zrozumieć jak drużyna grająca fajny, ofensywny futbol, stwarzająca sobie mnóstwo sytuacji mogła strzelić tylko jedną bramkę w pierwszych pięciu kolejkach. W statystyce niewykorzystanych sytuacji króluje Troy Parrott. Skoro jednak możemy, skupmy się na pozytywach. Preston zachował w tym sezonie 5 czystych kont. Innymi słowy, w tej kampanii nie stracił jeszcze gola.

Nie da się ukryć, że klub pozyskał latem wyśmienitego bramkarza w osobie Freddiego Woodmana. Brak straconych goli jest jednak zasługą całej drużyny. Zespołu, który raczej nie daje się zdominować i nie pozwala przeciwnikowi na stwarzanie zbyt wielu okazji. Rotherham i Hull miały wielkie problemy z dojściem do głosu w spotkaniach przeciwko Preston. Drużyna rozegrała mecz jak równy z równym z Watfordem, nie dała się też pokonać Wigan, które końcówkę grało w przewadze zawodnika. Krótko mówiąc, Preston stanowi naprawdę solidną zaporę do przejścia dla ofensywy rywali. Wydaje się, że wystarczyłoby dorzucić skuteczność w ataku, a ekipa miałaby papiery na walkę o awans.

2. Seny Dieng – bramkarz, który strzelił gola

Problemy z odrabianiem strat? Nie, jeśli na boisku jest Seny Dieng. W końcówce meczu 3. kolejki Queens Park torpedowało bramkę Sunderlandu, lecz najwyraźniej potrzebowało superbohatera, aby trafić do siatki. Okazał się nim senegalski bramkarz. Golkiper wygrał główkę w polu karnym jak rasowy napastnik i przelobował bramkarza, dając zespołowi z Londynu upragniony remis. Co więcej, Senegalczyk został pierwszym bramkarzem Queens Park w historii, który trafił do siatki rywali. No cóż, czekamy na więcej Panie Dieng.




1. Ismaila Sarr – połówka, cóż to dla niego

Na koniec gracz, który swoimi umiejętnościami zdecydowanie przewyższa Watford i całą Championship. Ismaila Sarr, od dawna łączony jest z różnymi klubami z elity. W zeszłym roku była nawet mowa o Liverpoolu. W tym okienku transferowym Senegalczyk był już z kolei o krok od Aston Villi. Obie strony nie dogadały się jednak w sprawie warunków umowy i jak się okazuje Watford postanawia zatrzymać u siebie skrzydłowego.

Już na początku sezonu Championship Sarr pokazał próbkę swoich umiejętności. W meczu wyjazdowym przeciwko West Bromowi dał Szerszeniom prowadzenie niemal z niczego, lobując bramkarza z własnej połowy boiska. Oj tak, jest to mocny kandydat do bramki sezonu, a jak wiemy zawodnik ma pozostać w Watfordzie, więc możemy spodziewać się kolejnych fajerwerków na zapleczu angielskiej ekstraklasy.